Przyjechałam do domu o 4.30 rano, ale wszyscy już na mnie czekali. Mąż przygotował wielki tort. Byłam zaskoczona - opowiada ze śmiechem pani Barbara. Od jej biegu na dystansie 1,5 kilometra na Igrzyskach Paraolimpijskich w Londynie minął tydzień, ale 31-letnia biegaczka ciągle nie potrafi opanować ogromnych emocji i radości.
- Już myślę o następnej olimpiadzie, w Rio de Janeiro. Te cztery lata szybko zlecą. Jeśli zdrowie pozwoli, będę chciała zdobyć trzeci złoty medal - zapowiada.
Barbara Niewiedział pochodzi z Frączkowa koło Nysy. Mieszka w Węży w gminie Korfantów, gdzie przeniosła się do męża Marcina. Na co dzień prowadzi dom, zajmuje się córkami - 10-letnią Wiktorią i 3,5-letnią Martynką. Biegi uprawia od 16. roku życia.
W 2000 roku wystartowała po raz pierwszy na paraolimpiadzie w Sydney, gdzie zdobyła pierwsze złoto w biegach. Cztery lata temu nie pojechała do Pekinu ze względu na ciążę. W sąsiedniej wiosce, Lipowej, mieszka jednak inny złoty paraolimpijczyk z Pekinu, Andrzej Zając, który startował jako kolarz tandemowy.
- Nasz region chyba ma szczęście do talentów sportowych, bo na wsparcie i pomoc nie możemy za bardzo liczyć - mówi Barbara Niewiedział. - Może teraz to się zmieni. Trochę na to liczę. Jak i inni czuję się niedoceniona. Kiedy wyjeżdżaliśmy wszyscy do Londynu, nikt, ani prezydent, ani premier, ani minister sportu, nie przyszedł nas pożegnać.
Mimo złotego medalu z Sydney, mimo licznych startów na zawodach krajowych obok sportowców pełnosprawnych (Barbara Niewiedział zdobyła m.in. złoty i srebrny medal na mistrzostwach Polski w biegach), biegaczka spod Korfantowa nigdy nie miała sponsora.
Nikt nie proponował jej stałej współpracy promocyjnej. Dwa lata temu przeszła poważną operację kolana. Pomogły jej wtedy władze gminy Korfantów, przyznając stałe stypendium i pomagając w przygotowaniu leczenia i rehabilitacji. Dzięki lekarzowi dr. Witoldowi Kłosowskiemu i rehabilitantowi Janowi Szkopkowi wróciła nie tylko do zdrowia, ale też do świetnej formy.
- Jak wszyscy sportowcy zmagamy się z sobą na treningach, ale warunki uprawiania sportu mamy inne - mówi pani Barbara. - Zdrowi olimpijczycy mają pełny dostęp do bezpłatnych badań, leczenia i rehabilitacji. Nam, paraolimpijczykom, brakuje pieniędzy na wyjazdy, obozy.
Na treningi jeżdżę za własne pieniądze. Olimpijczycy w zimie jeżdżą na zawody i zgrupowania do ciepłych krajów. Ja muszę biegać po kolana w śniegu po polach i lasach. W najbliższy piątek jedziemy razem z olimpijczykami na spotkanie z ministrem sportu Joanną Muchą. Ona już obiecała, że zrobi wszystko, aby zrównać nas w prawach. Mam taką nadzieję.
Pani Barbara zapowiada, że przed olimpiadą w Rio de Janeiro nie zostawi swojego klubu - LUKS MGOKSiR w Korfantowie i trenera Mariusza Żabińskiego.
- Nigdzie indziej nie znajdę drugiego tak wspaniałego trenera - zapewnia biegaczka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?