Krapkowice po powodzi. Czy wyciągniemy wnioski na przyszłość?

fot. Beata Szczerbaniewicz
Krapkowice, ulica Kozielska. Tu w najgłębszym miejscu woda doszła do wysokości 1,80 m.
Krapkowice, ulica Kozielska. Tu w najgłębszym miejscu woda doszła do wysokości 1,80 m. Beata Szczerbaniewicz
Plac Eichendorffa jako polder nie spełnił swojej roli, bo jest zarośnięty i nie usunięto stamtąd ogródków działkowych. Trzeba utworzyć drugi polder koło mostu kolejowego.
Krapkowice - 20 maja

Krapkowice - 20 maja

Trzynaście zalanych miejscowości, 197 - domów, 167 ewakuowanych osób, 97 gospodarstw bez prądu, dwie nieczynne oczyszczalnie ścieków, zalane drogi, pola, stacja benzynowa - oto krótki bilans powodzi. A fala była mniejsza niż ta z 1997 roku: stan wody w Odrze osiągnął 826 cm. Trzynaście lat temu - było to 1030 cm!

O ile w niektórych powiatach czas ten wykorzystano na zabezpieczenia antypowodziowe, u nas nie zrobiono prawie nic. Gdyby fala była równie wysoka, jak przez laty, straty byłyby jeszcze większe. - Zabezpieczono Opole i Koźle, my się nie liczymy - mówi rozgoryczony Krystian Klemens, emerytowany dyrektor śluzy w Krapkowicach i dawny radny.

- Ile myśmy się nagadali, pism napisali, naprosili. W strategicznym Programie Odra 2006 wcale nas nie uwzględniono - ani jednej inwestycji! To tu przecież jest najwęższe gardło Odry, tu rzeka poszła najwyżej! Co uchroniłoby Krapkowice przed zalaniem? W pierwszej kolejności byłaby to obiecywany od lat zbiornik retencyjny w Raciborzu.

Zdaniem Klemensa konieczne jest poszerzenie rzeki w rejonie mostu kolejowego. Jego zdaniem należy most w stronę Krapkowic przedłużyć o dwa przęsła, a wał rozebrać. Odra miałaby gdzie rozlać się bezpiecznie.
Polder w rejonie przeprawy drogowej, czyli Plac Eichendorffa, nie spełnił swojej roli należycie, bo mieszczą się tu ogródki działkowe, rosną drzewa i żywopłot.

Krapkowice, ulica Rodzinna. Jedyny sposób na dostanie się do domów, to łódka.
(fot. fot. Beata Szczerbaniewicz)

- Po powodzi 1997 część działek zlikwidowano, ale błędem było, że nie zniknęły wszystkie. Przed wojną nie wolno było tu posadzić nawet krzaczka! - przypomina Krystian Klemens. Z kolei burmistrz Piotr Solloch przypomina, że był plan budowy w tym miejscu kanału Ulgi: - Ani go nie zrealizowano, ani nie zrezygnowano - mówi burmistrz. - Moim zdaniem byłoby to dobre rozwiązanie, ale to zadanie rządowe.

Burmistrzowi Zdzieszowic Dieterowi Przewdzingowi po tej powodzi nasuwa się wniosek dotyczący regulacji rzeki: - Jak idzie taka wielka woda, zarząd gospodarki wodnej nie powinien podnosić koło nas jazu, ale go opuścić jak najniżej - irytuje się. - Skutek był taki, że woda odbiła się od Krępnej i poszła do Zdzieszowic.

Ledwo co obroniliśmy oczyszczalnię przed zalaniem, musiałem przerwać drogę! Samorządowcy spostrzeżeń mają wiele. Pytanie brzmi: jak zostaną one wykorzystane zanim przyjdzie kolejna wielka woda?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska