Wyciągi w Jesenikach kończą sezon

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Stacja narciarska w Zlatych Horach czynna jest tylko w górnej części. Na dole nie da się już dojechać do kolejki na nartach.
Stacja narciarska w Zlatych Horach czynna jest tylko w górnej części. Na dole nie da się już dojechać do kolejki na nartach. Krzysztof Strauchmann
Naturalnego śniegu nie było, ale wytrwali narciarze ciągle jeżdżą.

Prawdopodobnie skończymy sezon w niedzielę. W tygodniu jeździ zaledwie kilka osób. W tym roku było fatalnie - przyznaje obsługa stacji narciarskiej w Zlatych Horach, znudzona czekaniem na ostatnich narciarzy. Wczoraj można było jeździć tylko w górnej części stacji, gdzie leżało jeszcze ok. 15 cm sztucznego śniegu. Wokół nartostrady zaczynają już kwitnąć wiosenne kwiaty.

W czeskich Jesenikach na brak śniegu w tym roku narzekają najbardziej właściciele wyciągów pozbawionych instalacji do sztucznego naśnieżania.

- Od 23 lat nie miałem tak złego sezonu. Mieliśmy czynne tylko 6 dni przed Bożym Narodzeniem - narzekał w czeskiej prasie Milos Hladky, właściciel popularnego wśród Polaków ośrodka Miroslav w Lipowej - Łaźniach.

Nawet znana stacja na przełęczy Czerwonohorskiej czynna była jedynie przez 11 dni w grudniu. CHS nie ma sztucznego zaśnieżania. Tylko na Pradziadzie, zwanym Morawskim Lodowcem, jest nadal 65 - 85 cm naturalnego śniegu, a tamtejsze wyciągi ciągle pracują.

W pobliżu polskiej granicy czynne są także stacje w Koutach nad Desnou (30 - 55 cm śniegu), Premyslovie, Brannej, Petrikovie, Lidwikovie, Małej Morawce i na Ramzovej.
W polskich ośrodkach wypoczynkowych na sezon jednak nie narzekają.

- Mimo ciepłej zimy nikt z gości nie odwołał rezerwacji. Mieliśmy bardzo dobry sezon zimowy - komentuje Marzena Janczy z ośrodka Ziemowit w Jarnołtówku. - 80 procent gości jeździło na narty do Czech, głównie do Zlatych Hor. Niektóre grupy dowoziliśmy swoim transportem. Nasz personel schował sanki dla gości, a wyciągnął rowery. Chętnie je wypożyczano.

- Kupiliśmy nowy sprzęt przed sezonem, tymczasem trzeba było schować narty i sanki, a wyciągnąć rowery - śmieje się Jacek Laskowski z ośrodka Banderoza w Głuchołazach. - Kilka grup typowo narciarskich przesunęło albo odwołało rezerwację, ale sezon był udany. Żartowaliśmy, że tej zimy organizujemy obozy letnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska