Wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa: "Polacy znów mogą być dumni ze swojej armii"

Marcin Żukowski
Marcin Żukowski
Biuro Marcina Ociepy
- Mamy silną armię i jesteśmy członkami najsilniejszego sojuszu obronnego w historii, ale osoby odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo muszą czuwać. A ci, którzy strzegą naszej granicy bezpośrednio, a więc żołnierze, policjanci i strażnicy graniczni zasługują na nasze wsparcie i szacunek, bo każdego dnia są narażeni na niebezpieczeństwo - mówi w rozmowie z NTO wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa.

Panie ministrze, podczas defilady zorganizowanej w Święto Wojska Polskiego zostanie zaprezentowany sprzęt, którym dysponuje Wojsko Polskie. Czym możemy się pochwalić? Czy pokaz sprzętu ma zapewnić Polakom poczucie bezpieczeństwa?

Tradycyjnie w Święto Wojska Polskiego chcemy podziękować naszym żołnierzom za ich służbę. Bronią naszych granic, ratują w trakcie klęsk żywiołowych, pomagają samorządom lokalnym, promują Polskę za granicą jako sprawdzeni sojusznicy w ramach NATO. To dobra okazja, by pokazać także pierwsze efekty procesu bezprecedensowej modernizacji Sił Zbrojnych. Będą więc czołgi Abrams i Black Panther, wyrzutnie HIMARS, samoloty F-35, F-16, FA-50, armatohaubice Krab, K9 i wiele innych, nowoczesnych systemów uzbrojenia. Poprzednie defilady pokazały, że ta forma promocji służby wojskowej cieszy się olbrzymią popularnością wśród widzów. Polacy mają prawo być dumni z Wojska Polskiego.

Niedawno białoruskie helikoptery naruszyły nasza przestrzeń powietrzną. To był przypadek czy celowe prowokowanie? W co gra Mińsk? Jakie wnioski z tego zdarzenia?

To oczywista prowokacja. Całkowicie spodziewana, bo Rosjanie i Białorusini często sięgali po tego typu prowokacje w przeszłości wobec innych państw, np. Stanów Zjednoczonych w okolicach Alaski, Wielkiej Brytanii, czy Szwecji. Jest to kolejna odsłona agresji hybrydowej przeciwko Polsce. Wymarzonym celem prowokacji byłoby zestrzelenie tych śmigłowców, bo wpisałoby się w narrację o agresywnych zamiarach Polski wobec Mińska. Celem minimum było sprowokowanie polskiej opozycji do ataków na własny rząd. I ten cel niestety osiągnęli. Opozycja wpadła w tą samą pułapkę, jak wówczas, gdy pobiegła z reklamówkami i pizzą na granicę witać nielegalnych migrantów, sprowadzonych tam przez bandy przemytnicze na zlecenie białoruskich i rosyjskich służ specjalnych. Ta sytuacja pokazuje wyraźnie, że mieliśmy rację budując zaporę na granicy z Białorusią i kierując tam dodatkowe oddziały wojskowe. Ci, którzy z tego drwili, głosowali przeciwko, a wcześniej zwijali polską armię, powinni przeprosić i zapaść się pod ziemię. Nie zdali bowiem podstawowego testu z polityki. Testu z odpowiedzialności za życie i zdrowie obywateli.

Przesmyk Suwalski to niespełna 70-kilometrowy pas polskiej ziemi oddzielający Białoruś od rosyjskiego Obwodu Królewieckiego. Od dłuższego czasu pojawiają się informacje, że to najbardziej zagrożony obszar Polski. Czy Polacy mogą spać spokojnie?

I tak i nie. Tak, bo nic im nie grozi bezpośrednio. Jednocześnie jednak należę do tych polityków, którzy przestrzegają przed utratą czujności. Mamy silną armię i jesteśmy członkami najsilniejszego sojuszu obronnego w historii, ale osoby odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo muszą czuwać. A ci, którzy strzegą naszej granicy bezpośrednio, a więc żołnierze, policjanci i strażnicy graniczni zasługują na nasze wsparcie i szacunek, bo każdego dnia są narażeni na niebezpieczeństwo.

Polską granicę cały czas naruszają nielegalni migranci przychodzący z terenu Białorusi. Jak obecnie wygląda obrona granicy? Jaka jest w tym rola wojska? Co jeszcze możemy zrobić, aby uszczelnić granicę?

Presja migracyjna w ostatnim czasie znowu wzrasta. Rosyjskie i białoruskie służby specjalne wspomagają także migrantów w dewastacji zapory. Dodatkowo na Białorusi pojawili się tzw. wagnerowcy, a więc rosyjscy najemnicy gotowi odegrać rolę „zielonych ludzików”. Powtórzę raz jeszcze: ta sytuacja pokazuje wyraźnie, że mieliśmy rację budując zaporę na granicy z Białorusią i kierując tam dodatkowe oddziały wojskowe. Teraz potrzebujemy skupienia, nasycenia granicy odpowiednim sprzętem i konsensusu wokół szacunku do służby naszych żołnierzy i funkcjonariuszy.

Kolejny raz niepokojące informacje docierają do nas zza Odry. Niemiecki polityk Manfred Weber ponownie twierdził, że ma prawo ingerować w polską politykę krajową. To może stwarzać poczucie zagrożenia suwerenności Polski. Jak bronić się przed zakusami sąsiada, który uważa, że wie lepiej, co jest dobre dla Polaków?

Tego typu wypowiedzi są po prostu żenujące. Po pierwsze dlatego, że dowodzą desperacji polityków niemieckich. Widzą oni bowiem swoje bankructwo w zakresie polityki migracyjnej, bezpieczeństwa i zagranicznej. Wszędzie popełnili rażące błędy. Zarówno otwierając granicę dla niekontrolowanej migracji, jak i stawiając na bliskie relacje z Rosją. W tym samym czasie Polska nie tylko uniknęła tych błędów, ale od roku 2015 prowadzi odważną, samodzielną politykę rozwojową, która zaowocowała jednym z najwyższych wzrostów PKB w Europie, najniższym bezrobociem i ambitnymi projektami infrastrukturalnymi. Co więc robią? Blokują środki z KPO, oczekują zamknięcia elektrowni Turów, czy sabotują rozbudowę naszych portów. Wszystko pod płaszczykiem obrony demokracji. Prawda jest taka, że każdy kieruje się swoim interesem narodowym, a Niemcy są gotowi sięgać po wszystkie instrumenty, byleby tylko podciąć skrzydła rozwojowe Polski. Smutne jest to, że mają w tym wspólników u nas w Polsce w postaci Platformy Obywatelskiej, której liderzy nie potrafili się nawet odciąć o tych wypowiedzi. To najlepszy dowód na to, że nie przesadzaliśmy nazywając PO partią niemiecką. Przypomnijmy naszym czytelnikom, że Manfred Weber nie jest szeregowym niemieckim politykiem, lecz szefem Europejskiej Partii Ludowej, do której należy PO i PSL. Jest więc ich politycznym przełożonym. Oczekuję zatem, że dołączą do naszego apelu o powstrzymanie się polityków obcych państw od ingerencji w procesy wyborcze w Polsce. Jeśli tego nie zrobią, powinni zostać wyrzuceni na śmietnik historii, tam gdzie miejsce wszystkich, którzy na przestrzeni wieków wzywali wsparcia z zagranicy, byleby zdobyć władzę w Polsce.

Spójrzmy na Opolszczyznę, czy szerzej – na Śląsk. W minionym roku w naszym regionie powołano drugi batalion WOT. Czy i kiedy powstanie opolska brygada WOT? Czy czekają nas jeszcze jakieś zmiany, które wzmocnią bezpieczeństwo w naszym regionie?

Jestem bardzo dumny, że udało nam się utworzyć bataliony WOT w Brzegu i Opolu. Chętnych do służby przybywa i zgodnie z harmonogramem od nowego roku zostanie utworzona 17. Opolska Brygada Wojsk Obrony Terytorialnej. Będziemy mieli zatem w Opolu siedziby dwóch brygad, gdyż ta nowa będzie funkcjonować obok 10. Opolskiej Brygady Logistycznej. Ponadto w Oleśnie budujemy Centrum Szkoleniowe Służb Ratowniczych, kupujemy nowe wozy, budujemy i remontujemy remizy OSP. To wszystko służy poprawie bezpieczeństwa w naszym regionie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska