Strażacy wyszli na drogi

Sławomir Draguła [email protected]
- Mętna bryja wlewała mi się przez drzwi. Pod próg rzucałam ręczniki, koce i szmaty, ale to nic nie dało - mówi Katarzyna Stepowska z Kietrza.
- Mętna bryja wlewała mi się przez drzwi. Pod próg rzucałam ręczniki, koce i szmaty, ale to nic nie dało - mówi Katarzyna Stepowska z Kietrza.
- Nikt nie chciał mi pomóc w wypompowaniu wody - żali się Katarzyna Stepowska z Kietrza.

To były gwałtowne burze

To były gwałtowne burze

- Jak dużo deszczu spadło na Kietrz w piątek i sobotę?
Odpowiada Leszek Jelonek, kierownik biura prognoz hydrologicznych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu: - W południowej części województwa opolskiego nie mamy zbyt dużo naszych stacji, dlatego nie mogę podać dokładnych danych z Kietrza. Nasze urządzenia w Głubczycach zarejestrowały, że w piątek spadło 13,9 milimetra wody na metr kwadratowy. To były duże i gwałtowne opady burzowe. Natomiast w sobotę spadło nieco mniej, bo 11,2 milimetra.

Jej dom i jedenaście innych stojących przy ulicach Ogrodowej, Górskiej, Raciborskiej, Długiej, Polnej i Żeromskiego dwukrotnie zalało w piątek i sobotę, kiedy nad Kietrzem było oberwanie chmury.
- Ulicami płynęły prawdziwe potoki, niosły ogromne ilości błota - opowiada Katarzyna Stepowska, której dom i ogród ucierpiały podczas kataklizmu. - Mętna bryja wlewała mi się przez drzwi. Pod próg rzucałam ręczniki, koce i szmaty, ale to nic nie dało.

Woda, która wtargnęła do domu i garażu, zalała samochód, zniszczyła piec centralnego ogrzewania, kosiarkę i narzędzia, w tym wiertarkę. Deszczówka zalała również meble, lodówkę i dywany.
- Strażacy z Kietrza, którzy pierwsi przyjechali usuwać skutki powodzi, nie kwapili się, by nam pomóc wypompować wodę z garażu - skarży się pani Katarzyna. - Prosiłam ich o to, bo chciałam chociaż uratować auto, ale oni powiedzieli mi, że najpierw muszą zrobić porządek na ulicach. Dopiero jak pojawili się strażacy zawodowi z Głubczyc i ochotnicy z Dzierżysławia, to wzięli się za pompowanie.
Wcześniej pani Katarzyna razem z rodziną i sąsiadami wiadrami wylewała wodę z garażu.
Strażaków z OSP w Kietrzu broni Józef Matela, burmistrz miasta:
- Zaraz po powodzi zostały pozamykane drogi. Strażacy musieli je najpierw posprzątać, żeby przywrócić normalny ruch samochodów. Dopiero później przyszedł czas na pompowanie wody z piwnic i innych pomieszczeń. Czasami ludzie muszą radzić sobie sami. Mój dom też został zalany, woda zniszczyła mi ogrodzenie i sam usuwałem skutki powodzi.
Tak samo tłumaczy całą sytuację młodszy brygadier Wiesław Kopecki, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Głubczycach.
- W tym wypadku interes społeczny był większy. Najpierw trzeba było udrożnić drogi, by mogły nimi jeździć służby ratownicze - informuje Wiesław Kopecki.

W piątek skutki nawałnicy usuwały dwa zastępy Państwowej Straży Pożarnej z Głubczyc i pięć jednostek OSP z Kietrza, Ściborzyc Wielkich, Pilszcza, Rogożanów i Dzierżysławia. Podobnie było w sobotę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska