Ze Strzelec Opolskich do Rzeszowa. Jak rysunki trafiły do celi Mariusza T.

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Zakład karny w Rzeszowie
Zakład karny w Rzeszowie Nowiny24.pl
Strażnicy najpierw przewieźli rzeczy Mariusza T., a później oskarżyli go o ich posiadanie.

Przedmioty należące do Mariusza T., poczwórnego zabójcy chłopców, które zakwestionowała Służba Więzienna z Rzeszowa tuż przed jego wyjściem, przyjechały tam z Zakładu Karnego nr 2 w Strzelcach Op., gdzie T. odbywał karę więzienia przez ponad 20 lat.

Mariusz T. w więzieniu odkrył w sobie talent malarski, wiele czasu spędzał w więzienniej pracowni plastycznej.

Jego prace wraz z rzeczami osobistymi zostały w ślad za więźniem przewiezione z ZK w Strzelcach do Rzeszowa legalną drogą przez samych strażników więziennych, najprawdopodobniej dwa lata temu.

Procedury podczas przenosin więźniów są takie, że strażnicy przeglądają dokładnie wszystkie przedmioty skazanego, a następnie przewożą je wraz z osadzonym na nowe miejsce. Strzeleccy strażnicy musieli więc wiedzieć o tym, że Mariusz T. rysuje chłopców, ale pozwolili mu zabrać te prace.

Przeczytaj też: Mariusz T. już na wolności. "Jest bardzo mocno przerażony" [wideo]

- Nie organizowaliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat żadnych dodatkowych transportów do rzeszowskiego więzienia w związku z Mariuszem T. - zapewnia Andrzej Tesarewicz, dyrektor Zakładu Karnego nr 2 w Strzelcach Opolskich. - Nasza praca z tym osadzonym zakończyła się dwa lata temu, wraz z przewiezieniem go na nowe miejsce.

Pełnomocnik Mariusza T. poinformował dziennikarzy, że kontrowersyjne materiały przedstawiają w rzeczywistości zdjęcia T. na kolonii, gdy był jeszcze dzieckiem. "Ludzkie szczątki" okazały się zębami, które więzień przechowywał na pamiątkę. W piątek prokuratura poinformowała, że nie dopatrzyła się niczego złego w przedmiotach znalezionych w celi.

- Z uwagi na brak pornograficznego charakteru materiałów prokurator zakończył postępowanie, nie wszczynając śledztwa - poinformował Andrzej Mucha, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

Śledczy wszczęli jednocześnie nowe śledztwo, dotyczące przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy Służby Więziennej w Rzeszowie. Chcą dokładnie wyjaśnić, w jakich okolicznościach zakwestionowane przez strażników przedmioty znalazły się w celi.

Paweł Moczydłowski, pułkownik Służby Więziennej, kryminolog i publicysta, uważa, że w tej sprawie strażnicy więzienni sami się wpędzili w ślepy zaułek.

- Jeżeli prokuratura potwierdzi, że te materiały przywieźli sami funkcjonariusze, to nasuwa się pytanie, dlaczego ujawnili je tak późno. Jeżeli trafiły do celi nielegalnie, także będą mieli problemy. Tak czy inaczej to kompromitacja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska