Budowano świątynie, których żal, że nie przetrwały do naszych czasów, jak choćby strzelisty, neogotycki kościół przemieniony po wojnie na stołówkę robotniczą, a w 1952 r. na fali nasilającej się ateizacji w ZSRR wysadzony w powietrze na osobisty rozkaz Chruszczowa, który podczas wizyty w tym mieście powiedział do swej świty: "Dlaczego to jeszcze stoi?". Zniszczono też XVII-wieczną synagogę, jedną z najokazalszych na Podolu.
Cmentarz Mikuliniecki
Miał też Tarnopol stary cmentarz utworzony na początku XIX w., od nazwy ulicy zwany Mikulinieckim, a na nim epitafia przywołujące pamięć o postaciach dobrze zasłużonych dla historii Polski oraz piękną kaplicę mszalną, którą wzniósł w 1865 r. inż. Jan Zakrzewski z Radziechowa. Podobnie jak z miastem czas okrutnie obszedł się z tą nekropolią. Tylko kilkadziesiąt polskich nagrobków posiada jeszcze tablice epitafijne, z których można wyczytać, kto tam spoczywa.
Zachowało się tam kilka pomników żołnierskich. Przedzierając się przez spowitą zaroślami kwaterę w centrum nekropolii, natrafiłem na grób Jerzego Dmytrowa (1892-1919) i Rudolfa Popiela (1894-1919) - żołnierzy polskich, na których 4 maja 1919 r. w czasie wojny polsko-ukraińskiej popełniono zbrodnię sądową. Była to historia dziś zupełnie zapomniana, która wstrząsnęła mieszkańcami Tarnopola.
Jerzy Dmytrów, absolwent filozofii na Uniwersytecie Lwowskim, i Rudolf Popiel, fotograf tarnopolski, byli twórcami Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) w Tarnopolu. Gdy w listopadzie 1918 r. wojska ukraińskie zajęły Tarnopol i ogłoszono powstanie Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej (ZURL), Dmytrów i Popiel uznali, że jest to zamach stanu i wezwali Polaków do walki, podobnie jak to stało się we Lwowie, gdzie Lwowskie Orlęta podjęły walkę o przynależność miasta do Polski.
Już w pierwszych dniach walk o Tarnopol Dmytrów i Popiel wpadli w ręce Ukraińców. I wówczas, aby zastraszyć Polaków, wytoczono im pokazowy proces przed sądem polowym. Wyrok wydano w wielkim pośpiechu. Obu skazano na śmierć przez rozstrzelanie. Jerzy Dmytrów był pół-Ukraińcem, grekokatolikiem. Gdy odczytano mu wyrok śmierci i zapytano, czy ma coś jeszcze do powiedzenia, rzekł: "Owszem, mam. Tu Ukrainy nie było i nie będzie".
To miało dodatkowo rozsierdzić ukraińskich sędziów i wyrok wykonano jeszcze tego samego dnia o jedenastej w nocy. Nim padła salwa plutonu egzekucyjnego, Dmytrów zdążył krzyknąć: "Niech żyje Polska!". Nazajutrz siostra Dmytrowa przyszła prosić o wydanie zwłok brata. "Takich się nie wydaje" - usłyszała w odpowiedzi. Ciało zabitego wrzucono bez trumny do wspólnego grobu razem z Rudolfem Popielem. Oto dramat walk bratobójczych, który rozegrał się tuż przed powstaniem niepodległej Polski w listopadzie 1918 r.
1 czerwca 1919 r. wojska polskie pod dowództwem płka Mieczysława Lindego odbiły Tarnopol z rąk Ukraińców. Dwa dni później ekshumowano zwłoki Dmytrowa i Popiela i z wszystkimi honorami wojskowymi pochowano w centralnej części cmentarza Mikulinieckiego. Na ich grobie kilka lat później postawiono pomnik w formie wysokiej steli oplecionej kamiennym wieńcem, z płaskorzeźbą orła w koronie. Do dziś zachowała się jeszcze tablica z inskrypcją: "Lecz zaklinam - niech żywi nie tracą nadziei. J. Słowacki".
W lutym 1932 r. doszło w Tarnopolu do tragedii. Sekretarz rady miasta Włodzimierz Wołodkiewicz wdał się w romans ze swoją sekretarką, o czym plotkowano w całym mieście. Zazdrosna żona, nie mogąc się pogodzić z tym publicznym upokorzeniem, wtargnęła do ratusza i na oczach urzędników zastrzeliła niewiernego męża, a następnie z tej samej broni odebrała sobie życie. Rodzice postanowili pochować ich wspólnie. Na pogrzeb na cmentarzu Mikulinieckim przybyły nieprzebrane tłumy gapiów. Był to w ogóle czas, kiedy dość często w Tarnopolu dochodziło do samobójstw.
Dla przykładu: 16 marca 1935 r. miasto obiegła wieść o samobójczej śmierci Nicefora Sadowskiego - profesora renomowanego II gimnazjum tarnopolskiego. Samobójca tuż przed odebraniem sobie życia napisał kredą na ścianie swego skromnego pokoiku: "Ridi, pagliaccio". Ten tajemniczy napis był komentowany długo przez tarnopolan, którzy wspólnie z oficerami śledczymi próbowali dociec, co Sadowski miał na myśli, gdy w ostatnich minutach swego życia pisał te słowa na ścianie swojej kawalerki. Tajemnicę swą zabrał do grobu, na którym do dziś stoi skromny, omszały kamień z nazwiskiem nieszczęśnika.
17 lutego 1935 r. zmarł stary tarnopolski fotograf Brunon Kaliszewski, prezes "Gwiazdy", skarbnik Towarzystwa im. "Kościuszki" - jedna z pięknych i charakterystycznych postaci Tarnopola. Nosił się po staropolsku. W młodości stracił nogę i poruszał się za pomocą drewnianej kuli. Był człowiekiem bardzo żywiołowym, niezwykle aktywnym społecznie, powszechnie znanym i lubianym. Na swej drewnianej nodze poruszał się z zadziwiającą sprawnością. Ale w Tarnopolu zapisał się szczególnie jako mistrz fotografii. W swoim zakładzie wykonał tysiące znakomitych zdjęć, widokówek. To on właściwie zatrzymał w kadrze stary Tarnopol i setki jego elegancko ubranych mieszkańców. Gdyby nie fotografie Kaliszewskiego, nie znalibyśmy dzisiaj kształtów najważniejszych zabytków Tarnopola i jego zaułków, bo II wojna światowa starła je z powierzchni ziemi. Gdy Kaliszewski zmarł, miejscowa prasa przy nekrologach zamieszczała informacje: "Odszedł wyjątkowy świadek epoki".
Pod koniec lutego 1937 r. zmarł Mieczysław Głowiński - bogaty przemysłowiec tarnopolski. Piękna, dziś doszczętnie zapomniana postać. Jako człowiek przedsiębiorczy dorobił się dużego majątku i w testamencie zapisał 100 tysięcy złotych na kształcenie młodzieży wiejskiej. A warto pamiętać, że pensja nauczyciela wynosiła wówczas ok. 150 zł. Dzięki stypendiom Głowińskiego wielu synów chłopskich skończyło studia. Groby Kaliszewskiego i Głowińskiego nie zachowały się na cmentarzu w Tarnopolu.
Dramat starosty Raczyńskiego
Dzięki zbiorom przechowywanym przez Barbarę z Raczyńskich Czyżyk w Brzegu przetrwała pożogę wojenną duża kolekcja fotografii ukazująca tarnopolską rodzinę Pileckich i Raczyńskich. Zygmunt Pilecki (1869-1930) był lekarzem ordynującym przez wiele lat w Tarnorudzie, Skałacie, Tarnopolu i w końcu we Lwowie. Miał związki rodzinne z Ignacym Łukasiewiczem - twórcą polskiego przemysłu naftowego. Czerpał dochody z produkcji ropy naftowej, przez co był jednym z najbogatszych tarnopolan. Wyrazem jego zamożności były samochody najnowszych marek, które posiadał, oraz nieruchomości w Tarnorudzie (piękny dwór z majątkiem) i trzy kamienice we Lwowie.
Jego najstarsza córka, Maria Emilia (1899-1926), była żoną Tadeusza Raczyńskiego (1892-1940?), długoletniego starosty w Horochowie na Wołyniu. Kiedy Horochów zajęli we wrześniu 1939 r. Sowieci, nie zdecydował się na ucieczkę z innymi urzędnikami państwowymi do Rumunii, co przypłacił śmiercią w piwnicy aresztu horochowskiego.
Wcześniej przeżył tragedię. Jego żona Maria Emilia, obciążona chorobą płuc, przez wiele lat nie mogła mieć dzieci. W końcu po długiej kuracji w najlepszych europejskich
uzdrowiskach uzyskała akceptację lekarzy.
Długo wyczekiwane dziecko przyjechała urodzić do szpitala lwowskiego, gdzie ordynatorem był jej ojciec. Otoczono ją tam najlepszą z możliwych opieką. Poród miał przebieg szczęśliwy, ale tuż po nim doszło do dramatu. Przez niedomknięcie okna w pokoju szpitalnym przeciąg spowodował zapalenie płuc u pacjentki. Pomimo nadludzkich wysiłków jej ojca i całego zespołu lwowskiego szpitala zmarła po 10 dniach, w wieku 27 lat. Jej mąż, starosta Tadeusz Raczyński, przez te 10 dni klęczał przy łóżku żony, modląc się o ratunek dla niej.
Urodzona w tych tragicznych okolicznościach córka, Barbara Raczyńska (po mężu Czyżyk), przeżyła. W czasie wojny była w AK, co przypłaciła wywózką do obozu pracy za Ural. Wróciła do Polski dopiero w 1948 r. i po ukończeniu farmacji na Uniwersytecie Wrocławskim przez wiele lat kierowała aptekami w Kędzierzynie-Koźlu i Brzegu, gdzie obecnie mieszka, przechowując pamiątki rodzinne.
Wybitni tarnopolanie
Zakończenie roku szkolnego w Nastasowie pod Tarnopolem - rok 1938 r. Ostatnie zdjęcie sióstr Skowrońskich. Wojna zgotowała im tragiczny los: Stanisława (z kwiatami), deportowana do Kazachstanu, zmarła w Teheranie w wieku 16 lat; starsza, Maria, umarła z głodu, podobnie jak jej brat i matka, w Krasnojarskim Kraju w wieku 18 lat.
(fot. Ze zbiorów Marii Szutt z Brzegu)
Z Tarnopola bądź otaczających go wiosek wyszły w świat znane postacie: prof. Ludwik Finkel - twórca bibliografii historii Polski; Róża Pomeranz-Melzer - słynna feministka, dramatopisarka, pierwsza kobieta w parlamencie II RP; gen. Franciszek Kleeberg - dowódca grupy operacyjnej Polesie, który jako ostatni złożył broń po przegranej wojnie z Niemcami w październiku 1939 r.
Spod Tarnopola wywodzi się trzech wybitnych filmowców: Janusz Morgenstern - reżyser ponadczasowych seriali "Stawka większa niż życie" i "Polskie drogi", Zbyszek Cybulski, który oprócz wielkiej roli w "Popiele i diamencie" Andrzeja Wajdy stworzył niezapomniane role w filmach Morgensterna "Jowita" i "Do widzenia do jutra" oraz Michał Mazurski - znany później pod nazwiskiem Mike Mazurki, aktor amerykański, który wyjechał do Stanów Zjednoczonych z rodzicami w wieku 6 lat i tam zagrał w ponad 100 filmach, m.in. w "Jesieni Czejenów".
Tarnopolanami byli też wybitni uczeni i artyści: Kazimierz Ajdukiewicz - logik, filozof; Kazimierz Michałowski - archeolog i historyk sztuki, który zasłynął w świecie odkryciami w Egipcie i Abisynii; Karol Rathaus - kompozytor; Józef Balwirczak - pedagog, polonista, który po wojnie w Koźlu w słynnym "Złotym Gimnazjum" wykształcił kilkanaście roczników polskiej młodzieży, a także Stanisława Elżbieta Licznar - wybitna gleboznawczyni związana z Akademią Rolniczą we Wrocławiu.
Tarnopolscy pedagodzy
Z Tarnopola i jego okolic po II wojnie światowej trafiło głównie na Śląsk, Ziemię Lubuską i Pomorze kilkuset nauczycieli. Byli to przeważnie absolwenci tamtejszego renomowanego Studium Nauczycielskiego. W pięciotomowym "Słowniku biograficznym Nauczycieli Śląska Opolskiego", którego twórcami są Jerzy Duda, Anna Szelka i Franciszek Dzionek (zmarł przed kilku tygodniami), prawie co piąte nazwisko związane jest z Tarnopolszczyzną. Ci, którzy ukończyli tarnopolskie Studium Nauczycielskie, już nie żyją. Młodsi, którzy po opuszczeniu swej ziemi rodzinnej kończyli studia nauczycielskie i licea pedagogiczne w Głogówku, Brzegu, Opolu, przebywają na emeryturze. Pragnę wymienić z nazwiska przynajmniej tych najbardziej zasłużonych dla oświaty, których uczniowie rozsiani są dziś po całej Polsce, a nawet Europie. Jest to wybór bardzo subiektywny spośród kilkuset nazwisk, ale nie sposób w tym artykule wymienić wszystkich.
Z Tarnopola przywędrowali nestorzy repolonizacji Śląska po 1945 r. małżonkowie Julian (1903-1967) i Stanisława (1908-1975) Dyhdalewiczowie - spoczywają dziś w Debrzycach pod Głubczycami; Edward Niewczas (1929-1997) - długoletni dyrektor szkół w Kędzierzynie-Koźlu; Stefan Pawlicki (1931-1983) - długoletni radny w Łambinowicach, spoczywa w Malerzowicach; Wojciech Piasecki (1896-1962) - pedagog i działacz ruchu spółdzielczego spoczywający w Grobnikach pod Głubczycami; Bronisław Skibiński (1933-1998) - dyrektor kilku szkół średnich w Nysie, artysta plastyk; Franciszka Storoż (1932-1991) - chemiczka, do ostatnich dni zapalona harcerka, spoczywa w Otmuchowie; Andrzej Szyndrowski (1896-?) - związany po wojnie z Kluczborkiem, zmarł we Wrocławiu; Helena Czornij (1910-1996) - kierowniczka szkół w Prudniku; Kazimierz Klucznik (1923-1994) - działacz "Solidarności" internowany w stanie wojennym; Zofia Murzyńska (1926-1998) - tuż po wojnie odegrała ważną rolę w walce z analfabetyzmem na Śląsku; bracia Jan (1913-1995) i Józef (1920-1996) Owczarowie, związani z Grodkowem i Brzegiem; Tadeusz Solarczyk (1909-1983) - uczestnik bitwy pod Monte Cassino, metodyk, geograf, autor artykułów metodycznych, spoczywa w Ozimku; małżonkowie Karolina i Stanisław Turkiewiczowie - w czasie wojny żołnierze AK, spoczywają w Kluczborku; doc. Stanisław Łukowski (1927-?) - bohaterski partyzant, po wojnie historyk, tropiciel zbrodni hitlerowskich i dyrektor Instytutu Kształcenia Nauczycieli w Opolu; Leon Hołubowicz (1879-1969) - dyrektor liceum w Tarnopolu a po wojnie w Prudniku; Jadwiga Lachowska (1909-1988) - organizatorka kół gospodyń wiejskich, pochowana w Kluczborku; Anna Urbanek (1895-1955) - babka pisarza i publicysty, redaktora "Odry" Mariusza Urbanka, pochowana w Biestrzykowicach; Bazyli Chabin (1901-1990) - twórca szkoły w Borkowicach, mający szczególne zasługi w walce z analfabetyzmem, spoczywa w Opolu; Michał Kwieciński (1910-1984) - porucznik AK, geograf, spoczywa w Opolu; Bolesław Smereczyński (1933) - geograf, wychowawca olimpijczyków, dyrektor szkół w Oleśnie i Kluczborku; Mieczysław Kołodka (1929) - polonista, dyrektor szkół namysłowskich, autor tomu wspomnień o Kozowej i urodzony w Zaleszczykach dr Kazimierz Burtny (1938) - były dyrektor Instytutu Kształcenia Nauczycieli i Badań Oświatowych w Opolu.
Płotycz i Nastasów
Tarnopol otoczony był wiankiem wsi o wyjątkowo żyznych glebach. Do najbardziej interesujących ze względu na zabytki zaliczyć można Płotycz i Nastasów.
W Płotyczy był okazały klasycystyczny pałac hrabiów Korytowskich (przetrwał do dziś), kościół św. Erazma i cerkiew. Wieś miała szczęście, gdyż urodzona w niej w 1932 r. dr Władysława Bilska-Homa, kierowana sentymentem i miłością do ziemi rodzinnej, napisała o niej świetną monografię. Opisała w niej wszystkich zapamiętanych przez siebie sąsiadów, ich obyczaje, obrzędy, koligacje, a nawet przezwiska; sporządziła dokładny plan układu poszczególnych gospodarstw z identyfikacją, do kogo należały, częściowo zinwentaryzowała cmentarz miejscowy i zabytki Płotyczy. Zilustrowała swą książkę znakomitymi zdjęciami i różnego rodzaju dokumentami archiwalnymi. Słowem - zredagowała wzorową pracę historyczną o swej małej ojczyźnie oraz przedstawiła dzieje swej rodziny i sąsiadów, których okrutny los wygnał na zachód, na Śląsk, w okolice Jeleniej Góry i Lubomierza.
Ona sama jako kilkunastoletnia dziewczynka trafiła do Radoniowa koło Lubomierza, gdzie rodzice objęli poniemieckie gospodarstwo. Później ukończyła studia polonistyczne we Wrocławiu, doktoryzowała się w Opolu i osiadła w Szczecinie, podejmując pracę na tamtejszym uniwersytecie, będąc towarzyszką życia prof. Homy - językoznawcy, byłego rektora WSP w Słupsku. Rodzinnie związana była z Leśniowskimi, którzy również zostali przesiedleni z Płotyczy do Radoniowa. Jej kuzynka Stefania Leśniowska-Adamiszyn (rocznik 1925) jest matką językoznawcy, współwłaściciela znanej opolskiej firmy "Artim", dra Zbigniewa Adamiszyna - swego czasu jednego z głównych animatorów kultury studenckiej w opolskiej WSP.
Podobnie rzecz się ma z Nastasowem, którego historię możemy odtworzyć dzięki materiałom zebranym przez mieszkającą obecnie w Brzegu Marię ze Skowrońskich Szutt (rocznik 1937). Nim osiadła po wojnie na Śląsku, przeszła gehennę syberyjską i tułaczkę po Bliskim Wschodzie. Pieczołowicie przechowała rodzinne listy syberyjskie i fotografie z przedwojennego Nastasowa.
W Nastasowie urodził się też inż. Tadeusz Pakosz (1934-2012), pierwszy dyrektor naczelny Remaku, jednego z największych przedsiębiorstw w Opolu. Później budował elektrownię w Opolu i był głównym inżynierem ds. budowy opolskiej ciepłowni, ojciec dra Juliana Pakosza - zastępcy dyrektora medycznego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu i Darii Pakosz - wokalistki, która z zespołem "Ballada" wygrała konkurs debiutów na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, która od lat kształci w MDK-u wokalistów. O tym, że związany był z Tarnopolem, dowiedziałem się tuż przed jego śmiercią i niestety nie zdążył mi opowiedzieć o swych młodzieńczych latach. Spóźniłem się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?