Wojna na budowie w Nysie, poszło o pieniądze. Podwykonawcy mogą wpaść w tarapaty. Ta sprawa skończy się w sądzie

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Prace modernizacyjne hali produkcyjnej w Nysie
Prace modernizacyjne hali produkcyjnej w Nysie Archiwum podwykonawcy
Prawdopodobnie dopiero w sądzie zakończy się spór pomiędzy głównym wykonawcą remontu hali produkcyjnej w Nysie i jego podwykonawcami. Podwykonawcy nie dostali zapłaty za roboty. Główny wykonawca tłumaczy, że zrobiono je źle i sam będzie się domagał odszkodowania.

W ubiegłym roku Zakłady Produkcji Cukrowniczej „Otmuchów” rozpoczęły przebudowę i modernizację swojej hali produkcyjnej w Nysie. Zadanie zlecono całościowo spółce K&N z Magdalenki pod Warszawą, która już wcześniej wykonywała na Opolszczyźnie kilka dużych inwestycji. Generalny wykonawca do poszczególnych etapów prac zatrudnił podwykonawców, małe firmy budowlane.

- Współpracowaliśmy z firmą z Magdalenki wcześniej i nasze relacje zawsze były dobre – mówią Daniel Frącek z firmy V&D Stroybud oraz Maksym Doroshko z firmy Jan Max Firma Remontowo – Budowlana, którzy w hali wykonywali prace przygotowawcze i wyburzeniowe. – Problemy zaczęły się pod koniec ubiegłego roku.

Generalny wykonawca nie chce odebrać robót na kwotę 62 tysiące złotych od firmy Maksima Doroschenko. W tej sytuacji on nawet nie może wystawić faktury. Natomiast w przypadku firmy Daniela Frącka roboty zostały już odebrane przez inspektor nadzoru, firma trzy miesiące temu wystawiła za nie fakturę, musiała od niej odprowadzić podatek VAT, tymczasem pieniędzy dotychczas nie przelano. W przypadku małych firm takie zatory płatnicze mają bardzo poważne konsekwencje.

- Mamy korespondencję z generalnym wykonawcą, każdy etap prac dokumentowaliśmy fotograficznie, tymczasem szef firmy K&N ciągle coś kwestionuje, domaga się poprawek, nawet w przypadku prac odebranych przez inwestora. Te żądania są całkiem bezpodstawne. Już wcześniej przeciągali sprawę – mówią przedsiębiorcy. – Tymczasem wiemy, że firma z Magdalenki dostała już zapłatę od inwestora za ten etap robót.

To my będzie się domagać odszkodowania …

Poprosiliśmy o komentarz do tych skarg Tomasza Kowalskiego z firmy K&N.

- W trakcie prowadzonych prac okazało się, że roboty wykonywane są niezgodnie z umową jak i ze sztuką budowlaną – czytamy w nadesłanej odpowiedzi. - Podwykonawcy byli wzywani do usunięcia wad i usterek, zaś szkody spowodowane przez wymienione firmy sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych. Obecnie trwają prace zastępcze po robotach wykonywanych przez wymienione firmy. Po ich inwentaryzacji oraz zakończeniu prac zastępczych, zostanie ustalona ostateczna kwota odszkodowania.

- Kierownik budowy i inwestor potwierdził wykonane robót, a jednak zamawiający nie chce odebrać prac, żebym nie mógł wystawić faktury - mówi Maksim Doroschenko. - Dostałem w nocy maila, że nie wpuszczą mojej ekipy do naprawy usterek, bo nie ma pozwolenia architekta. Od 2 tygodni czekam na pozwolenie architekta. To zwykłe przeciąganie sprawy.

- W moim protokole odbioru robót nie ma żadnych zastrzeżeń, a tymczasem dostałem od zmawiającego maila, że to ja chcę wyłudzić pieniądze za coś, co już zrobiłem – dodaje Daniel Frącek.

Główny wykonawca kwestionuje m.in. montaż płytek na silikon, „który z oczywistych względów nie miał prawa się udać”, wadliwy montaż sufitów listwowych, „w sposób, który zagrażał bezpieczeństwu oraz spowodował zniszczenie powierzonego materiału”, oraz nieprawidłowe wykonanie posadzki.

- To nieprawda, wszystko zostało zrobione zgodnie ze sztuką budowlaną – odpowiadają na zarzuty obaj podwykonawcy.

Inwestor: Nie mam instrumentu nacisku

- Dodatkowo podwykonawcy nie rozliczyli się z powierzonych urządzeń elektrycznych – czytamy w stanowisku generalnego wykonawcy. - Panowie nie wyjaśnili, jakie prace składają się na wystawione faktury, jakie zakresy prac oraz z czego wynikają wartości wynikające z faktur. Zapewniamy, iż Podwykonawcy zostaną rozliczeni z wykonanych prac, niewykonanych jak i wykonanych wadliwie, niezwłocznie jak prace zastępcze zakończą się oraz zostaną podsumowane wszelkie szkody wyrządzone spółce. W tym te związane z przestojami spółki.

- To kłamstwo. Narzędzia pobieraliśmy i oddawaliśmy do magazynu na podstawie protokołów, które mamy zachowane – odpowiadają podwykonawcy prac.

O sporze wie też inwestor, czyli ZPC Otmuchów.

- Nie mamy własnego poglądu na temat zasadności roszczeń podwykonawców. Generalny wykonawca w odpowiedzi na nasze pytania poinformował nas, że prace, które zostały zrealizowane przez jego podwykonawców, wymagają istotnych poprawek lub nie zostały zlecone przez generalnego wykonawcę – informuje Daniel Stefański z ZPC Otmuchów. - Inwestor nie ma instrumentu prawnego, aby skutecznie wpłynąć na generalnego wykonawcę w kierunku zapłaty przez niego należności na rzecz podwykonawców, których zaangażował.

Podwykonawcy z Nysy nie ukrywają, że szukają wsparcia w opinii publicznej, dlatego przyszli do mediów.

- Niech nasza sytuacja będzie ostrzeżeniem dla innych – mówią przedsiębiorcy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska