Foliowe ochraniacze wcisnął producent

Jolanta Jasińska-Mrukot [email protected] 077 44 32 592
- Te folie są za małe i pękają, ale jak każą wkładać, to wkładam - mówi Józef Konieczny z Dańca.
- Te folie są za małe i pękają, ale jak każą wkładać, to wkładam - mówi Józef Konieczny z Dańca.
Nikt nie kazał szpitalom wprowadzać obowiązku noszenia kapci.

Ani w szpitalach w Europie, ani w USA nie spotyka się obowiązku zakładania na nogi foliowych jednorazówek - mówi Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego w Warszawie. - Nasze stanowisko jest zbieżne z przedstawionym przez Stowarzyszenie Higieny i Lecznictwa.

Przypomnijmy, w piątek napisaliśmy, iż SHiL uznało, że foliowe kapcie mogą być groźne dla zdrowia, szczególnie, kiedy używa się ich wielokrotnie, bo są siedliskiem drobnoustrojów.

Zobacz ten artykuł: Niebezpieczne ochraniacze w szpitalach

- Poza tym to, co wynosimy na butach, wynosimy też na całym ubraniu - dodaje rzecznik GIS. - Nawet najbardziej zabrudzony dom będzie bezpieczniejszy od lśniącego czystością szpitala, gdzie jesteśmy narażeni na szczepy bakterii odpornych na leki.

Od zakładania foliowych ochraniaczy na buty większe korzyści przyniesie częste mycie i dezynfekowanie szpitalnych podłóg. Jednak GIS nie może wprowadzić odgórnego zakazu stosowania foliowych jednorazówek. - To dyrektorzy i szpitalne zespoły do spraw zakażeń ostatecznie decydują o tym, czy się je stosuje, czy nie - podkreśla Jan Bondar. - Oni muszą mieć swobodę działania, choć my będziemy ich nakłaniać do rezygnacji z ochraniaczy, bo ta ochrona to mit.

Zobacz: Ponad 8 mln złotych na szpital dała Unia

Rzecznik GIS dodaje, że żadna instytucja nie wprowadziła obowiązku noszenia tych jednorazówek. Skąd się wobec tego wzięły w szpitalach? - Pewnie producenci przekonali kiedyś dyrektorów, że to pomoże w higienie i nikt się później nad tym nie zastanawiał - przypuszcza Jan Bondar.

Tylko w jeden szpital zrezygnował z ochraniaczy

Na Opolszczyźnie tylko szpital w Kędzierzynie-Koźlu zrezygnował jak dotąd z obowiązku zakładania ochraniaczy. Dyrektorzy pozostałych mówią, że czekają na naukowe dowody szkodliwości ochraniaczy lub rozporządzenie ministra zdrowia.

Kazimierz Łukawiecki, dyrektor oddziału NFZ w Opolu, mówi, że zawsze był przeciwny przymusowi zakładania ochraniaczy.

- Zamiast nich na szpitalnych korytarzach powinny się znaleźć umywalki ze środkami dezynfekującymi do mycia rąk - podkreśla Kazimierz Łukawiecki. - A firmy rozprowadzające te jednorazówki prawdopodobnie co roku zarabiają na tym 18 mln złotych. Ale to dyrektorzy decydują o takich sprawach…

Dyrektor Łukawiecki dodaje, że w szpitalach powstały targowiska: - Pojawiło się tam wiele firm czerpiących korzyści z chorych oraz ich bliskich. Ulokowały się tam usługi nie mające nic wspólnego z lecznictwem.

Z rozgłosu wokół ochraniaczy nie są zadowoleni ich dostawcy. Podczas rozmowy dystrybutor jednorazówek z Katowic za wszelką cenę chciał zniechęcić dziennikarza nto do pisania na ten temat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska