Opolanie ruszyli do lasów. Tłumy grzybiarzy przeczesują od niedzieli zagajniki m.in. pod Jemielnicą, Olesnem, Prószkowem i Turawą. Grzybów nie brakuje, bo pogoda w ostatnich dniach bardzo im sprzyjała.
- Mamy swoje stałe miejsce niedaleko domu, gdzie zawsze szukamy grzybów - mówi pan Sławomir z Księżego Lasu pod Strzelcami Opolskimi, który wybrał się do lasu z całą rodziną. - Tym razem udało się zebrać całkiem dorodne kanie.
Ostatni taki wysyp grzybów był 2 lata temu (w ubiegłym roku nie było ich prawie wcale). Grzybiarze przekonują, że przy odrobinie szczęścia zebranie pół kilograma grzybów w godzinę nie powinno stanowić większego problemu. Najwięcej jest podgrzybków i kani. Opolanom udało się też znaleźć gigantyczne borowiki. Joanna Krok z Kadłuba natrafiła na jednego w lesie pod Krasiejowem. Dorodny prawdziwek ważył aż 1,25 kg.
- Zbieraniem grzybów zaraził mnie tato, z którym co roku jeżdżę do lasu na poszukiwania - opowiada Joanna. - Zazwyczaj znajduję podgrzybki i kozaki. Taki borowik trafił mi się pierwszy raz! Na pewno go ususzę, a potem trafi do uszek, które będą w wigilijnym barszczu.
Jeszcze więcej szczęścia miała pani Alicja Ostrowska z Opola. Podczas niedzielnego spaceru w prószkowskich lasach znalazła borowika ważącego 2,4 kg.
- Wzięłam go wczoraj do pracy, żeby pokazać znajomym - mówi. - Ludzie robili sobie z nim zdjęcia i śmiali się, że takim grzybem może się najeść cała rodzina.
Kto nie lubi spacerów po lesie, ten może skorzystać z pomocy doświadczonych grzybiarzy. Od kilku dni rozstawiają się na chodnikach, oferując swoje zbiory. Za kilogram podgrzybków trzeba zapłacić 25-30 złotych.
- Dorabiam sobie w ten sposób do emerytury - przyznaje pani Beata, która sprzedawała wczoraj grzyby w Strzelcach Opolskich na placu Żeromskiego. - Miałam 5 kilogramów i wszystko rozeszło się w mgnieniu oka.
Pracownicy sanepidu przypominają, że grzybiarze, którzy nie są pewni, czy znalezione przez nich grzyby nie są trujące, mogą zgłosić się po darmową pomoc. Porady udzielane są w wojewódzkiej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Opolu przy ul. Mickiewicza 1 (od poniedziałku do piątku w godz. od 8.00 do 14.00).
Ponadto grzybiarze mogą zgłaszać się do stacji w Prudniku i Oleśnie (najlepiej jednak zadzwonić i uzgodnić godzinę).
- W tym roku, głównie w październiku, nasi grzyboznawcy w Opolu udzielili 53 porady - informuje Małgorzata Gudełajtis, rzecznik sanepidu. - Odnotowaliśmy cztery przypadki grzybów niejadalnych. Okazało sie, że grzybiarze pomylili np. goryczaka żółciowego z borowikiem. Grzyb ten, choć nie jest trujący, może zepsuć smak potraw. We wcześniejszych latach odnajdowaliśmy w koszykach m.in. trującego krowiaka podwiniętego. Grzyboznawcy określają zarówno gatunek grzybów, czy są jadalne, czy nie, jak i ich jakość zdrowotną, tzw. czy nie są zapleśniałe lub robaczywe.
CZYTAJ Rozpoczął się sezon na grzyby. I znów grzybiarze gubią się w lesie
WARTO ZOBACZYĆ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?