Liga Mistrzów. Grupa Azoty ZAKSA znów rozbiła Knacka Roeselare i praktycznie zapewniła sobie awans do fazy pucharowej

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie miała problemów z odniesieniem kolejnego zwycięstwa w Lidze Mistrzów.
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie miała problemów z odniesieniem kolejnego zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Mirosław Szozda
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie dała szans belgijskiemu Knackowi Roeselare w meczu 4. kolejki Ligi Mistrzów. Po raz czwarty w tej edycji triumfowała 3:0.

Przebieg spotkania bardzo mocno przypominał ten, jakiego świadkiem byliśmy 10 grudnia w Roeselare. Mianowicie, Grupa Azoty ZAKSA nie tylko w żadnym z setów nie miała kłopotów z odniesieniem zwycięstwa, ale nawet Knack zdobył w meczu dokładnie tyle samo "małych punktów", zaledwie 57. Potyczka w Kędzierzynie-Koźlu trwała 74 minuty, czyli o sześć dłużej niż na terenie wicemistrza Belgii.

Tym razem gospodarze błyskawicznie "ustawili" sobie przeciwnika zagrywką. Kilku z nich już w inauguracyjnym secie zdobyło tym elementem bezpośrednie punkty, co szybko pozwoliło kędzierzynianom odskoczyć na 14:10. Obrali sobie oni za cel greckiego przyjmującego Andreasa Fragkosa. I choć ten dobrze zaczął mecz w ataku, w odbiorze radził sobie już znacznie gorzej i równie szybko zniknął z pola widzenia.

W Grupie Azoty ZAKSA trudno było w pierwszym secie wyróżniającą się postać, ponieważ wszyscy spisywali się przynajmniej na miarę oczekiwań. Aż czterech zawodników zakończyło go z dorobkiem czterech punktów. Ta wszechstronność pozwoliła kędzierzynianom pewnie zwyciężyć 25:19.

Tak wysoka wygrana uśpiła jednak nieco ich czujność na starcie drugiej odsłony. Przestój węgierskiego atakującego Arpada Barotiego oraz dwa punktowe serwisy graczy Knacka nieoczekiwania dały gościom prowadzenie 8:4. Ale ich radość trwała bardzo krótko.

Po czasie na żądanie wziętym przez trenera miejscowych Nikolę Grbica, gra jego podopiecznych szybko wróciła do normy. Przede wszystkim bardzo dobrze radzili sobie oni w kontratakach, które regularnie zamieniali na punkty po wcześniejszych licznych obronach. Czołowe role odgrywali dwaj przyjmujący gospodarzy: Kamil Semeniuk oraz Włoch Simone Parodi, ale także ich francuski rozgrywający Benjamin Toniutti. Odkąd Grupa Azoty ZAKSA wyrównała na 10:10, tak później jej sukces był już nie zagrożony i ostatecznie triumfowała 25:18.

Widząc dużą przewagę swojej ekipy nad wicemistrzem Belgii, od początku trzeciego seta Grbic posłał do boju stopniowo wracającego po kontuzji przyjmującego Piotra Łukasika. A ten odwdzięczył mu się naprawdę bardzo dobrą postawą i udowodnił, że z dnia na dzień jego dyspozycja zwyżkuje.

Trwa głosowanie...

Czy Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zagra przynajmniej w półfinale Ligi Mistrzów?

To właśnie bowiem Łukasik był pierwszoplanową postacią trzeciej, a zarazem ostatniej partii. Zdobył w niej aż sześć "oczek", punktując wszystkimi elementami. Atakował po skosie w 2. metr, stawiał efektowne bloki i dołożył do tego asa po mocnej zagrywce, podczas gdy w ostatnich miesiącach serwował głównie tzw. floata. Końcowa wygrana Grupy Azoty ZAKSA 25:20 ponownie ani przez chwilę nie była zagrożona.

Tym samym po czterech kolejkach ma ona na koncie komplet 12 punktów i tylko kataklizm mógłby ją pozbawić 1. miejsca w grupie E, równoznacznego z pewnym awansem do ćwierćfinału.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Knack Roeselare 3:0 (25:19, 25:18, 25:20)
ZAKSA: Toniutti, Semeniuk, Rejno, Baroti, Parodi, Smith, Zatorski (libero) oraz Stępień, Łukasik, Warda, Grygiel.
Knack: Walsh, Verhanneman, Jansen Vandoorn, Tuerlinckx, Fragkos, Fasteland, Deroey (libero) oraz Desmet, Norman, Depovere.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zgadnij kto to? Sportowe gwiazdy jako dzieci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska