Chcą referendum

rys. Andrzej Czyczyło
rys. Andrzej Czyczyło
Do 21 lipca inicjatorzy odwołania władz powiatu głubczyckiego mają czas na zebranie 4000 głosów poparcia.

Ruch należy do inicjatorów

Ruch należy do inicjatorów

Stanisław Kunstler, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Opolu:
- Inicjatywa przeprowadzenia referendum została już zarejestrowana w naszej delegaturze i teraz wszystko w rękach grupy dążącej do odwołania rady. W ciągu 60 dni muszą zebrać podpisy osób popierających ten pomysł. Musi to być 10 procent mieszkańców powiatu uprawnionych do głosowania, to jest około czterech tysięcy. Te podpisy do 21 lipca powinny trafić do nas. Jeśli wszystkie formalne warunki zostaną spełnione, komisarz wyborczy ma 30 dni na wyznaczenie daty referendum.

Obecna rada straciła zaufanie ludzi, wykazała się niegospodarnością i arogancją. To musi się skończyć, a grupa trzymająca władzę musi odejść! - grzmi Jan Bażyński, radny Sojuszu Lewicy Demokratycznej z 15-osobowej grupy inicjatywnej, żądającej przeprowadzenia referendum. - Nie dbała o szpital i Zespół Opieki Zdrowotnej, co doprowadziło do wielomilionowego długu. W rezultacie może to prowadzić do pozbawienia mieszkańców opieki zdrowotnej. Mało tego. Starosta zachowuje się w sposób niezwykle arogancki, stawiając się na pozycji osoby mającej zawsze rację. Otacza się poplecznikami, którzy w zamian za lukratywne posady popierają jego działania. W taki sposób "kupił" ludzi z SLD czy Samoobrony. Przewodniczący niemal wszystkich komisji to ludzie starosty. Za piastowanie tych stanowisk pobierają spore uposażenia, sięgające około tysiąca stu złotych. Przykładem niech tu będzie Bogdan Bury z SLD, szef komisji zdrowia - wylicza Bażyński.

Z zarzutami stawianymi przez inicjatorów nie zgadza się Dariusz Kaśków, starosta głubczycki. Twierdzi, że te argumenty są wyssane z palca, a cała sprawa ma charakter polityczny.
- Czołowi działacze tej grupy inicjatywnej są związani ze skompromitowanym Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Na referendum i działając w Komitecie Obrony Szpitala chcą zbić kapitał polityczny - mówi Kaśków.
Starosta dodaje, że inicjatorzy powinni przedstawić konkretne argumenty, a nie osobiste odczucia na temat sposobów sprawowania przez niego obowiązków. Dużo bardziej powściągliwa w wydawaniu sądów jest Róża Kaczmar, przewodnicząca rady powiatu. Uważa, że zamiast polityką, wszyscy powinni zająć się rozwojem powiatu.
- Mam nadzieję, że ta inicjatywa jest rzeczywiście zgodna z odczuciami mieszkańców powiatu, a nie jedynie grupki osób, która tym sposobem chce coś ugrać dla siebie - mówi.

Grupa inicjatywna zebrała już pierwsze podpisy mieszkańców, popierających pomysł zmiany władz powiatu. Na razie jest ich około tysiąca.
- Sądzę, że bez większego kłopotu nasz pomysł wesprze około czterech tysięcy osób. Dużo większym wyzwaniem dla nas będzie zachęcenie mieszkańców, by poszli do urn w dniu referendum - uważa Bażyński.
Jeśli inicjatorzy wypełnią wszystkie formalności, do referendum mogłoby dojść we wrześniu.
Głubczyce nie są jedynym powiatem na Opolszczyźnie, gdzie pojawiły się podobne inicjatywy. Zmiany władz domagają się także niektórzy mieszkańcy powiatu kluczborskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska