Przydroże Małe koło Korfantowa to niewielka wioska, wszyscy się tu znają. Na 39-letniego Aleksandra Z. we wsi mówili Andrzej. W sobotę po południu Andrzej wziął swoje dzieci na spacer. Dwoje starszych zaprowadził do koleżanki w centrum wsi. Sam został z 2-letnią Olą, leżącą w wózeczku. Dochodziła 14, było dość ciepło, słońce wyglądało zza chmur. Dobra pora na spacer. W Przydrożu spacerować można tylko ulicami.
Pod sklepem spotkał kolegów i brata. Namawiali go, żeby zatrzymał się z nimi, pogadał chwilę. Odpowiedział, że nie może, bo idzie z dzieckiem na spacer. Ruszył dalej szosą wśród ostatnich domów.
Krzysztof G. mieszka w sąsiedniej wiosce, w Przydrożu Wielkim. W sobotę wsiadł do swojego golfa i podjechał na zakupy do drugiej wsi. W sklepie kupił kilka rzeczy, zagadał do znajomych, stojących przed wejściem.
Aleksandra Z. znał bardzo dobrze, pracowali u jednego przedsiębiorcy, choć w dwóch sąsiednich fermach norek.
Potem wsiadł do samochodu i ruszył do domu. Przejechał ze sto metrów, zanim auto uderzyło pchającego wózek Aleksandra Z.
Więcej o tragedii w Przydrożu Małym czytaj we wtorkowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?