Żeby wygrać, trzeba słuchać ludzi. Komentarz Tomasza Kapicy

Świetnie dla PO wypadły także wybory do rady miasta w Opolu, gdzie istotnie zwiększyła liczbę radnych. Na tyle, że prezydent Wiśniewski utracił większość w radzie i musi teraz współpracować z Platformą. W poprzedniej kadencji miał komfort samodzielnych rządów i z tego powodu wyborów samorządowych 2024 Arkadiusz Wiśniewski nie może zaliczyć do bardzo udanych.

W dobrych nastrojach po wyborach mogą być także Śląscy Samorządowcy. Ich wynik, po zmianie brandu z „mniejszości niemieckiej” był pewną niewiadomą i część działaczy miała obaw o efekty takich zmian. Wprowadzenie pięciu radnych do sejmiku i zwycięstwo, bądź osiągnięcie zdolności koalicyjnych w wielu radach gmin i powiatów, dało z pewnością spory oddech działaczom mniejszości.

Niemniej, przed tym bezpartyjnym komitetem wciąż wiele pracy i poszukiwań pomysłów na dalszą działalność. Kilka miesięcy temu środowisko to utraciło mandat parlamentarny, co było szokiem dla działaczy MN. Wszystko wygląda na to, że mniejszość już się otrząsnęła.

Na Opolszczyźnie tradycyjnie już niska była frekwencja. Wbrew popularnej narracji wcale nie uważam jednak, że tę powinno się na siłę pompować. Do wyborów powinny chodzić osoby, które głos oddają świadomie, na co dzień interesując się życiem swoich małych, lokalnych ojczyzn.

„Wygrałem, bo umiem słuchać ludzi”. Mój poprzednik nie umiał i przegrał” - powiedział w rozmowie z nto nowy burmistrz Olesna Piotr Gręda. W wielu przypadkach wyborcy faktycznie podziękowali tym włodarzom, którzy w ostatnich latach wydawali się nie wsłuchiwać w potrzeby mieszkańców. Niech będzie to przestrogą na rozpoczynającą się wkrótce kadencję.