Zakręcą gaz w wieżowcach z wielkiej płyty?

Redakcja
Według szacunków pełny przegląd jednego bloku to koszt około 100 tys. zł. Żadnej spółdzielni nie stać na taki wydatek.
Według szacunków pełny przegląd jednego bloku to koszt około 100 tys. zł. Żadnej spółdzielni nie stać na taki wydatek. Sławomir Mielnik
Ze względu na bezpieczeństwo lokatorów, wszystkie peerelowskie blokowiska powinny przejść solidny przegląd techniczny.

Eksperci z branży budowlanej uważają, że by poprawić bezpieczeństwo użytkowania PRL-owskich bloków z wielkiej płyty, po pierwsze trzeba z nich "wyprowadzić" gaz. - Chodzi przede wszystkim o bloki liczące ponad dziewięć kondygnacji - precyzuje Andrzej Dobrucki, prezes Krajowej Rady Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa.

Inż. Dobrucki jako główny inspektor nadzoru budowlanego, w 1995 roku był na miejscu akcji ratowniczej w Gdańsku-Wrzeszczu, gdzie po wybuchu gazu częściowo zawalił się wieżowiec, zginęły 22 osoby. - Sam budynek całkowicie się nie zawalił, osiadł na trzech zniszczonych kondygnacjach - mówi. Dlaczego, przypominając tamten dramat, dziś przestrzega mieszkańców blokowisk?

- Bo urządzenia gazowe bez dopływu świeżego powietrza nie działają prawidłowo. A wciąż nagminne zjawisko to zatykanie kratek wentylacyjnych prowadzące do zatrucia czadem, czy do wybuchu - podkreśla Andrzej Dobrucki. - W bloku takie zagrożenie jest znacznie większe i bardziej niebezpieczne niż gdzie indziej, bo tu do jednego ciągu wentylacyjnego podłączonych jest kilkanaście mieszkań.

Ale to nie jedyny problem blokowisk. Żywotność budynków z tzw. wielkiej płyty, w których jest około 4 milionów mieszkań, określono na około 60-70 lat. A część liczy sobie już prawie 50.

Jeśli chodzi o ich wytrzymałość, to największym problemem - zdaniem fachowców - jest jakość stali, którą mocowano betonowe płyty do konstrukcji budynków.

- Powinna być nierdzewna, ale takiej brakowało w tamtych czasach - wyjaśnia Michał Wójtowicz z Instytutu Techniki Budowlanej w Warszawie.

Te błędy i zaniechania socjalistycznej gospodarki można by dziś naprawiać podczas ocieplania bloków, gdy stare płyty elewacyjne zastępuje się styropianem. Sęk w tym, że zarządcy nieruchomości tego nie robią, bo to zbyt kosztowna operacja.

Tymczasem na alarm biją posłowie z komisji infrastruktury. Przekonują, że czas najwyższy sprawdzić, w jakim stanie technicznym są blokowiska.

- W Polsce w domach z wielkiej płyty mieszka przecież około 12 milionów ludzi - podkreśla Andrzej Adamczyk, wiceprzewodniczący sejmowej komisji.

To na jego wniosek posłowie przyjęli właśnie dezyderat, czyli oficjalny postulat w sprawie wielkopłytowych budowli. Zwracają się w nim do rządu, by ten znalazł pieniądze na przeprowadzenie specjalistycznych badań wszystkich domów zbudowanych w tej technologii.

- Dziś nie wiemy, czy konstrukcja tych budynków za 10- 15 będzie zapewniać bezpieczeństwo lokatorom. Takie badania to wyjaśnią - tłumaczy poseł Adamczyk. - Potem na ich podstawie trzeba by opracować program odnowy, rewitalizacji bloków.

Tyle że według szacunków samo zbadanie jednego bloku to koszt ok. 100 tys. zł. Skąd wziąć takie pieniądze?

Zdaniem posła Adamczyka trzeba się starać o nie w UniiEuropejskiej. - Problem dotyczy także innych krajów bloku wschodniego, dlatego jest szansa na pozyskanie unijnych funduszy - podkreśla wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury.

Prezesi spółdzielni mieszkaniowych, w zasobach których jest najwięcej budynków zbudowanych w czasach PRL-u, przekonują, że wyłączenie gazu w wieżowcach jest w praktyce niemożliwie.

- Problem nie dotyczy tylko wymiany kuchenek z gazowych na elektryczne - mówi Janusz Kmieciak, prezes Robotniczej Spółdzielni Mieszkaniowej "Chemik" w Kędzierzynie-Koźlu. - My nie mamy w tych budynkach ciepłej wody, a poprowadzenie instalacji, która ją dostarczy, to bardzo kosztowna inwestycja. Dlatego ten pomysł nie ma większych szans na realizację.

Adam Jaroch, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Opolu zauważa z kolei, że istniejące instalacje energetyczne nie nadają się do tego, by podłączyć do nich wszystkie kuchenki w bloku. - Przebudowa niosłaby za sobą kolejne koszty - tłumaczy.

Czytaj**ZWM. Blokowisko bez przyszłości**

Zarządcy nieruchomości sprawy jednak nie lekceważą. - Cały czas trzeba edukować lokatorów, by korzystali z gazu świadomie i wietrzyli pomieszczenia - mówi Janusz Kmieciak. Kędzierzyńska spółdzielnia już dofinansowuje tylko wymianę okien wyposażonych w wietrzniki.

Sami mieszkańcy przyznają, że bloki z wielkiej płyty to takie wysokie bunkry z betonu i stali.

- To, że ci, co je budowali, często nie przykładali się do roboty, widać choćby po ścianach, które są krzywe - mówi pan Radosław, mieszkaniec jednego z kędzierzyńskich wieżowców. - I dobrze by było, gdyby tym blokom fachowcy się przyjrzeli. Bo my nie mamy wyjścia, musimy tu mieszkać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska