Kawałko, były wiceprezydent Opola, miał dziewiątą pozycję, a to przy spadającym poparciu dla PO nie dawało mu większych szans na sukces.
- Liczyłem na miejsce czwarte, które obiecano strukturze z Opola - opowiada Kawałko, radny i doradca wojewody. - Miejsce się zwolniło się, bo poseł Tadeusz Jarmuziewicz odchodzi z polityki i liczyliśmy, że otrzyma je osoba wskazana przez miejską PO. Zamiast tego przyznano mi pozycję dziewiątą, która dla mnie nie jest satysfakcjonująca.
Na liście PO pozostały radne miejskie Elżbieta Bień i Jolanta Kawecka, ale zajmują już bardzo odległe pozycje. Ich szanse na sukces są jeszcze mniejsze. To oznacza, że po raz pierwszy od wielu lat Opole, gdzie funkcjonuje największa struktura PO w regionie, może nie mieć posła z list Platformy.
- Potraktowano nas tak, jakby Opole było dziewiątym miastem w regionie - ocenia Kawałko.
Inni członkowie PO mówią jeszcze ostrzej, ale proszą o niepodawanie nazwisk. Obawiając się gniewu posła Leszka Korzeniowskiego, lidera PO na Opolszczyźnie, który miał duży wpływ na listę.
- Zmarginalizowano Opole, a postawiono na region i ludzi z powiatów, gdzie i tak wygra PiS - denerwuje się jeden z członków miejskiej PO. - Nastroje są fatalne i nie wiem, jak w Opolu będzie wyglądała nasza kampania i kto ją będzie robił. Chętnych nie widać...
Poseł Korzeniowski tłumaczy nam, że niezadowolonych z miejsca na liście jest więcej, a mimo to startują.
- Decyzji o kształcie listy nie podjąłem ja, ale zarząd. Zmiany wprowadzała także pani premier - przypomina Korzeniowski, który będzie liderem listy do Sejmu i dzięki temu mandat ma niemal pewny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?