Modlitwa za psy, koty i inne zwierzęta. Msza ze zwierzętami

Pani Alicja Wrzalik przyszła z suczką "Perełką".

- Trzy tygodnie temu wzięłam ją z azylu przy ul. Wrocławskiej - mówi. - Więc jeszcze jest trochę nieufna i uczymy się siebie nawzajem. Myślę, że będzie nam razem dobrze. Przychodziłam na te nabożeństwa od początku z moim poprzednim pieskiem. Był u mnie 15 lat, od małego.

Tradycja mszy św. z udziałem zwierząt zaczęła się w Opolu od 2001 roku.

- Zgodę na takie nabożeństwo dał nam wtedy sam abp Alfons Nossol - wspomina Józef Niewiński, prezes Opolskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt. - I od 13 lat ten plac się zapełnia w niedzielę sąsiadującą z dniem św. Franciszka miłośnikami zwierząt. Jestem pewien, że można i należy się za nie modlić. Przecież to żywe istoty i stworzenia Boże, jak my. Skoro niebo jest miejscem wiecznej szczęśliwości, to ja nie wyobrażam sobie mojego nieba bez swoich psów.

Właśnie właścicieli psów było na nabożeństwie najwięcej. Jedenastoletnia Magda Skrzeczowska przyniosła w specjalnym pudełku królika Tuptusia.

- Zwyczajnie wyprowadzam go na smyczy albo wypuszczam bez niej, bo jest oswojony i nie ucieka - opowiada, ale tu bałby się aż tylu psów. Kiedy biega, lubi głośno tuptać, stąd jego imię.

Madzia ma nadzieję, że modlitwa i błogosławieństwo zapewnią jej króliczkowi zdrowie. Może być dumna, bo sama opiekuje się swoim zwierzakiem i karmi go jabłkami, sałatą, marchewkami lub kupowanymi w sklepie zoologicznym ziarenkami.

Dzisiejsze spotkanie miało charakter nabożeństwa Słowa Bożego z czytaniami z Pisma Świętego, kazaniem i specjalnym błogosławieństwem.

- Chcemy się uczyć od papieża Franciszka, który w Asyżu mówił kilka dni temu o potrzebie troski o ubogich - mówi ks. proboszcz Stanisław Dworzak. - Papież kładł akcent przede wszystkim na ludzi. My chcemy przez to nabożeństwo przypomnieć, że człowiek jest odpowiedzialny za cały świat, ma obowiązek szczerze się o ten świat i żyjące na nim stworzenia troszczyć. Wiemy, że nie jest z tym najlepiej. Stąd nasza modlitwa.