Wiosną ruszą remonty obiektów sakralnych w Nysie

Bez pomocy różnych instytucji byśmy sobie nie poradzili. Zwłaszcza, że w naszej bazylice do zrobienia jest tyle, że remontować będziemy ją do końca świata - uśmiecha się proboszcz Mikołaj Mróz, który jest jednym z tych, którzy starali się o dofinansowanie z nyskiej gminy. Tym razem chodziło nie tyle o bazylikę, co dzwonnicę kościoła.

- To, że jest w opłakanym stanie chyba widać gołym okiem - mówi ksiądz Mróz. - Najgorzej sprawa ma się ze ściana od strony ulicy Wrocławskiej, gdzie nierzadko odpadają kamienie. To cud, że jeszcze nikomu nic się nie stało. No ale w końcu to kościół, więc pewnie aniołowie noszą te odłamki...

Na odrestaurowanie bocznej ściany dzwonnicy parafia św. Jakuba i Agnieszki dostanie 129 tys. zł. To jednak zaledwie połowa kwoty potrzebnej do przeprowadzenia remontu. Skąd zatem prałat weźmie drugą część?

- Jak to skąd? Z jakiejś innej dotacji - uśmiecha się. - Niestety, nie mamy innego wyjścia, więc trochę trzeba się nagimnastykować. Żeby dostać pieniądze z gminy trzeba mieć wkład własny. A że takiego nie mamy, to piszemy wniosek do innego programu, gdzie wkładem własnym jest dotacja z gminy. Może w przypadku dzwonnicy urząd marszałkowski pomoże...

Na remont zabytków fundusze dostał nie tylko proboszcz Mróz. Po taka pomoc coraz częściej sięgają też mniejsze kościoły. W ubiegłym roku do gminy wpłynęło kilkanaście wniosków o dotację, a pieniądze przyznano na dziewięć projektów: - Parafia w Lipowej będzie konserwować ołtarz główny, Kępnica zajmie się dachem i elewacją wieży kościelnej w Hajdukach, nyski św. Jan odnowi ścianę boczną kościoła, a Dominik będzie konserwował ambonę - wylicza Artur Pieczarka, rzecznik prasowy nyskiego magistratu.

Nie zabraknie też pieniędzy dla kościoła w Złotogłowicach, Rusocinie, parafii Matki Boskiej Bolesnej w Nysie oraz tamtejszego Diecezjalnego Domu Formacyjnego. W sumie na ochronę zabytków przeznaczono przeszło 462 tys. zł.