Koło Baruta odkopano dowody komunistycznej zbrodni

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Historyk z IPN dr Krzysztof Szwagrzyk na terenie poszukiwań koło wsi Wierzbie w gminie Łambinowice.
Historyk z IPN dr Krzysztof Szwagrzyk na terenie poszukiwań koło wsi Wierzbie w gminie Łambinowice. Krzysztof Strauchmann
Ekipa IPN znalazła zapalniki do min przeciwczołgowych, którymi zabito partyzantów z oddziału "Bartka".

Ekipa archeologów i antropologów Instytutu Pamięci Narodowej po raz kolejny przekopała Polanę Śmierci koło wsi Barut, w gminie Jemielnica. Tym razem wykorzystano tzw. sondę Ferstera, która wskazuje miejsca pod ziemią przekopywane przed laty. Znaleziono pierwszy materialny dowód, potwierdzający relacje świadków, że w tym miejscu doszło do masowego mordu.

- Udało się nam odnaleźć dwa zapalniki min przeciwczołgowych - mówi dr Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN do poszukiwań szczątków ofiar totalitaryzmów. - Mamy podstawy, aby sądzić, że tych min użyto do wysadzenia budynku, w którym spali partyzanci "Bartka".

We wrześniu 1946 roku Urząd Bezpieczeństwa zorganizował prowokację wobec antykomunistycznego oddziału Narodowych Sił Zbrojnych Bartka - Henryka Flame, działających w rejonie Żywca i Podbeskidzia. Wcześniej partyzanci, wspierani przez miejscowych, skutecznie unikali obław.

Agent UB - Henryk Wenderowski vel kapitan Lawina namówił “Bartka" do zorganizowanej ucieczki na Zachód. Trzy grupy partyzantów, w sumie prawie 200 osób załadowano na ciężarówki. Dojechali tylko na Opolszczyznę. Zginęli w czasie pierwszego noclegu, w jakiś odosobnionych zabudowaniach dworskich i leśniczówkach. Dwie grupy wysadzono w powietrze razem z budynkami, w których spali. Członków trzeciej tylko ogłuszono i wyłapano, a potem rozstrzelano nad wykopanymi dołami.

Różne śledztwa w tej sprawie, prowadzone od 1990 roku, nie doprowadziły do postawienia sprawców przed sądem, ani do ustalenia miejsca pochowania partyzantów.

- Na terenie Polany Śmierci w Barucie odnaleźliśmy teraz rzecz wyjątkowo cenną: ryngraf, należący bez wątpienia do jednego z partyzantów oddziału Bartka - opowiada dr Szwagrzyk. - To tak, jakbyśmy znaleźli relikwię.

Ryngraf to metalowy znak, zazwyczaj z postacią orła lub Matki Boskiej, szczególnie chętnie noszony na mundurze przez polskie podziemie patriotyczne po 1945 roku. Ten odnaleziony należał do jednego z poległych, ale dziś już nie ma szans na ustalenie właściciela. Archeolodzy okopali także przedmioty należące do kobiety: mały pierścionek, obrączkę i zapięty kolczyk. Z ustaleń historyków wiadomo, że w trzeciej grupie uciekały na Zachód dwie kobiety. Biżuteria musiała należeć do jednej z nich.

W czasie kilkudniowych poszukiwań zakończonych we wtorek ekipa badawcza sprawdziła jeszcze raz teren dawniej leśniczówki Kroner oraz Luk koło wsi Wierzbie w gminie Łambinowice. Duży obszar sprawdzono sondami, wykrywaczami metalu i przekopano koparkami. To ostatecznie wyklucza oba miejsca z listy dalszych poszukiwań. Badania zakończono też na samej Polanie Śmierci. W sąsiednich lasach będą jednak kontynuowane.

- Niestety, samych mogił nie znaleźliśmy - mówi dr Krzysztof Szwagrzyk. - Będziemy szukać tak długo, aż znajdziemy.

W Barucie i na terenie dawnego majątku Scharfenberg w Dworzysku koło Łambinowic archeolodzy IPN odkopali także dwa charakterystyczne medaliki z wizerunkiem św. Anny z Przyrowa koło Kielc. W tej miejscowości znajduje się czczone lokalnie sanktuarium świętej. To wskazuje, że w obu miejscach, oddalonych od siebie o 60 kilometrów, zabito członków tego samego oddziału.

Nadal nie udało się zidentyfikować kości kilkunastu osób, odkopanych przez IPN we wrześniu ub. roku w Scharfenbergu - Dworzysku. Historyk dr Krzysztof Szwagrzyk namawia rodziny wszystkich zamordowanych i potajemnie pochowanych, aby oddawali swój materiał genetyczny do polskiej bazy obejmującej ofiary totalitaryzmów. Wystarczy się skontaktować, IPN przesyła wszystkie instrukcje pocztą. Ta baza danych genetycznych jeśli nie dziś, to w przyszłości pozwoli zidentyfikować znajdowane w całej Polsce szczątki ofiar UB. Historycy szacują, że komunistyczne władze zamordowały i ukryły ciała nawet 50 tysięcy osób.

Ekipa poszukiwawcza IPN przenosi się teraz do Warszawy, aby kontynuować badanie masowych grobów w kwaterze Ł cmentarza na Powązkach. Może tu leżeć ok. 200 osób. Jeszcze w tym roku mają jednak wrócić na Opolszczyznę, żeby sprawdzić kilka kolejnych lokalizacji mogił żołnierzy “Bartka". Te miejsca na razie nie będą ujawniane.

- Obawiamy się poszukiwaczy skarbów, ludzi z detektorami - mówi Krzysztof Szwagrzyk. - Zwłaszcza tych, którzy szukają zdobyczy za wszelką cenę, przy okazji niszcząc miejsca pochówku ofiar terroru komunistycznego. Nawet nieświadomie likwidują ślady, które nas mogą doprowadzić do celu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska