Do lekarza bez kolejki? Tylko w więzieniu!

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Skazani mają zapewnioną opiekę   lekarską niezależnie od tego, czy na wolności byli ubezpieczeni. Sami medycy przyznają, że pacjenci zza krat mają lepiej niż ci z wolności.
Skazani mają zapewnioną opiekę lekarską niezależnie od tego, czy na wolności byli ubezpieczeni. Sami medycy przyznają, że pacjenci zza krat mają lepiej niż ci z wolności. Radosław Dimitrow
Jest grupa obywateli, którzy mają specjalistów "na zawołanie" i całkiem za darmo. To więźniowie.

Żeby dostać się na wizytę do laryngologa w opolskim WCM-ie trzeba odczekać co najmniej pół roku. Na poradę okulisty w ramach NFZ-u, pacjenci ze Strzelec Opolskich czekają minimum cztery miesiące. Jeszcze gorzej jest z dostępem do poradni endokrynologicznych. Tu zapisać się można dopiero na przyszły rok. Tak wygląda opieka zdrowotna na Opolszczyźnie i w kraju.

Ale nie wszyscy pacjenci mają pod górkę. Skazani, którzy odsiadują wyroki, takich problemów nie doświadczają. Lekarzy mają dosłownie "na zawołanie", bo opolskie zakłady karne zatrudniają u siebie stomatologów, dermatologów, okulistów, psychiatrów, pulmonologów, chirurgów, neurologów. W dwóch jednostkach działają nawet samodzielne pracownie RTG.

- Nigdy się z tym nie pogodzę, że złodzieje i mordercy mają łatwiejszy dostęp do lekarzy niż ludzie na wolności - mówi nam jeden ze strzeleckich strażników więziennych (woli zachować anonimowość). - Oni nie czekają w kolejkach, a kiedy ja potrzebuję szybko dostać się do specjalisty, muszę iść prywatnie i zapłacić za wizytę.

Skazani wiedzą, że w więzieniach można szybko i darmowo podreperować zdrowie i często z tej możliwości korzystają. Tylko w ubiegłym roku przeciętny opolski więzień był u lekarza aż 17 razy. Rekordziści chodzą na wizyty nawet po 30 razy.

Czytaj też**Więźniowie grymaszą. Opolscy skazani piszą zażalenia**

- Odpowiedzialność za stan zdrowia każdego osadzonego spoczywa na jednostce, niezależnie od tego, czy na wolności miał ubezpieczenie, czy nie - tłumaczy Andrzej Tesarewicz, dyrektor Zakładu Karnego nr 2 w Strzelcach Opolskich. - Za wszystkie wizyty płaci skarb państwa, więc więźniowie nie mają zahamowań. Mieliśmy nawet przypadek mężczyzny, który zgłosił się do odbycia kary w takim czasie, gdy potrzebował pilnego zabiegu chirurgicznego nogi. Z rozbrajającą szczerością przyznał, że na wolności nie miał na to szans, bo nie był ubezpieczony.

Marek Ż., ze strzeleckiej "dwójki", który odsiaduje już szesnasty wyrok, w więzieniu ma okazję uzupełnić uzębienie.

- Przednich zębów nie mam, bo zawsze otwierałem nimi piwo - mówi - Jak wypadły mi jedynki, to otwierałem kapsle dwójkami. A dentysta? Ja wtedy chodziłem od meliny do meliny, to nawet o nim nie myślałem. A tutaj mam więcej czasu, więc załatwiam zaległe sprawy u lekarzy.

Więzień Marek Ż. poza stomatologiem odwiedza też więziennego okulistę. Wczoraj dopominał się darmowych nowych okularów. Te przysługują skazanym co dwa lata, a on wymieniał je raptem rok temu, więc tym razem nic nie wskórał.

- Co prawda, za darmo należą się tylko najtańsze oprawki, ale przeciętny Kowalski z wolności nawet na to nie może liczyć - przyznaje okulista Anna Żelazna, która przyjmuje więźniów.

Czy skazani mają zapewnioną właściwą opiekę medyczną niedawno sprawdzała Najwyższa Izba Kontroli. Kontrolerzy napisali w raporcie, że państwo zapewnia więźniom natychmiastowy dostęp do specjalistów. Zwrócili natomiast uwagę na jedno uchybienie. Otóż, w niektórych zakładach karnych, pokoje, gdzie urządzono gabinety, nie spełniają norm, a sprzęt medyczny jest przestarzały.

Co prawda, to tym lepiej dla więźniów. Jeśli lekarz nie jest w stanie wykonać prawidłowo jakiegoś badania, bo nie ma za kratami odpowiedniej aparatury, kieruje więźnia do poradni poza murami. Wtedy funkcjonariusze mają obowiązek zorganizować konwój i dowieźć go do specjalisty. A tam więźniowie wcale nie muszą godzinami sterczeć w poczekalni.

- Choć z perspektywy schorowanych pacjentów na pewno jest to bulwersujące, więźniowie wchodzą bez kolejki, ze względów bezpieczeństwa - tłumaczy Katarzyna Idziorek, rzecznik prasowy dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Opolu. - Chodzi o to, by ograniczyć ich kontakty z ludźmi z wolności.

Leczenie opolskich więźniów pochłonęło w ubiegłym roku aż 2 mln złotych.
We wspominanym raporcie kontrolerzy NIK zalecili Centralnemu Zarządowi Służby Więziennej, by odremontował i doposażył swoje zakłady lecznicze. Będzie to kosztować w skali kraju ok. 60 mln zł.

Reportaż**Znani więzniowie Zakładu Karnego nr 1 w Strzelcach Opolskich**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska