3 z 9
Poprzednie
Następne
Bocianowi pomógł tylko przypadkowy kierowca [zdjęcia]
- Nie miałem jak tam podjechać, ale zadzwoniłem na numer alarmowy - mówi Grzegorz Hebda - gdzie szybko operator przełączył mnie do służby obsługi autostrady. A tam dość niemiły pan, wysłuchawszy, w czym jest problem, zapytał dość opryskliwie, czego od niego oczekuję. - Wyjaśniłem, że po pierwsze jako użytkownik dróg oczekuję, że zrobią coś z zagrożeniem, jakim bociek może być dla kierowców, jeśli wejdzie na jezdnię. A po drugie - że to gatunek chroniony, więc należy mu się pomoc. Powiedział, że przyjmuje zgłoszenie, i się rozłączył. Oczywiście, przez dwie godziny nikt się tam nie pojawił.