Ani w szpitalach w Europie, ani w USA nie spotyka się obowiązku zakładania na nogi foliowych jednorazówek - mówi Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego w Warszawie. - Nasze stanowisko jest zbieżne z przedstawionym przez Stowarzyszenie Higieny i Lecznictwa.
Przypomnijmy, w piątek napisaliśmy, iż SHiL uznało, że foliowe kapcie mogą być groźne dla zdrowia, szczególnie, kiedy używa się ich wielokrotnie, bo są siedliskiem drobnoustrojów.
Zobacz ten artykuł: Niebezpieczne ochraniacze w szpitalach
- Poza tym to, co wynosimy na butach, wynosimy też na całym ubraniu - dodaje rzecznik GIS. - Nawet najbardziej zabrudzony dom będzie bezpieczniejszy od lśniącego czystością szpitala, gdzie jesteśmy narażeni na szczepy bakterii odpornych na leki.
Od zakładania foliowych ochraniaczy na buty większe korzyści przyniesie częste mycie i dezynfekowanie szpitalnych podłóg. Jednak GIS nie może wprowadzić odgórnego zakazu stosowania foliowych jednorazówek. - To dyrektorzy i szpitalne zespoły do spraw zakażeń ostatecznie decydują o tym, czy się je stosuje, czy nie - podkreśla Jan Bondar. - Oni muszą mieć swobodę działania, choć my będziemy ich nakłaniać do rezygnacji z ochraniaczy, bo ta ochrona to mit.
Zobacz: Ponad 8 mln złotych na szpital dała Unia
Rzecznik GIS dodaje, że żadna instytucja nie wprowadziła obowiązku noszenia tych jednorazówek. Skąd się wobec tego wzięły w szpitalach? - Pewnie producenci przekonali kiedyś dyrektorów, że to pomoże w higienie i nikt się później nad tym nie zastanawiał - przypuszcza Jan Bondar.
Tylko w jeden szpital zrezygnował z ochraniaczy
Na Opolszczyźnie tylko szpital w Kędzierzynie-Koźlu zrezygnował jak dotąd z obowiązku zakładania ochraniaczy. Dyrektorzy pozostałych mówią, że czekają na naukowe dowody szkodliwości ochraniaczy lub rozporządzenie ministra zdrowia.
Kazimierz Łukawiecki, dyrektor oddziału NFZ w Opolu, mówi, że zawsze był przeciwny przymusowi zakładania ochraniaczy.
- Zamiast nich na szpitalnych korytarzach powinny się znaleźć umywalki ze środkami dezynfekującymi do mycia rąk - podkreśla Kazimierz Łukawiecki. - A firmy rozprowadzające te jednorazówki prawdopodobnie co roku zarabiają na tym 18 mln złotych. Ale to dyrektorzy decydują o takich sprawach…
Dyrektor Łukawiecki dodaje, że w szpitalach powstały targowiska: - Pojawiło się tam wiele firm czerpiących korzyści z chorych oraz ich bliskich. Ulokowały się tam usługi nie mające nic wspólnego z lecznictwem.
Z rozgłosu wokół ochraniaczy nie są zadowoleni ich dostawcy. Podczas rozmowy dystrybutor jednorazówek z Katowic za wszelką cenę chciał zniechęcić dziennikarza nto do pisania na ten temat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?