Największe wygrane na Opolszczyźnie
Największe wygrane na Opolszczyźnie
1. Strzelce Opolskie - 8 642 407,10 - 18.09.2004
2. Kędzierzyn - Koźle - 5 249 220,70 - 07.09.02
3. Olesno - 3 876 014,20 - 21.07.07
4. Głubczyce - 3 399 649,80 - 23.10.04
5. Prudnik - 3 104 677,40 - 27.03.02
Dzisiaj do wygrania jest 40 000 000 złotych, te zera nęcą nawet tych, którzy nigdy nie grają. To kumulacja z poprzednich siedmiu losowań, kiedy nikt nie trafił "szóstki". W historii Totalizatora po raz drugi jest tak duża suma do wygrania. Poprzednio, w listopadzie ub. r., taką kwotą podzieliło się osiem osób.
- Przy każdej kumulacji obrót rośnie nawet trzykrotnie - mówi Wanda Skowyra, która prowadzi kolekturę totka przy ul. Krakowskiej w Opolu. - Mam stałych klientów, zwykle przychodza emeryci i studenci, a kiedy jest kumulacja, tak jak dzisiaj, to przechodząc, prawie każdy się zatrzymuje i wypełnia kupon.
Przy kolekturze kolejka, ale tutaj nikt, jak np. w przychodni, nie psioczy i nie narzeka. - Bo tutaj wszyscy jednakowi, każdy ma szansę - mówi 22-letni Marcin, student Politechniki Opolskiej, który stoi na końcu ogonka.
Marcin mówi, że nigdy dotąd nie grał, ale babcia go prosiła. - Trzeba dać losowi szansę, bo bez kupienia kuponu przecież się nie wygrywa - dodaje.
Dotychczas na Opolszczyźnie "szóstka" w totku padła pięćdziesiąt razy. Wygrane były różne, od 125 tys. zł do 7,5 mln złotych. Kolektura pani Wandy to ta szczęśliwa, gdzie w 1997 roku padły dwie "szóstki". - Nie wiemy, kto je trafił - mówi Wanda Skowyra.
- Wszyscy, wypełniając kupon, mówią: "jak coś wygram, to się z panią podzielę". Ale widocznie ludzka natura taka, że jak człowiek wygrywa, to ze szczęścia o wszystkim zapomina...
Pani Wanda mówi, że każdy czeka na wygraną, każdy wierzy, że to jemu się poszczęści. Marzeniom o wygranej swoich klientów towarzyszy od siedemnastu lat - bo tyle czasu prowadzi kolekturę przy ul. Krakowskiej.
A grający mieli zawsze takie same marzenia.
- Chcą kupić mieszkanie lub domek albo zamienić samochód na lepszy - wylicza pani Wanda. - Inni zamierzają przeznaczyć pieniądze na usamodzielnienie się dzieci albo pomóc wnukom.
Jak mówi, marzenia o podróżach pojawiły się niedawno, może dziesięć lat temu. Na przykład pani Dorota, która wypełnia u niej kupon co tygodnia, chce objechać Japonię, zobaczyć górę Fudżi i spędzić urlop na Malediwach.
- A ostatnio wielu młodych marzy o wygranej, żeby się utrzymać na studiach - dodaje pani Wanda. - Bo ich rodzice nie są w stanie temu sprostać.
- A ja usłyszałem w telewizji wypowiedź jakiegoś profesora, że w totka grają głównie ludzie bez wykształcenia - wtrąca się pan Piotr i jednocześnie prosi: "Za dychę Dużego Lotka, na chybił trafił". - Coś w tym chyba jest, bo czy widział ktoś pod totalizatorem mecenasa albo biznesmena? - pyta, patrząc na kolejkę.
- A co, masz pan na plecach napisane, jakie szkoły pan kończyłeś? - reaguje ktoś nerwowo.
Pani Wanda szybko rozładowuje napięcie. - Może i tak, ale biznesmeni i mecenasi żyją za to w ciągłym stresie - wychylajac się z okienka, mówi do pana Piotra. - A los lubi płatać figle, może tym razem uśmiechnie się do pana?
Do pana Ludwika, emeryta z Opola, los już raz się uśmiechnął.
- Szesnaście tysięcy złotych w 1960 roku wygrałem, to była wtedy równowartość moich ośmiu, całkiem niezłych wypłat - opowiada. - Ale pieniądze szybko się rozeszły. Człowiek był młody, to miał inne potrzeby, prowadził intensywne życie... Teraz wiedziałbym, co z nimi zrobić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?