Wszystko dla telewidzów

Sylwester Koral
Kora z Maanamu, oprócz tego ze zaśpiewala "Karuzele z madonnami", odebrala Grand Prix 42. KFPP.

42. KFPP: Jubileusz radia

Plusem zakończonego wczoraj 42. KFPP jest powrót do trzydniowej formuły imprezy oraz to, że po raz kolejny główne role grali młodzi muzycy. Minusy to... muzyka, która była bardzo różnej jakości i przeważnie grana z playbacku.
Dzięki przedłużeniu imprezy do niedzieli, rzeczywiście czuć było prawdziwy festiwal. Tę atmosferę wzmocnił powrót do amfiteatru Kabaretonu, który niespodziewanie przedłużył się do drugiej w nocy, oraz występ debiutantów na najważniejszej scenie w mieście.
Dobrze, że z roku na rok producentom festiwalu udaje się zdobyć coraz więcej młodych widzów. W zeszłym roku dowodem na to był triumf zespołu Sistars, który znokautował konkurencję w Premierach i dodatkowo zdobył Superjedynkę. Teraz nagrody też dostawali młodzi: 18-letnia Monika Brodka (Złota Premiera od telewidzów, nagroda słuchaczy radiowej "Jedynki" i muzycznego programu TVP 1 "Stratosfera" oraz Superjedynka za debiut) oraz 22-letni raper Doniu (Srebrna Premiera).
Plusem jest poszerzenie formuły Superjedynek, które w tym roku wzbogaciły się o dwie młodzieżowe kategorie: płyta hip-hop oraz płyta alternatywna. Jeżeli już mowa o tej nagrodzie - po składzie jej zdobywców widać, że Superjedynka przyznawana jest nie tyle za muzykę, co za częstotliwość występów w telewizji i radiu oraz liczbę artykułów w kolorowych czasopismach.
Dlatego wygrali najbardziej medialni artyści: Kombii (płyta pop); lubiana Kasia Kowalska (płyta rock), która Superjedynki dostawała w 2001 i 2003 roku, a teraz wygrała z dobrym Myslovitz oraz świetnym, ale niepopularnym w mediach Voo Voo; swojski Krzysztof Krawczyk (najlepszy wokalista), który od zeszłego festiwalu nagrał tylko jeden dobry przebój z Edytą Bartosiewicz.
Dużym problemem jest dobór artystów do Premier. Decyduje o tym komisja złożona z przedstawicieli TVP i dziennikarzy muzycznych.
Jak co roku pojawili się w Opolu muzycy, o których w ogóle nie słychać. Dlatego dzięki występowi Marysi Sadowskiej, Ha Dwa O, Lady Tullo czy Toronto poziom tego koncertu nie był najwyższy.
Producenci festiwalu nie mają pomysłu na debiutantów. Co prawda zorganizowanie ich koncertu w amfiteatrze było bardzo dobrym rozwiązaniem (dzięki darmowym biletom imprezę obejrzało ponad cztery tysiące osób), ale werdykt jury jest nieporozumieniem. Idę o zakład, że żeński kwartet Nana, który wygrał, śpiewając "Gdzie ci mężczyźni" Danuty Rinn, podzieli los innych zwycięzców debiutów, o których słuch zaginął. Szkoda, że nie wygrała Kasia Wilk czy rockowa grupa Żywioły, o których może być jeszcze głośno.
Coraz większym problemem festiwalu są artyści śpiewający z playbacku. Na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy zdecydowali się śpiewać na żywo: Sistars, Ewelinę Flintę, Donia i debiutantów. Efekt jest taki, że artyści wypadają sztucznie. Wystarczy wspomnieć występ Lecha Janerki, po którym było widać, że z playbacku grać nie potrafi. Co prawda ten problem był omawiany na niedzielnej konferencji z okazji 80-lecia Polskiego Radia, jednak rozwiązania nie znaleziono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska