Z pomocy społecznej korzysta 60 tysięcy Opolan

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
W wielu gminach ubóstwo jest dziedziczone z pokolenia na pokolenie.

Gmina Kamiennik w powiecie nyskim to miejsce, gdzie diabeł mówi dobranoc. Na 90 kilometrach kwadratowych znajduje się 13 niewielkich wsi, w których żyje 3700 mieszkańców. Do najbliższego większego miasta - Nysy - trzeba dojechać 20 km.

- Jest co prawda rano autobus, ale on jedzie po 7.00 - mówi Kazimierz Cebrat, wójt Kamiennika. - A o tej porze to trzeba być już w pracy, a nie dopiero do niej dojeżdżać. Ci, którzy nie mają samochodów, a takich jest wielu, nie mają możliwości znalezienia pracy w mieście.

Na miejscu też jej nie ma, bo żadna większa firma tu nie inwestuje. W efekcie blisko co czwarty mieszkaniec jest zmuszony żyć z pomocy społecznej. To najwyższy odsetek na Opolszczyźnie. - Jesteśmy w trakcie rozmów ze starostwem oraz PKS-em, chcemy ułatwić jakoś dojazd do miasta, żeby ludzie mogli tej pracy poszukać - mówi wójt Cebrat. - Tyle że w Nysie też mają tysiące bezrobotnych i wcale na naszych nie czekają z otwartymi rękami...

W Domaszowicach na samo dożywianie mieszkańców gmina wydaje rocznie 280 tys. zł. - Zasiłki na zakup żywności to tylko część pomocy, jaką oferujemy mieszkańcom - podkreśla Alicja Piasecka, sekretarz gminy Domaszowice. - Są jeszcze inne, np. zasiłki okresowe, na które wydajemy 200 tys. zł. Niestety, mamy wysokie bezrobocie, bo aż 16 procent - i takie są tego skutki.

Część mieszkańców wyjechała za pracą do Niemiec, ale bywa, że zamiast pieniędzy pojawiają się tylko kłopoty wychowawcze. Urzędnicy przyznają, że w kolejce po pomoc gmin coraz częściej stają właśnie tzw. eurosieroty.

Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Pakosławicach ma ponad pół tysiąca podopiecznych. - Z własnej kasy na dożywanie wydaliśmy w ciągu ostatniego roku 48 tys. zł, kolejne 100 tys. zł na ten cel przeznaczyliśmy z rządowej dotacji - wylicza Bożena Wesoła, kierownik GOPS.

Na zasiłki stałe i okresowe wydano następne 300 tys. zł. Te pierwsze przysługują niezdolnym do pracy i wynoszą maksymalnie 529 zł. Z kolei zasiłki okresowe przysługują tym, którzy wpadli w kłopoty ze względu na długotrwałą chorobę, niepełnosprawność, bezrobocie.

- Niestety około 50 procent osób korzystających z zasiłków to ludzie, gdzie bieda dziedziczona jest z pokolenie na pokolenie - szacuje Bożena Wesoła.

W sumie w naszym regionie z pomocy społecznej korzysta 60 tysięcy Opolan. Odsetek ten wynosi 6 proc. i w ciągu czterech lat obniżył się o jeden procent. W skali kraju nie wyglądamy źle. Co prawda w woj. śląskim z pomocy społecznej korzysta około 5 proc. mieszkańców, ale w woj. warmińsko-mazurskim aż 13 proc. Średnia dla kraju wynosi 8 proc.

Czytaj też**Blisko 50 tysiącom Opolan brakuje na chleb**

Najmniej ludzi korzysta z pomocy społecznej w gminie Turawa, bo tylko 1,4 proc. To też najlepszy wynik w kraju. Powód? W gminie osiedliło się wielu bogatych przybyszów ze stolicy województwa. Ponadto Ślązacy z natury nie lubią prosić o pomoc.

W dużych miastach także nie ma z tym wielu kłopotów. W Opolu po pomoc społeczną sięga zaledwie 2,3 proc. obywateli, a w Nysie i Kędzierzynie-Koźlu po 6 proc. Ustawowy limit uprawniający do sięgania po wsparcie samorządu to 456 zł na osobę w rodzinie oraz 542 zł dla samotnego człowieka.

Zła informacja jest jeszcze taka, że aż 42 tys. opolskich familii musi otrzymywać zasiłki rodzinne. W Pakosławicach prawie 50 proc. dzieci jest uprawnionych do takich świadczeń. - Wydajemy na to prawie milion złotych rocznie - mówi kierownik ośrodka pomocy społecznej.

Opinia

Prof. Ryszard Bugaj, ekonomista:
Gminy, gdzie istnieje bardzo duży odsetek osób zmuszonych do korzystania z opieki społecznej, występują nie tylko na Opolszczyźnie, ale w całej Polsce. To jest odbicie ogólnej kondycji ekonomicznej kraju i tego, że jesteśmy bardzo zróżnicowani pod względem dochodów. Są takie pomysły, aby dać samorządowcom jeszcze większe wpływy z podatków, z nadzieją, że wpłyną one na jakość życia samych mieszkańców. Ale to nie jest moim zdaniem dobra droga, bo wówczas te różnice się jeszcze bardziej powiększą i bogate gminy staną się jeszcze bogatsze od tych biednych. Poza tym samorządy, wbrew pewnym opiniom, nie są królestwami racjonalności, wciąż istnieją tam problemy z korupcją czy nepotyzmem. Dlatego dbanie o to, aby Polska rozwijała się równomiernie, jest zadaniem państwa. Nie zgadzam się także z opiniami, że ludzie powinni masowo jeździć za pracą do większych ośrodków. Taniej jest aktywizować tych ludzi na miejscu, niż ponosić koszty tych przenosin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska