"Zapytałem kolegę, czy odbierze poród". Kulisy narodzin na stacji benzynowej

Mario
- Poczułam, że dziecko pomału będzie już wychodziło. Kiedy powiedziałam o tym mężowi, ten od razu zjechał na stację benzynową i pobiegł do obsługi, żeby wezwali karetkę - relacjonuje pani Joanna.
- Poczułam, że dziecko pomału będzie już wychodziło. Kiedy powiedziałam o tym mężowi, ten od razu zjechał na stację benzynową i pobiegł do obsługi, żeby wezwali karetkę - relacjonuje pani Joanna. Mario
Rodzice małego Alana nie zdążyli dojechać do szpitala. Chłopiec urodził się w samochodzie na stacji paliw przy ul. Wrocławskiej w Opolu.

- W nocy z wtorku na środę poczułam silne skurcze - wspomina 34-letnia Joanna Maciejewska, mama małego Alanka. - Wcześniej urodziłam już siedmioro dzieci, więc wiedziałam, że nie ma na co czekać. Obudziłam męża Michała i po 10 minutach już pędziliśmy samochodem do szpitala - relacjonuje.

Rodzina mieszka w Krasnej Górze, wiosce położonej nieopodal Niemodlina. Żeby dotrzeć do szpitala w Opolu musieli pokonać dobre ponad 30 kilometrów.

- Do szpitala w Brzegu jest taka sama odległość, więc nie mieliśmy wyboru - opowiada kobieta.

Rodzicom udało się dojechać do Opola, ale w okolicach ulicy Wrocławskiej synek Maciejewskich uznał, że dłużej czekać nie zamierza.

- Poczułam, że dziecko pomału będzie już wychodziło. Kiedy powiedziałam o tym mężowi, ten od razu zjechał na stację benzynową i pobiegł do obsługi, żeby wezwali karetkę - relacjonuje pani Joanna.

Dopiero gdy emocje opadły, przypomniała sobie, że mieli przy sobie telefon komórkowy, więc sami mogli wezwać pomoc.

- Nie wiem dlaczego mąż tego nie zrobił. Myślę, że on był jeszcze bardziej zestresowany tą sytuacją - opowiada ze śmiechem.

Do śmiechu nie było za to Arkadiuszowi Zalińskiemu, który miał nocną zmianę na stacji benzynowej przy ul. Wrocławskiej.

- Było po 3.00, gdy niemal pod same drzwi podjechał samochód. Wybiegł z niego mężczyzna i zaczął krzyczeć: “ludzie, dzwońcie po pogotowie!". W pierwszej chwili pomyślałem, że jest pijany - wspomina mężczyzna. - Spojrzałem przez okno i wtedy zobaczyłem w tym samochodzie rodzącą kobietę. Kolega zaczął dzwonić po pomoc, ale z wrażenia pomylił numery i zamiast po pogotowie zadzwonił do strażaków - wspomina 20-latek.

Młodzi mężczyźni zastanawiali się przez chwilę, czy nie podejść do kobiety, żeby jej pomóc, ale uznali, że mogłoby ją to krępować.

- Zapytałem kolegę, czy jakby co, to poradzi sobie z odebraniem porodu, ale popatrzył na mnie jak na wariata. No w końcu takie rzeczy to tylko w filmach - śmieje się.

Pani Joanna za to ani na moment nie straciła zimnej krwi. Wiedziała, że musi pomóc dziecku przyjść na świat.

- Siedziałam na przednim siedzeniu i czułam, że lada chwila ono się urodzi. Pamiętałam poprzednie porody, więc starałam się nie panikować. Chyba intuicyjnie czułam, co powinnam robić - wspomina.

Zanim mąż zdążył do niej wrócić, dziecko było już na świecie. - Wzięłam synka na ręce i przytuliłam, a on zaczął głośno płakać. Wtedy już wiedziałam, że wszystko będzie dobrze - mówi nie kryjąc wzruszenia.

Po chwili pojawiła się karetka z lekarzem, który odciął pępowinę, zbadał dziecko i zabrał mamę oraz chłopca do szpitala. Maluch jest zdrowy. W chwili narodzenia ważył 4,5 kilograma.

- Kiedy dostaliśmy wezwanie do rodzącej na stacji benzynowej kobiety nie wiedzieliśmy jaką sytuację zastaniemy na miejscu - przyznaje Łukasz Pikul, ratownik medyczny. - Często zdarza się, że jesteśmy wzywani do porodów, ale w większości przypadków nasza rola ogranicza się do przewiezienia ciężarnej do szpitala i to tam dziecko przychodzi na świat.

[x-news/tvn24]

W przypadku Alanka nie było czasu, żeby czekać. Mama chłopca wyliczyła, że od momentu, kiedy dostała pierwsze skurcze, do urodzenia chłopca minęło nie więcej niż pół godziny.

Alanek jest ósmym dzieckiem państwa Maciejewskich. Pozostała siódemka ma od 3 do 14 lat.

- Teraz mamy czterech synów i cztery córki, więc w domu jest równowaga - żartują szczęśliwi rodzice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska