Znalazłeś coś cennego? Musisz to oddać

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
- Najwięcej miejsca zajmują rowery - mówi Katarzyna Nowak, rzecznik policji w Strzelcach Opolskich, gdzie trafiają zagubione rzeczy. - Niektóre z nich są w fatalnym stanie, ale musimy je składować do czasu odnalezienia właściciela.
- Najwięcej miejsca zajmują rowery - mówi Katarzyna Nowak, rzecznik policji w Strzelcach Opolskich, gdzie trafiają zagubione rzeczy. - Niektóre z nich są w fatalnym stanie, ale musimy je składować do czasu odnalezienia właściciela. Radosław Dimitrow
Już niedługo każdy, kto znajdzie 50 złotych, pierścionek, komórkę czy rower, będzie musiał przekazać je staroście. A ten z kolei będzie musiał do skutku szukać właściciela.

Rząd przyjął właśnie projekt nowej ustawy w tej sprawie. Wszystkie znalezione na ulicy pieniądze, papiery wartościowe, kosztowności, przedmioty o wartości historycznej, naukowej lub artystycznej o wartości powyżej 50 zł będą musiały zostać zaniesione przez znalazcę do starostwa.

Kto tego nie zrobi, narazi się na 500 zł grzywny. Urzędnicy z kolei będą mieli obowiązek publicznego ogłoszenia informacji o znalezisku. Mało tego, przekazanie rzeczy znalezionej powinno odbywać się na podstawie sporządzonego protokołu.

Starosta strzelecki Józef Swaczyna uważa, że pomysł nie jest zbyt mądry. - To się wiąże z uruchomieniem całej machiny biurokratycznej. Trzeba będzie znaleźć jakieś pomieszczenie, człowieka do tego posadzić, publikować ogłoszenia w gazetach - wylicza. - Przecież my już dziś mamy dużo swojej własnej roboty...

To jeszcze nic. W siedzibie starosty, na widocznym miejscu, będzie musiała się znaleźć tablica informująca o godzinach działania komórki organizacyjnej powołanej do przyjmowania znalezionych rzeczy.

Poza tym o przedmiotach mających choćby teoretycznie jakąś wartość historyczną, naukową czy artystyczną starosta za każdym razem ma zawiadamiać wojewódzkiego konserwatora zabytków. Z kolei pieniądze muszą być wpłacane na rachunek bankowy sum depozytowych, a papiery wartościowe i biżuteria - zamknięte w sejfie lub przekazane do banku na przechowanie.

Na pewno będzie z tym wiele korowodów, bo Opolanie często gubią różne rzeczy. - Ludzie, którzy przychodzą do kina, wyłączają telefony przed seansem, a potem nieumiejętnie próbują wsadzić je do kieszeni. I tak często gubią komórki - zauważa JacekOchmański, dyrektor Brzeskiego CentrumKultury. Według niego nie ma potrzeby zanoszenia wszystkich wartościowych rzeczy do starostwa. - Ludzie najczęściej szukają zguby w miejscach, w których wcześniej byli - przekonuje Ochmański. - W ten sposób odnajdują u nas wszystkie telefony.

Przypomina zabawną historię sprzed lat, kiedy ktoś w okolicach domu kultury zgubił psa.

- Na scenie trwały przemówienia, których słuchali radni, a pies wszedł sobie do sali, następnie wdrapał się na scenę i położył - wspomina Ochmański. - Wszyscy się śmiali, że nikt tak nie słuchał przemowy jak on. Ponieważ po zwierzę nikt się nie zgłosił, przygarnęli go pracownicy domu kultury. Najpierw mieszkał w jego gmachu, a potem został zaadoptowany i dożył starości u nowego właściciela.

Z kolei na pływalni w Kietrzu zdarza się, że ktoś zapomni np. kąpielówek czy innych części garderoby. - Wsadzamy je do magazynu i czekamy na właściciela.Najczęściej przychodzą do tygodnia - mówi Tomasz Besz, kierownik pływalni w Kietrzu. - Wtedy zadajemy im jedno pytanie, np. czy w czapce była dziurka. Jeśli odpowiedź jest poprawna, wówczas oddajemy rzecz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska