Ewelina Lisowska: Istniało ryzyko, że saksofon zawsze będzie dla mnie za duży

Redakcja
Ewelina Lisowska
Ewelina Lisowska Sławomir Mielnik
O przepowiedni babci, rockowych początkach oraz o planowaniu własnej kariery wokalnej mówi Ewelina Lisowska, Evelynn - polska piosenkarka, kompozytorka i autorka tekstów

- Mówią o tobie: mała dziewczyna z Wrocławia, która robi rewolucję w polskim show-biznesie. Wszystko się zgadza, poza Wrocławiem. Pochodzisz z Cerekwicy.
- To ukochana mała wioska, znajdująca się pod Wrocławiem! Byłam w niej nie tak dawno, na komunii mojej krewniaczki. I po raz kolejny przekonałam się, jak prawdziwe jest powiedzenie: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

- Rodzina prosiła, byś śpiewała?
- Nie. Myślę, że wszyscy mamy do tego zdrowe podejście: otóż wiemy, że praca głosem to teraz mój zawód, więc w czasie wolnym od pracy powinnam robić wszystko - tylko nie pracować zawodowo. Tak dla higieny...

- Zastanawiam się, jaka jest Ewelina, z którą rozmawiam. Evelynn z zespołu Nurth to ostra rockowa dziewczyna, bliżej ci do Behemota niż do popu i Eweliny Lisowskiej, jaką znamy choćby z festiwalu opolskiego.
- Jestem ciągle tą sama Eweliną. Nurth został zawieszony, ale to nie znaczy, że nie pojawię się jeszcze w przyszłości razem z tym zespołem na scenie. Zawieszenie zespołu nie ma nawet związku z moją karierą solową czy planami związanymi z własną płytą. Tak się po prostu złożyło, że chłopcy z zespołu mają w tej chwili inne życiowe sprawy na głowie, trudno więc było nam się spotkać w tym samym czasie na próbach i poświęcić tym próbom wystarczająco dużo czasu. Poczekajmy trochę, aż wszyscy poukładają swoje sprawy.

- Jeden z gitarzystów jest twoim partnerem…
- Nie podkreślam tego w wywiadach.

- Ale rozumiem, że akurat on wciąż ma czas na próby z tobą.
- Oczywiście, uważam, że nasz duet to trzon Nurthu czy każdego innego zespołu, w jakim będę śpiewać.

- Wiele osób wciąż żyje w przekonaniu, że to programy telewizyjne są kuźnią talentów, że wszystko dzięki nim zmienia się, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. W twoim wypadku chyba tak było, najpierw "Mam talent", potem "X Factor". I poszło! Dziś codziennie słyszę twe hity w radiu!
- To nie tak, każdy z programów był tylko przystankiem w długiej trasie, która zaczęła się w dzieciństwie. Jako dziecko trułam rodzicom: chcę chodzić do szkoły muzycznej. Oczywiście na początku, jak niemal każda dziewczynka, chciałam być piosenkarką, a więc szkolić się w wokalu… Występowałam przecież na niejednym festynie, na niejednym szkolnym konkursie i bardzo mi się spodobało śpiewanie do mikrofonu oraz zbieranie braw.

- A talent i głos odziedziczyłaś po?
- Absolutnie nic nie wiem o artystycznych talentach czy genach mych przodków. No, poza babcią, która śpiewała w chórze kościelnym.

- Ona ponoć przepowiedziała, że zostaniesz gwiazdą?
- Gwiazdą nie - ale faktycznie, gdy usłyszała mój krzyk po urodzeniu się, to zapowiedziała, że będę nieraz używać swego głosu.

- W szkole muzycznej od razu zapisałaś się do klasy gitarowej?
- Moim instrumentem miał być saksofon - wymarzony, wyśniony, wybrany. Ale okazało się, że... pod względem anatomicznym nie pasuję do saksofonu! Jestem osobą drobną i saksofon nieco mnie "przerasta", a ponieważ nie było pewności, czy w przyszłości dorosnę do niego, tato nie chciał mi go kupić, aby niepotrzebnie nie wydawać pieniędzy. Wtedy zapadła decyzja, abym chodziła na lekcje gry na instrumentach klawiszowych - nie była to szkoła muzyczna, tylko lekcje indywidualne, bardzo teraz są przydatne, choćby podczas komponowania. Dopiero w gimnazjum zapisałam się do szkoły muzycznej w klasie gitary, ale - powiem szczerze - to nie był trafiony wybór. Nie lubię gitary! Na scenie największą frajdę sprawia mi bieganie po niej z mikrofonem.

- Wiesz, jakie robiłabyś wrażenie: filigranowa dziewczyna wymiatająca na elektrycznej gitarze, na dodatek wokalistka?
- Oj tak, to na pewno robiłoby wrażenie… Ale ja nie jestem dobrą gitarzystką, a chcę robić to, co umiem najlepiej i co jednocześnie sprawia mi frajdę. Nie mam smykałki do gitary, a robić coś na pół gwizdka nie jest w moim stylu.

- Powszechnie znana jesteś z kawałków popowych. Tymczasem Nurth to zupełnie inna bajka muzyczna, śpiewasz neohardcorowo, nawet ślicznie warczysz, czytelnikom wyjaśnię, że to taki specjalny sposób nieco demonicznego wokalizowania...
- Moja przygoda z rockiem zaczęła się w gimnazjum, wtedy zaczęłam słuchać ostrej muzyki. Poczułam też, że zespół to jest coś, co chciałabym mieć, tak się złożyło, że spotkałam na swojej drodze trójkę fajnych chłopaków, zaczęliśmy razem grać, ja po raz pierwszy zabrałam się za poważną pracę kompozytorską. Gdy już wyszłam na scenę z kapelą i chłopcy zagrali, ja zaś zaśpiewałam mocnego rocka - to poczułam się jak ryba w wodzie. To był wreszcie wyższy level, niż śpiewanie z gitarą przy ognisku…

- Przyznam, że ciągle nie rozumiem twej metamorfozy i nie wiem, czy jesteś autentyczna w obecnej stylistyce.
- To nie tak, ja jestem dziewczyną o wielu twarzach, lubię zarówno pop, jak i lubię kawałki metalowe.

- A mnie się wydaje, że poszłaś do "X Factora" (bo to ten program był zwrotnym w twojej karierze) i wtedy usłyszałaś: dziewczyno, masz power, charyzmę, głos, talent i umiejętności, a my mamy na ciebie pomysł gwarantujący sukces: masz złagodnieć. Co więcej - ty sama, mając jakoś tak sześć-siedem lat, podjęłaś decyzję życiową: będę artystką, kompozytorką. I do dziś ten plan realizujesz i to bardzo konsekwentnie.
- To nie wrażenie, ja faktycznie realizuje pomysł na siebie, który powstał w mojej głowie wiele lat temu.

- Ile lat miałaś, gdy powstała twoja pierwsza kompozycja?
- No właśnie, gdy miałam 6 lat - wymyśliłam melodię i słowa, całość zaśpiewałam rodzicom. Ale proszę mi tego nie kazać śpiewać teraz. Umówmy się, że nie pamiętam już tej kompozycji. Gdy uczyłam się grać na klawiszach i na gitarze - to też komponowałam, przygrywając sobie na instrumentach w ramach nauki.

- Czy jesteś już całkowicie z siebie zadowolona, czy też wciąż się uczysz, szkolisz, chodzisz na lekcje?
- Chodzę, chodzę… Szkolę wokal, szczególnie mocno od dwóch lat. Zapisałam się również na intensywny kurs języka angielskiego… Mam pewne plany, których jednak nie chcę na razie zdradzać.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska