Szkoda mojego czasu na takie wywiady

Fot. Paweł Stauffer
Fot. Paweł Stauffer
Z Kazimierą Szczuką, pisarką i feministką, rozmawia Zbigniew Górniak

Kazimiera Szczuka, feministka, pisarka, krytyk literacki, w TVN prowadzi teleturniej "Najsłabsze ogniwo". W środę gościła w Opolu, gdzie w siedzibie Ligi Kobiet Polskich dyskutowała przy pełnej sali o swej książce "Milczenie owieczek", poświęconej aborcji.

- Jak mam się zwracać do Kazimiery Szczuki w tym wywiadzie? Dużą literą - "Pani", czy małą - "pani"? Ta duża litera to dla pani jak cmoknięcie w dłoń?
- Z tego co mi wiadomo o poprawnej polszczyźnie, to używamy wielkiej litery w słowach pan/pani jedynie na początku zdania i wówczas, kiedy słowo służy jako tytuł, co raczej nie odnosi się do kobiet.
- Dlaczego was, feministki, tak irytują przejawy naszej męskiej szarmancji? W mejlu, który zapraszał na spotkanie z panią w Opolu, przeczytałem, że ci, którzy ustępują wam miejsca w drzwiach, kiedyś mogą te drzwi zatrzasnąć przed nosem. Zgrabne, ale naciągane, bo to tak, jakby napisać, że matka, która karmi dziecko mlekiem, może je kiedyś nakarmić trucizną.
- Gdyby dziecko pozostawać miało przez resztę życia w zależności od matki-karmicielki, w istocie byłaby to tylko kwestia jej dobrej woli, czym je nakarmi. Dorośli sami decydują o tym, co będą jedli. Podobnie kobiety same powinny decydować o swoich sprawach. Skądinąd na pewno nie irytuje feministek dobre wychowanie u mężczyzn. Ale zachowanie określane jako szarmanckie na ogół wcale nie jest przejawem dobrego wychowania. Bywa przejawem prowincjonalności, natręctwa, a nawet, niestety, chamskie.
- Jak pani znosi to stałe wojenne napięcie? Jak to jest: kłaść się do łóżka ze świadomością, że jutro trzeba wstać do boju z męską częścią świata?
- Nie muszę tego znosić, bo po prostu tego nie odczuwam. To są pana wyobrażenia na mój temat.
- A propos łóżka, to z kim się pani do niego kładzie?
- To ma być, jak rozumiem, prowokujące, śmiałe dziennikarskie zagranie? I zapewne czuje się pan bardzo szarmancki.
- Ale przecież same panie nawołują, żeby ze sprawy intymnej uczynić polityczną, więc publiczną. Skoro tak, to pytam...
- Jeżeli w ten sposób pojmuje pan definicje sfery prywatnej i politycznej, to mogę panu tylko pogratulować intelektualnego poziomu i kultury.
- Czy w Polsce owieczki rzeczywiście milczą i czy rzeczywiście są owieczkami? Czy wy nie dostrzegacie tych wszystkich menedżerek, prezesek banków i konsorcjów, wybitnych dziennikarek i pisarek, sportsmenek, sędzin, mecenasek, prokuratorek, konsultantek, no i - tu zabrakło mi żeńskiego odpowiednika - kobiet-polityków? Niektóre z nich to prawdziwe wilczyce.
- Zadawanie takich pytań do niczego nie prowadzi. W porównaniu z kobietami w Skandynawii mamy źle, a z Somalii - dobrze. No i co z tego? Czy to znaczy, że mamy uznać, że jest średnio, a zatem OK, i nic nie robić? Zachęcam do przeczytania mojej książki.
- Kiedyś wygłosiła pani interesującą tezę, że nas, facetów, też męczy ta narzucona społecznie rola władców i macho. Że nie chcemy już być wojownikami, uwodzicielami, myśliwymi, którzy znoszą mięso do jaskini. Co nas tak męczy, mogłaby pani rozwinąć tę myśl?
- Może raczej pan powinien ją rozwinąć. Nie jestem facetem.
- Pani nie lubi facetów?
- Niektórych lubię, innych nie. To samo odnosi się do kobiet i do ludzi w ogóle.
- A jaki jest ideał mężczyzny Kazimiery Szczuki? Zna pani jakichś fajnych gości? Kto to?
- Do jakiego brukowca robi pan ten wywiad?
- Pani jest gwiazdą TVN, pewnie zakochują się w pani mężczyźni. Adorują, narzucają się, zapraszają na randki. To pani schlebia czy wkurza?
- To znowu są jakieś pana wyobrażenia, najwyraźniej z hollywoodzkich szmir.
- Czy tak zwany parytet, czyli odgórne statystyczne wyrównywanie szans kobiet i mężczyzn nie prowadzi do absurdów? W Szwecji ktoś zauważył, że w ich parlamencie mężczyźni częściej zabierają głos od kobiet. I już jest pomysł, aby wyrównać to regulaminowo: będą mówić na przemian - raz kobieta, raz mężczyzna. To nie szaleństwo?
- Nie.
- A może spora część kobiet chce po prostu świętego spokoju? Może też czują się zmęczone, ale waszymi wobec żeńskiego rodzaju wymaganiami. Wolą nie być aktywne: wolą czekać na męża z pierogami i oglądać "Klan"? Co pani sądzi o tej części żeńskiego rodzaju?
- Myślę, że przedstawił pan kolejny stereotyp. Była już w tej rozmowie wojownicza feministka, gwiazda telewizyjna, teraz przedstawił pan kurę domową. Kobiety, które zajmują się prowadzeniem domu i dbaniem o rodzinę, nie są z tego powodu antagonistkami feministek. Jeżeli żyją wedle własnych upodobań i mają możliwość wyboru drogi życiowej, zapewne są zadowolone, a to zawsze nas cieszy.
- Nie uważa pani, że wielu potencjalnych sympatyków feminizmu może odstręczać od was wasza agresja? Ja na spotkaniu z panią bałem się zadać jakieś mocniejsze pytanie, bo czułem to napięcie na sali, jakie wywoływały pani sympatyczki. A te koszulki demonstracyjnie wymierzone w poczciwych obywateli? To "Usunęłam ciążę", "Mam okres" i tak dalej. Jak by się pani czuła, gdybym na wywiad przyszedł w koszulce z napisem "Obciągnij mi"?
- Nie mam pojęcia, jak może pan porównać hasło o menstruacji albo przerywaniu ciąży do takiej chamskiej odzywki. Jeżeli nie widzi pan różnicy, ja panu jej nie wytłumaczę. Szkoda mojego czasu.
- Mówi pani o sobie "ciotka rewolucji". Co to znaczy?
- Że jestem ciotką i że robimy rewolucję. Do widzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska