Wydra: Nie śpimy na pieniądzach

Fot. Roman Chełmowski / www.wydra.pl
Z Szymonem Wydrą z zespołu Carpe Diem rozmawiają Klaudia Bochenek i Joanna Forysiak (fragment wywiadu)*

Carpe Diem

Carpe Diem

Zespół założony przez Szymona Wydrę oficjalnie rozpoczął działalność w 1992r. Jego styl nazwano progresywną piosenką autorską. Szymon w 2002 roku został zwycięzcą "Szansy na sukces" i finalistą pierwszej edycji polsatowskiego "Idola". Te sukcesy sprawiły, że zespół wydał autorski album "Teraz wiem", którego producentem jest Artur Gadowski z Iry. Nowy album zapowiada piosenka "Życie jak poemat", którą usłyszymy także podczas koncertu "Premier" 42. Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu.

- Wciąż jesteś miłośnikiem futbolu?

- Byłem piłkarzem Radomiaka, juniorem starszym. Przez lata zastanawiałem się, czy kontynuować karierę sportową, czy zostać muzykiem. Niedawno wiceprezes klubu zaproponował mi skomponowanie hymnu Radomiaka - poczułem się dumny.

- Jesteś finalistą pierwszego "Idola". Jak wspominasz program? Czy jurorzy byli równie straszni w studiu jak na ekranie TV?

- Gdy zaczynaliśmy, nikt nie miał bladego pojęcia, na czym będzie polegać ten program i jak się skończy. A okazało się, że powstało trochę nowych płyt i starzy muzyczni wyjadacze zaczęli się bać. A co do strasznych jurorów - takie były wymogi "Idola", bo show-biznes jest nieobliczalny i zdradliwy. Człowiek musi być odporny psychicznie i mieć przygotowaną ripostę.

- Teraz to wiesz. Wcześniej miałeś jakieś złudzenia co do show-biznesu?

- Nienawidzę tego słowa, paradoksalnie, chociaż po maturze poszedłem do "Wyższego Studium Show-biznesu". Nauka trwa tylko rok, bo co roku nasz kraj staje na głowie. Złudzeń nie miałem, bo byłem dyrektorem muzycznym radia Rekord i wiedziałem, że w tej branży trzeba mieć na siebie pomysł. Po sukcesie zmieniło się tylko tyle, że stałem się już nie podwójnie, ale potrójnie nieufny. Uwielbiam ludzi, ale nie mogę być naiwny. Kiedyś polityczni włodarze zamykali nam drzwi przed nosem, a teraz dzwonią do mnie z przymilnym: "Dzień dobry, Idolku!". Nie lubię fałszu.

- Teraz, gdy już jesteście znani, nie musicie się dobijać do niczyich drzwi. Powinno wam być łatwiej.

- To nadal jest codzienna walka. Nie mamy za sobą dużego wydawcy. To nasz świadomy wybór, chcieliśmy być maksymalnie niezależni. Żeby bardziej cieszyć się z usłyszenia naszego kawałka w szkolnym radiowęźle, gdzie repertuar dobierają słuchacze, a nie specjaliści od marketingu. Nie śpimy na pieniądzach, w ogóle nie śpimy. I na całe szczęście, odpoczniemy, jak będziemy mieli po 70 lat.

Szymon Wydra.

- Jaki smak ma popularność?

- Fantastyczny. Póki ludzie nie rzucają w nas kamieniami ani pomidorami, a człowiek podchodzi na ulicy i mówi, że dobrze gramy - to niech to trwa jak najdłużej. Uścisk dłoni jest dla mnie nawet ważniejszy niż prośba o autograf. Skoro dostaję kilkadziesiąt maili dziennie, w których luzie rozmawiają ze mną jak z normalnym człowiekiem, nie tylko o muzyce - to jest super. To warto robić to, co robimy. Przez takie kontakty staram się też być odpowiedzialnym tekściarzem.

*Wywiad ukazał się w "7 Dni. Tygodnik Nyski" (28 maja). Szymon Wydra w miniony weekend był jedną z gwiazd Dni Nysy. Na festiwalu w Opolu wystąpi w koncercie Premier w piątek 10 czerwca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska