Zmiany w sejmiku. Koalicja pozbyła się SLD

- Nie może być tak, że członek koalicji kontestuje ewidentne sukcesy regionu, podważa przyjęte przez zarząd ustalenia i rozmawia z pozostałymi koalicjantami przez media - mówili dziś na konferencji prasowej szefowie tych trzech ugrupowań.

- Liczyliśmy na spokojną, szeroką koalicję, w której każdy z partnerów znajdzie swoje miejsce - mówił Leszek Korzeniowski. - Niestety - ostatnie medialne historie z pomysłami radnych SLD na sprzedaż Mosznej czy podważanie zasług OCRG, dzięki któremu Opolszczyzna zdobyła dodatkowe 100 milionów euro unijnych pieniędzy, bardzo szybko uzmysłowiły nam, ze na spokój nie ma co liczyć.

- Dobrym zwyczajem przed ostatnimi wyborami było to, by władze partii nie wtrącały się w działania samorządu - dodał poseł Stanisław Rakoczy z PSL. - Tymczasem w przypadku SLD miałem wrażenie, ze są próby kierowania samorządowców z tylnego siedzenia.

Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej dodał z kolei, że koalicjanci powinni rozmawiać najpierw we własnym gronie. - SLD próbowało forsować wewnątrzkoalicyjne debaty przez media - skwitował.
PO, PSL i MN we wspólnym stanowisku na piśmie wspomniały też o oczekiwaniach ze strony SLD na pozyskanie nowych stanowisk kierowniczych w instytucjach samorządu wojewódzkiego.

- Chodziło o wysokie stanowiska choćby w urzędzie marszałkowskim dla działaczy tej partii, którym powinęła się noga w wyborach - wyjaśnił poseł Leszek Korzeniowski.

- Były podobno czasy, kiedy nawet budżet województwa zatwierdzało się nie na Piastowskiej w urzędzie marszałkowskim, a w byłej siedzibie SLD na Dwernickiego - dodał Józef Sebesta. - Te czasy już minęły.

- Nasz były koalicjant zapomniał, że na poziomie lokalnym powinno być mniej polityki, a więcej rozsądku - dodał Stanisław Rakoczy. - Dziura w drodze, którą trzeba załatać, nie ma barwy politycznej.

Więcej o powodach zerwania koalicji - w czwartkowym, papierowym wydaniu nto.