Najniższa pensja w Polsce to obecnie 1750 zł. Z analizy ofert pracy w wybranych opolskich pośredniakach wynika, że nadal ona króluje. Firmy z Opola za takie wynagrodzenie poszukują: dozorcy, fryzjera, sprzedawcy, mechanika samochodów ciężarowych. W powiecie namysłowskim 1750 zł oferują pracodawcy, którzy chcą zatrudnić m.in. pracownika biurowego, pracownika gospodarczego czy sprzedawcę-florystę.
Ale na szczęście coraz częściej oferty wynagrodzeń przekraczają minimalną krajową. Kierowcy z kategorią C+E mogą zarobić ok. 2500 - 4000 zł brutto, tyle że nierzadko wiąże się to z pracą na dalekich trasach po krajach unijnych. Z brakiem kierowców jest ten problem, że ich szkolenie jest kosztowne, a efekty bywają różne, dlatego np. PUP w Nysie, po tym jak wielu bezrobotnych nie zdawało egzaminów na prawo jazdy zrezygnował z ich finansowania. Z kolei PUP w Prudniku zdecydował się wysłać grupę bezrobotnych na takie kursy.
- Mieliśmy zapewnienie zatrudnienia w firmie transportowej. Część uczestników już zdała egzamin. Ci, którzy nie zdali za pierwszym razem, muszą kolejny sfinansować z własnej kieszeni - mówi Grażyna Klimko, dyrektor PUP.
3000 zł pracodawcy z powiatu namysłowskiego oferują hydraulikowi i dyspozytorowi-mechanikowi, a firma z Tułowic doradcy ds. wtryskarek jest skłonna zapłacić 6000 zł brutto. Takie wynagrodzenie - w ofertach umieszczonych w urzędach pracy - za pracę w kraju zdarza się rzadko. Opiekunowie medyczni w Niemczech kuszeni są kwotami od 3000 do 8000 zł. Pielęgniarka mogłaby zarobić w tym kraju 8500 zł, a murarz w Wielkiej Brytanii - 12000 zł.
Spore różnice można też zaobserwować w propozycjach wynagrodzeń między powiatami. Tam, gdzie bezrobocie jest wyższe, pracodawcy są skłonni płacić mniej. Małgorzata Kulesza z PUP w Głubczycach przyznaje, że większość ofert nie przekracza najniższej krajowej. Operator koparko-ładowarki, kierownik marketu, pomocnik lakiernika samochodowego mogą liczyć na więcej, odpowiednio: 2000 zł, 2500 zł i 3300 zł brutto.
Tomasz Wróbel z PUP w Nysie podkreśla, że urzędnicy na różne sposoby pozyskują oferty pracy.
- Nie tylko spotykamy się z pracodawcami, ale przeszukujemy inne portale i zachęcamy firmy, które tam się ogłaszają, żeby złożyły też oferty u nas - mówi Tomasz Wróbel. - W efekcie naszych działań 260 bezrobotnych znalazło pracę w styczniu, a w grudniu rekordowa liczba - 350 osób.
Te starania nie odzwierciedlają się jednak w statystykach nyskiego urzędu, który znów jest - ex aeqo z prudnickim - na pierwszym miejscu pod względem bezrobocia w regionie. Urząd tłumaczy, że to efekt licznych rejestracji. Część bezrobotnych nysan wróciło do rejestrów m.in. z wrocławskiego Amazona, który przed świętami zatrudnił więcej osób do obsługi natężonego ruchu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?