Weźmy słowa papieża Franciszka do siebie, nie do innych

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Archiwum (o)
- Wizyta papieża Franciszka jest mniej emocjonalna niż spotkania z Janem Pawłem II. Wtedy każde słowo budziło entuzjazm. Po słowach Franciszka na Jasnej Górze rzeczywiści klaskano mniej, nie krzyczano wcale, ale słuchano chyba naprawdę uważnie - mówi ks. prof. Tadeusz Dola, dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego

Podczas papieskiej homilii na Jasnej Górze tylko trzy razy zerwały się brawa. Może to i lepiej, bo wygląda, że bawimy się na mszach z papieżem gorzej, ale słuchamy uważniej. Wierni klaskali, kiedy papież mówił, że naród polski pokonał na swej drodze wiele trudnych chwil, gdy był w jedności, i kiedy wyraził nadzieję, że Matka Boża zaszczepi nam pragnienie wy­jścia ponad krzywdy i rany przeszłości bez ulegania pokusie izolowania się i narzucania swej woli innym...
W podobnym tonie papież mówił w środę na Wawelu – o dobrej i złej pamięci. Przypomniał, że w historii udawało się złą pamięć i krzywdy pokonać. Podał konkretne przykłady: wymianę listów między biskupami polskimi i niemieckimi oraz wspólny dokument Episkopatu Polski i Patriarchatu Moskiewskiego. Tę drogę nam papież wytycza. Przypomina, że nie moglibyśmy pokonać tej drogi w historii, jaką przebyliśmy, gdyby nas Pan Bóg nie wziął – jako narodu – za rękę.

Brawa po słowach o zgodzie pokazują, jak bardzo ludzie, na różnych płaszczyznach jej pragną.
Wizyta papieża Franciszka jest mniej emocjonalna niż spotkania z Janem Pawłem II. Wtedy każde słowo budziło entuzjazm. Po słowach Franciszka na Jasnej Górze rzeczywiści klaskano mniej, nie krzyczano wcale, ale słuchano chyba naprawdę uważnie. Skoro ludzie emocjonalnie zareagowali właśnie na słowa o potrzebie jedności, to widać sądzą tak jak papież: że tylko ona pozwoliła pokonać nasze polskie problemy.

W społeczeństwie, które razem i każdy z osobna jest nastawione na osiągnięcie sukcesu, Franciszek mówił, że Królestwo Boże przychodzi w małości i w pokorze. Kazanie trochę nie na nasze czasy?
Tęsknota za sukcesem i związane z nią patrzenie przede wszystkim na siebie zdominowały życie wielu ludzi w Polsce. A papież każe nam patrzeć na Maryję, która w Kanie Galilejskiej nie myśli o sobie, tylko szuka okazji, by pomóc innym, w dodatku anonimowym ludziom. To jest droga dla chrześcijanina. Papież jakby na nowo zdefiniował sukces: osiągamy go nie wtedy, gdy jesteśmy lepsi od innych, ale wtedy, kiedy się do innych zbliżamy. Bo Bóg – co kilka razy Franciszek podkreślił – jest blisko i chce iść razem z nami, a nie budzić lęk. Papież zwrócił też uwagę na prostotę i zwyczajność życia Jana Pawła II i siostry Faustyny Kowalskiej. W jego życiu też tę prostotę i zwyczajność widać. Nie ma w nim niczego, czym chciałby zaimponować innym.

Zwyczajność papieża przejawiła się i w tym, że się podczas liturgii przewrócił.
Nigdy nie ukrywał, że jest stary, słaby i nie wszystko mu się udaje. Wyrazem jego prostoty jest i to, że często przyznaje, iż jest grzesznikiem i prosi wiernych o modlitwę. W papieskim oknie też to w środę zrobił. On sam nie stoi ponad Kościołem, ale z niego wyrasta. Ten szacunek dla zwykłości ma u niego głębokie podłoże teologiczne. Mówił wczoraj mocno o uniżeniu Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Sam Jezus uczy nas więc prostoty i pokory. Franciszkowi zarzuca się często, że unika teologii, że nie dość głęboko ją zna. Kto go słucha uważnie, na pewno tak nie powie.

Obawiam się, że w Polsce za chwilę zacznie się swoista licytacja. Wierni słowa o potrzebie pokory i uniżenia odniosą do swoich kapłanów, pracownicy – do pracodawców, politycy – do swoich rywali. Mało kto do siebie...
Grozi nam pewnie, że się niektórzy będą nawzajem bombardować słowami papieża, by promować swoje własne idee. Tak było, jest i będzie. Ale spróbujmy popatrzeć na świat oczami Franciszka, czyli z optymizmem. Postarajmy się sami znaleźć w tej grupie ludzi, która naukę Franciszka weźmie nie do innych, tylko do siebie.

Wracam do braw podczas homilii. Druga ich porcja była przeznaczona dla Matki Bożej, a trzecia – chyba najgłośniejsza – dla mam i babć, które pomogły przenieść wiarę w Polsce z pokolenia na pokolenie.
Może teraz warunki się trochę zmieniły, ale w tradycyjnej polskiej rodzinie tak było, że mamy i babcie brały dzieci i wnuki na kolana i opowiadały im o Panu Jezusie oraz uczyły znaku krzyża. Ciepłe słowa Franciszka były wyrazem uznania i szacunku dla każdej z tych kobiet. Współczesnym mamom o tyle jest trudniej tak robić, że większość z nich pracuje zawodowo. Tym więcej zależy od babć. Ale myślę, że o tyle możemy patrzeć w przyszłość z nadzieją, ponieważ rodzina – jeśli wierzyć współczesnym badaniom socjologicznym robionym w Polsce – jest bardzo ważna dla większości młodych ludzi między 14. a 19. rokiem życia. Oni szukają w rodzinie przestrzeni, w której mogą się czuć bezpiecznie, a papież przypomina, że jest to także przestrzeń przekazywania wiary. W kontekście 1050-lecia chrztu ten apel, by o tym pamiętać, zabrzmiał szczególnie mocno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska