Wodociągi odcięły wodę blokom w Leśniczówce

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Nikola Bugiel wróciła ze szkoły i przybiegła z wiaderkiem po wodę do beczki. Na szczęście za tę wodę Hydrolew mieszkańcom płacić nie każe.
Nikola Bugiel wróciła ze szkoły i przybiegła z wiaderkiem po wodę do beczki. Na szczęście za tę wodę Hydrolew mieszkańcom płacić nie każe. Jarosław Staśkiewicz
W poniedziałek lewińskie wodociągi odcięły od bieżącej wody ponad 40 rodzin w Leśniczówce. - Odkręcimy kurek pod warunkiem, że wspólnota wybierze swojego reprezentanta - zapowiada prezes gminnej spółki Hydrolew.

Do picia czy mycia to jeszcze z tej beczki się przyniesie - mówi Waldemar Bugiel. - Ale do pralki wody z wiaderka już nie naleję.

- Mam centralne ogrzewanie, w którym często trzeba uzupełniać wodę - tłumaczy kolejna lokatorka. - Jak w rurach zostanie jej za mało, będę musiała zgasić w piecu i marznąć.

Ponad czterdzieści rodzin w czterech blokach to niemal wszyscy mieszkańcy Leśniczówki, niewielkiej wioski w gminie Lewin Brzeski.

Kiedyś osiedlem zarządzała rolnicza agencja, ale sprzedała wszystkie mieszkania i za zarządzanie musieli się wziąć sami mieszkańcy. A z tym bywało różnie, np. nikt nie płacił za oświetlenie podwórka, więc od lat w nocy panują tu egipskie ciemności.

Ale tak źle jak teraz jeszcze nie było. Wspólnota miała już ponad 11 tysięcy złotych zaległości w opłatach za wodę. Wprawdzie po ostatnich wpłatach dług zmniejszył się do 7 tysięcy, ale gminna spółka postanowiła dłużej na pieniądze nie czekać. W poniedziałek zakręciła kurki, na podwórzu ustawiła beczkowóz, który jest na bieżąco napełniany wodą. A ludzie chodzą z wiadrami, niektórzy pokonują nawet 200 metrów.

- Męczymy się z tym problemem od kilku lat - tłumaczy Ireneusz Szporek, prezes komunalnej spółki Hydrolew z Lewina Brzeskiego. - Co roku wysyłałem ostrzeżenia i te zaległości zawsze były jakoś regulowane. Ale nie możemy tak dłużej funkcjonować. Współwłaścicielami całego terenu jest każda z tych 40 rodzin i jeśli nikt ich nie reprezentuje, nie ma żadnego prawnego przedstawiciela, to ja nie mam nawet z kim podpisać umowy na dostarczanie wody.

Dlatego prezes postawił ultimatum: albo wspólnota wybierze sobie zarządcę, albo on odcina bloki od wody.

- To szantaż - uznali mieszkańcy. - W dodatku chcieli wyznaczyć nam na zarządcę spółkę komunalną z Lewina, która woła sobie po 80-90 groszy za metr kwadratowy mieszkania. A to bardzo dużo - uważa Małgorzata Dolik, która w imieniu wszystkich lokatorów zajmowała się opłatami za wodę, a teraz próbuje doprowadzić do ugody z Hydrolewem. - Już szukałam w Brzegu i być może uda nam się znaleźć zarządcę, który weźmie połowę tej stawki.

- Tylko że zmuszając nas do zatrudnienia zarządcy, chcą narazić ludzi na dodatkowe koszty - dodaje inna lokatorka, Marzena Dolik. - Przecież jeśli ktoś teraz z trudem płaci za wodę, a potem przyjdzie mu jeszcze wydawać kilkadziesiąt złotych miesięcznie na zarządcę, to na tę wodę już mu nie starczy.

- A duża część płaci regularnie. Niektórzy mają po kilka miesięcy zaległości, a tylko trzy osoby zalegają z dużymi kwotami - jedna nawet około 3 tysięcy złotych - wylicza Małgorzata Dolik.

- Dlaczego nie można zrobić osobnych przyłączy do mieszkań i podpisać indywidualnych umów? - wnioskują lokatorzy.

- Właśnie dlatego, że nie ma z kim o tym rozmawiać - odpowiada Ireneusz Szporek. - Jest czterdziestu współwłaścicieli. Kogo mam zapytać o zgodę na wejście na część wspólną? Jak będzie zarządca, to chętnie tak zrobimy, ale teraz nie mam nawet prawa sprawdzić, kto zalega z opłatami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska