Pogorzelcy w Jędryniach pilnie potrzebują pomocy

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
- Od ognia ubezpieczone były tylko ściany i dach - przyznaje Wiktor Pawuś. - Meble i sprzęt będziemy musieli kupić sami.
- Od ognia ubezpieczone były tylko ściany i dach - przyznaje Wiktor Pawuś. - Meble i sprzęt będziemy musieli kupić sami. Radosław Dimitrow
W Jędryniach dach nad głową straciła trzypokoleniowa rodzina.

W ubiegłym tygodniu w Jędryniach pod Strzelcami Opolskimi ogień strawił dom rodzinny Pawusiów.

Gdy przyjechali strażacy (pożar gasiło osiem jednostek straży pożarnej), kłęby dymu unosiły się nad budynkiem, paliły się pomieszczenia gospodarcze i strych, płomienie przedostawały się też do części mieszkalnej.

Sześciu domowników uciekło w porę, nic im się nie stało. Poparzony został 60-letni mężczyzna, bo próbował sam gasić ogień.

Rodzina początkowo miała nadzieję, że płomienie nie naruszyły konstrukcji dachu. Po przeprowadzeniu oględzin okazało się jednak, że dom nie nadaje się do zamieszkania.

- Spaliło się całe poddasze, a pozostałe pokoje są czarne od dymu - załamuje ręce Wiktor Pawuś, jeden z poszkodowanych. - Mieszkałem tutaj razem z żoną, synem, teściami i babcią. Wszyscy straciliśmy dach nad głową. Dziękujemy tylko Bogu, że nie wybuchł gaz, bo strażacy w porę wynieśli butle.

Poszkodowani mogą liczyć na pomoc bliskich. Dzięki nim mają na razie co jeść i gdzie spać. Z pomocą pogorzelcom przyszli także sąsiedzi i koledzy z pracy. Porządkują spalony dom, przewożą ocalałe meble.

W ciągu ostatnich dni wywieźli aż cztery przyczepy z odpadami. Rodzina jest także pod opieką Ośrodka Pomocy Społecznej w Strzelcach Opolskich. - Przekazaliśmy poszkodowanym pierwsze pieniądze, żeby mogli sobie kupić jakieś ubrania, jedzenie i środki czystości - mówi Maria Klimowicz, kierownik OPS-u.

- Gmina dostarczyła także kontener mieszkalny - dodaje Jan Bogusz z Referatu Zarządzania Kryzysowego w strzeleckim ratuszu. - To jeden z tych "domków", który służył mieszkańcom po przejściu tornada w 2008 roku.

Wczoraj Wiktor Pawuś zaczął składać w kontenerze łóżka, podłączył prąd. Na razie w blaszaku jest jeszcze zimno, dopiero, gdy się nagrzeje i będzie gdzie spać, pan Wiktor zamieszka tu z żoną i dzieckiem. Jak mówi, będzie chciał odbudować spalony dom.

Wiadomo, że na samo przykrycie dachu potrzeba minimum 70 tys. złotych. Rodzina liczy, że przynajmniej część tej sumy dostanie z polisy, bo dom był ubezpieczony. Ale to będzie tylko kropla w morzu potrzeb.

Wysokość odszkodowania w dużej mierze zależy od wieku budynku, a ten - jak przyznają gospodarze - miał już swoje lata. Poza tym ubezpieczenie nie pokryje kosztów zakupu mebli i sprzętu AGD.

- Szafy, meble kuchenne, piec, lodówka, stoły, krzesła - wszystko trzeba wyrzucić i kupić nowe - wylicza Wiktor Pawuś.

- To mogło przytrafić się każdemu z nas, dlatego w imieniu pogorzelców liczymy na ludzi dobrej woli - mówi Zofia Habasz, sołtys Jędryń, która zaangażowała się w pomoc poszkodowanej rodzinie. - Mamy zapewnienia od właścicieli okolicznych firm, że pomogą w odbudowie za darmo albo po minimalnych kosztach. Ale wciąż nie mamy skąd wziąć materiałów budowlanych.

By kupić niezbędne rzeczy, wieś planuje zorganizować zbiórkę pieniędzy w miejscowej parafii. Sołtys prosi także o wsparcie właścicieli firm, którzy mogliby przekazać rodzinie Pawusiów materiały budowlane. Szczegóły można ustalić z Zofią Habasz pod telefonem 514 93 10 10.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska