Około 30 proc pszczół nie zwróciło do swoich uli. Część pasiek niemal całkowicie opustoszała. To bilans strat miejscowych pszczelarzy, którzy podsumowali miniony sezon. Jak twierdzą, z roku na rok jest coraz gorzej, a najwięcej strat powodują nieodpowiedzialni rolnicy.
Zobacz: Opolszczyzna> Pogoda niszczy rolników!
- Opryskują pola w godzinach rannych, albo około południa, w czasie gdy jeszcze pszczoły zbierają pyłek - mówi Franciszek Kolender, hodowca z Leśnicy. - To jest niezgodne z instrukcjami jakie zapisane są na etykietach środków owadobójczych.
Prosimy rolników, żeby robili to późnym popołudniem, ale nie wszyscy się do tego stosują. Efekt jest taki, że padłe pszczoły sprzed ula można zbierać łopatą.
Pszczelarze mogą dochodzić swoich praw przed sądem, albo zgłaszając konkretną interwencję w Inspektoracie Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Na te kroki decydują się jednak bardzo rzadko, bo winę ciężko jest udowodnić.
- W ostatnim roku żaden z pszczelarzy się do nas nie zgłosił - przyznaje Rafał Żołnierz, kierownik strzeleckiego inspektoratu.
Innym problemem są nadajniki telefonii komórkowej. Zdaniem pszczelarzy pod wpływem fal owady tracą orientację.
- To zostało już udowodnione przez naukowców - przekonuje Marcin Miske, hodowca z Leśnicy. - Ale jak udowodnić, że akurat te pszczoły nie wróciły do ula z powodu fal telefonii komórkowej? - pyta retorycznie.
Hodowcy dodają, że jak tak dalej pójdzie w okolicy nikt nie będzie się zajmował pszczelarstwem. W latach 70-tych w Leśnicy było ok 50 hodowców. Dziś zostało ich 13.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?