18-latek na gigancie z ośrodka wychowawczego napadł z nożem na Żabkę w Prudniku

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Niespełna 18-letniemu Dominikowi S. za rozbój z niebezpiecznym narzędziem groziło nie mniej niż 3 lata więzienia i takiej kary domagał się prokurator. Obrońca oskarżonego prosił sąd, by rozważył nadzwyczajne złagodzenie kary, głównie ze względu na wiek mężczyzny. Sąd przychylił się do prośby obrońcy.
Niespełna 18-letniemu Dominikowi S. za rozbój z niebezpiecznym narzędziem groziło nie mniej niż 3 lata więzienia i takiej kary domagał się prokurator. Obrońca oskarżonego prosił sąd, by rozważył nadzwyczajne złagodzenie kary, głównie ze względu na wiek mężczyzny. Sąd przychylił się do prośby obrońcy. Mirela Mazurkiewicz
Nóż wziął z kuchni ośrodka wychowawczego w Krakowie, gdzie trafił za kradzieże i przyjechał z nim do swojego rodzinnego Prudnika. Twierdził, że pomysł napadu przyszedł mu do głowy spontanicznie. Oprócz pieniędzy, ukradł też butelkę whisky i dwie paczki papierosów. Wyrok zapadł już na pierwszej rozprawie.

Dominik S., choć 18. urodziny będzie obchodził dopiero w sierpniu, nie jest anonimowy dla wymiaru sprawiedliwości. Na swoim koncie ma kradzieże, za które sąd dla nieletnich skierował go do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Krakowie. Wytrzymał tam pół roku. W sobotę, 20 stycznia 2024 roku, uciekł z MOW-u, a spontaniczny – jak twierdzi – plan ucieczki zrodził się w jego głowie, gdy wychowawca wysłała go do kuchni po nóż.

Na swoje nieszczęście Dominik S. zabrał ze sobą ten nóż i ruszył pociągiem do rodzinnego Prudnika. Rodziców nie zamierzał odwiedzać. Początkowo noc chciał spędzić na klatce schodowej w budynku, w którym mieszka jego dziadek.

– W Prudniku byłem o godzinie 21. Chodziłem bez celu, bo nie miałem przy sobie żadnych pieniędzy. W końcu zatrzymałem się koło sklepu Żabka. Stałem tam dobre pół godziny, aż w końcu wpadłem na pomysł, że wejdę do środka i ukradnę kasę. Postanowiłem, że zrobię napad z tym nożem, który zabrałem z ośrodka. On miał około 20 centymetrów i ząbkowane ostrze. Obserwowałem sklep, żeby wiedzieć, czy dużo osób tam chodzi – mówił w postępowaniu przygotowawczym. Przed Sądem Okręgowym w Opolu, gdzie w piątek (10 maja) ruszył jego proces nie chciał składać wyjaśnień.

Żabka była czynna do godz. 23. 18-latek na twarz naciągnął komin, na głowę założył kaptur i tak zamaskowany wszedł do środka kwadrans przed zamknięciem. W sklepie nie było klientów. Najpierw wyjął z lodówki coca-colę, a później ruszył do kasy, za którą stała kobieta.

– Wyjąłem z kieszeni nóż i skierowałem w jej stronę. Chciałem ją wystraszyć, ale najpierw stwierdziła, że ja żartuję. Wtedy zrobiłem w jej stronę kilka kroków, a sprzedawczyni odpowiedziała, że już mi daje te pieniądze – relacjonował nim sprawa trafiła do sądu. – Nie groziłem jej, tylko trzymałem ten nóż. Powiedziałem, że chcę same grube pieniądze.

Sprzedawczyni, która miała wówczas zmianę, zapamiętała to zdarzenie tak: - Mężczyzna powiedział kilka razy, że to jest napadł i kazał mi wydać pieniądze. Nic więcej nie mówił, nie groził mi, ale zachowanie z tym nożem mnie wystraszyło. Najbardziej bałam się, gdy ruszył z nim w moim kierunku, tym bardziej, że byłam sama – mówiła w postępowaniu przygotowawczym. W piątek sąd odczytał jej zeznania.

Finalnie napastnik zabrał 1,7 tys. złotych w gotówce, półlitrową butelkę whisky, 2 paczki papierosów oraz wyjęty wcześniej z lodówki napój. Na pobliskiej tamie wypił alkohol, pokręcił się po okolicy i zjadł kolację na stacji benzynowej. Następnego dnia w Kędzierzynie-Koźlu spotkał się ze swoją dziewczyną, którą kilka miesięcy wcześniej poznał przez internet. Opowiedział jej też o tym, co zrobił poprzedniej nocy.

– Wieczorem wróciłem do Krakowa. Noc spędziłem w mieście. Później za skradzione pieniądze kupiłem spodnie i bluzę dresową. Zapłaciłem około 700 złotych – wyjaśnił prokuratorowi.

W ręce policji wpadł, gdy wrócił do Kędzierzyna, by ponownie spotkać się ze swoją dziewczyną. Miał przy sobie 550 złotych, których nie zdążył wydać. 18-latek przyznał się do zarzucanych mu czynów, choć nie potrafił powiedzieć, dlaczego dokonał rozboju.

– Bardzo żałuję tego, co zrobiłem. Zdaję sobie sprawę z konsekwencji. Uciekłem z ośrodka, ponieważ wiedziałem, że na przepustkę będę musiał czekać jeszcze 3-4 miesiące. Byłem w dołku psychicznym, chciałem się spotkać z dziewczyną. Nie chcę trafiać do zakładu karnego – mówił krótko po zdarzeniu przed sądem, który miał zdecydować o jego tymczasowym aresztowaniu.

Wyrok w tej sprawie zapadł już na pierwszej rozprawie. Dominikowi S. za rozbój z niebezpiecznym narzędziem groziło nie mniej niż 3 lata więzienia i takiej kary domagał się prokurator. Obrońca 18-latka prosił sąd, by rozważył nadzwyczajne złagodzenie kary, głównie ze względu na wiek oskarżonego.

– Ja sobie zdaję sprawę, że przeszłość oskarżonego nie jest godna polecenia, szczególnie tym młodym ludziom, którzy znajdują się na sali – mówił mecenas, zwracając się do młodzieży, która przyszła na rozprawę w charakterze publiczności.

Sąd przychylił się do prośby obrońcy i wymierzył prudniczaninowi rok i 2 miesiące bezwzględnego pozbawienia wolności. Dominik S. musi też naprawić szkodę, czyli oddać ponad 1,2 tys. złotych. Wyrok nie jest prawomocny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Napięcie wokół Tajwanu. Chiny rozpoczęły manewry

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska