Politycy, wojskowi i uczeni
Najbardziej znanym po wojnie politykiem pochodzącym z Kołomyi był Mieczysław Jagielski (1924-1997) - ekonomista, długoletni wicepremier PRL, który wszedł do historii Polski jako sygnatariusz wspólnie z Lechem Wałęsą porozumień sierpniowych w Gdańsku w 1980 roku, legalizujących wielki ruch społeczny "Solidarność", a u schyłku życia wspomagał dyrektora Energopolu Józefa Bobrowskiego, gdy ten podjął ryzykowne politycznie działania, mające na celu odbudowę Cmentarza Orląt we Lwowie.
W swojej biografii ma też epizod kołomyjski gen. Władysław Kalkus (1882-1945), który we wrześniu 1939 roku pełnił funkcję zastępcy dowódcy Lotnictwa Polskiego w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Jego syn, Wacław, był wówczas gimnazjalistą w Kołomyi.
16 września 1939 roku, tuż przed agresją sowiecką, na lotnisku polowym w Kołomyi wylądowała awionetka pilotowana przez gen. Władysława Kalkusa. Pospiesznie odszukał on swego syna, zabrał do awionetki i odlecieli w kierunku granicy rumuńskiej.
Fakt ten obiegł lotem błyskawicy Kołomyję i bardzo wzburzył środowiska młodzieżowe. Dwa dni później od strony Kosaczowa do Kołomyi wjechała kolumna czołgów sowieckich i zaczęła się okupacyjna noc. Wacław Kalkus (1922-1943) po przeszkoleniu lotniczym latał na "Halifaxie", bombardując Niemcy, i w czasie nocnego lotu nad Holandią został zestrzelony - spoczywa na cmentarzu w Amsterdamie.
W Kołomyi urodził się Maurycy Madurowicz (1831-1894) - ginekolog, który do światowego położnictwa wprowadził słynne "kleszcze Madurowicza", będące wielkim osiągnięciem w XIX-wiecznej medycynie - uratowały życie wielu noworodkom.
W roku 1871 jako profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego zaangażował się w obronę księdza Ignacego Dollingera (profesora Uniwersytetu w Monachium, ekskomunikowanego za podważanie dogmatu nieomylności papieża), za co naraził się na ostre ataki środowisk klerykalnych w Polsce.
Nie przeszkodziło mu to jednak w wyborze na dziekana Wydziału Lekarskiego UJ, a później rektora tej uczelni. W Kołomyi jego ojciec, Walenty Madurowicz, wywodzący się z rodziny szlacheckiej, był urzędnikiem w służbie austriackiej, a później awansował na radcę ministerialnego i powierzono mu funkcję naczelnika Izby Skarbowej we Lwowie.
Madurowicz w Kołomyi poznał swoją żonę, Marię Saarównę, która zmarła wraz z dzieckiem przy porodzie dokładnie w rok po zawarciu małżeństwa. Przeżył tę tragedię bardzo mocno i to był główny impuls do poświęcenia się badaniom w zakresie położnictwa.
Stworzył nowoczesną klinikę chorób kobiecych i położnictwa w Krakowie. I wtedy też skonstruował ten oryginalny model kleszczy porodowych nazwanych jego nazwiskiem. Zasłynął też z wprowadzenia sztucznego rozszerzenia szyjki macicy balonem, ułatwiającym tym samym poród. To był ewenement na skalę światową. Pamięć o Madurowiczu kultywowana jest m.in. w Krakowie, Wrocławiu i Łodzi, gdzie jego imię nosi Wojewódzki Specjalistyczny Szpital.
We wsi Pistyń pod Kołomyją urodził się Jan Śliwiński (1844-1903) - jeden z najwybitniejszych polskich organmistrzów, właściciel istniejącej w latach 1876-1903 Fabryki Organów Kościelnych we Lwowie. Produkował zarówno małe, do galicyjskich kościołów wiejskich, jak i potężne organy do kościołów w Kołomyi, Stanisławowie i Lwowie.
Największym jego dziełem były, niestety nie zachowane do dziś, 32-głosowe organy w filharmonii lwowskiej. Przez jego fabrykę przewinęła się cała plejada polskich organmistrzów. Wysoko jego rolę w polskiej kulturze materialnej oceniają znawcy tej tematyki, profesorowie Maciej Babnis i Wiktor Zygmunt Łyjak.
Jan Śliwiński zmarł po ciężkiej chorobie i licznych operacjach, które były następstwem jego upadku z rusztowania z dużej wysokości podczas montowania organów w kościele. Spoczywa na lwowskim Łyczakowie. Jego bratanek, również Jan, był organmistrzem w Kołomyi.
W Kołomyi urodził się prof. Zbigniew Hirnle (1919-2004) - farmaceuta, lekarz, pisarz, artysta malarz. Był synem właściciela kołomyjskiej drogerii i apteki "Pod Złotym Lwem" (Rynek 46) - Adama Hirnle, legionisty, zamordowanego przez Sowietów w 1940 roku. W gimnazjum przyjaźnił się z Marianem Załuckim - późniejszym satyrykiem.
Wspólnie ze Stanisławem Sosabowskim - późniejszym legendarnym generałem, dowódcą Samodzielnej Brygady Spadochronowej w Szkocji, uwiecznionym w angielskim filmie "O jeden most za daleko", tworzył zręby kołomyjskiego harcerstwa.
Po wojnie związał się z Akademią Medyczną we Wrocławiu, osiągając wielki prestiż w zakresie radiologii, a jednocześnie zyskał uznanie jako malarz portrecista, akwarelista, organizator wystaw oraz jako poeta i dramaturg. Napisał dramat "Zmierz Herakla", oparty na motywach mitologii greckiej, wysoko oceniony przez znawcę starożytności prof. Jerzego Łanowskiego. U schyłku życia, gnany nostalgią do swych gimnazjalnych, kołomyjskich lat, napisał dwie książki autobiograficzne "Alter ego" (2002) i "Łabędzi śpiew" (2003). Spoczywa na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu.
W Kołomyi urodził się i tam ukończył gimnazjum Walerian Wróblewski (1883-1953) - hellenista, politolog, znawca greki i łaciny, profesor gimnazjalny, przyjaciel Węgra Jánosa Tomcsányia (1873-1935), z którym napisał słownik węgiersko-polski, a później regularnie pomagał mu w tłumaczeniu arcydzieł literatury polskiej na język węgierski, m.in. dzieł Mickiewicza, Sienkiewicza, Reymonta (za tłumaczenie "Chłopów" otrzymał nagrodę polskiego PEN-Clubu).
Gdy Tomcsányi nie mógł sobie poradzić z tłumaczeniem dzieł Żeromskiego ze względu na skomplikowaną metaforykę, prawie co tydzień wysyłał do Tarnowa, gdzie mieszkał wówczas Walerian Wróblewski, list zawierający słowa, których znaczenia nie umiał przełożyć, a Wróblewski odsyłał listy z wyjaśnieniami, podając znaczenia słów w języku francuskim, włoskim, niemieckim, po łacinie lub po grecku.
Walerian Wróblewski uczył w szkołach w Samborze i Złoczowie. Po wojnie osiadł w Tarnowie, gdzie był jednym z najbardziej dynamicznych animatorów życia kulturalnego, m.in. inicjatorem stworzenia tam teatru.
Napisał też kilka dramatów historycznych, m.in. "Podstrzyżyny u Piasta" i "Popiel i Rycheza", "Bunt Masława, "Świętopełk Pomorski", które wystawiał z młodzieżą gimnazjalną. Jego córką była dr Danuta Wróblewska-Składzień (1919-2005) - organizatorka Armii Krajowej w okręgu tarnowskim, a później obrończyni w procesach politycznych, jedna z najbardziej aktywnych działaczek społecznych w Tarnowie, gdzie stworzyła swoistą legendę jako osoba prowadząca otwarty dom. Wnukiem Waleriana Wróblewskiego jest prof. Jacek Składzień - kierownik Kliniki Otolaryngologii w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
W Kołomyi urodził się też Roman Turski (1923-1999) - podróżnik, dziennikarz, filmowiec i pisarz. W czasach kołomyjskich pod wpływem książek o tematyce podróżniczej Jacka Londona połknął bakcyla globtrotera i gdy losy wojenne rzuciły go do Szwecji, ukończył tam studia w specjalności inżyniera maszyn okrętowych.
Pierwsze podróże po świecie odbywał jako mechanik okrętowy. Później stał się zawodowym podróżnikiem i dziennikarzem, który wielokrotnie okrążył glob. W Japonii poznał swoją żonę, dziennikarkę Katsuko Hiruma, od tej pory nieodłączną towarzyszkę podróży.
Ogromne przestrzenie pokonywali wspólnie na motocyklach, samochodami, pociągami i okrętami. Sam przepłynął kajakiem Amazonkę od źródeł do ujścia. W 1989 roku przewędrował z żoną całą Australię.
Po upadku komunizmu objechał wszystkie kraje Europy Wschodniej i udał się też do swej rodzinnej Kołomyi. Napisał dziesięć książek i kilkaset artykułów do prasy japońskiej i angielskojęzycznej, również do polskich czasopism, m.in. do "Poznaj Świat". Wystąpił w programie telewizyjnym "Klub sześciu kontynentów". Występował często w telewizji japońskiej. Jego miejscem wypadowym był dom rodzinny w Tokio, dla Polaków zawsze otwarty. Był najwybitniejszym przedstawicielem japońskiej Polonii. Zmarł w Tokio i tam został pochowany.
Kołomyjaninem jest prof. Ryszard Brykowski (ur. 1931) - historyk sztuki, wybitny znawca architektury cerkiewnej. Pochodzi ze starej, zasiedziałej rodziny pokuckiej. Po opuszczeniu Kołomyi w połowie kwietnia 1945 roku Ryszard Brykowski z rodzicami osiadł w Radomiu.
Po ukończeniu studiów historycznych związał się z Instytutem Sztuki PAN w Warszawie. Jako ekspert i pracownik "Wspólnoty Polskiej" położył zasługi przy ratowaniu świątyń na kresach. Poświęcił też swemu miastu rodzinnemu wiele artykułów oraz monografie: "49 Pułk Strzelców w Kołomyi" (Pruszków 1992) i "Kołomyja. Jej dzieje i zabytki" (Warszawa 1998). A gdy można było w Polsce po zmianach politycznych, reaktywował "Gazetę Kołomyjską" - periodyk, w którym opublikował wiele cennych artykułów o swoim rodzinnym mieście. Stał się prawdziwym strażnikiem pamięci o Ziemi Pokuckiej. Jeździł tam często, ratował cmentarze, kościoły, kaplice i wszelkie pamiątki po czasach polskich.
Z Kołomyi pochodził Grzegorz Kantor, który usynowił Leo Leszka Kantora (rocznik 1940), po wojnie dyrektora Polskiego Instytutu w Sztokholmie, publicystę, autora monodramów i filmu biograficznego "Tam, gdzie rosną porzeczki" (2012).
Grzegorz Kantor przeżył holokaust i razem z przybranym synem Leszkiem i jego matką osiadł po wojnie w Strzegomiu na Dolnym Śląsku, gdzie zmarł. Leo Leszek Kantor, po ukończeniu studiów w Opolu i krótkim okresie pracy na tamtejszym uniwersytecie, zmuszony do emigracji w 1968 roku, osiadł w Szwecji i tam związał się z Uniwersytetem Sztokholmskim.
Od roku 2001 dyrektoruje Międzynarodowemu Festiwalowi Filmów Dokumentalnych "Człowiek w świecie". Był też członkiem Szwedzkiej Rządowej Rady ds. Równości Etnicznej (1995-2005). Od 2005 roku jest szefem kolegium redakcyjnego polsko-szwedzkiego kwartalnika "Sueca-Polonia".
W Kołomyi urodziła się Irena Dziedzic, która w latach 60. i 70. była pierwszą damą polskiej telewizji, prowadząc jeden z najważniejszych wówczas programów kulturalnych "Tele Echo" oraz wspólnie z Lucjanem Kydryńskim stanowiła znakomitą parę konferansjerską na festiwalach w Opolu i Sopocie.
W Kołomyi, w rodzinie kolejarskiej Władysława i Katarzyny z domy Słysz, urodził się Kazimierz Makarski (1914-1986) - absolwent tamtejszego gimnazjum, a później seminarium duchownego we Lwowie. Po święceniach kapłańskich w 1938 roku został wikarym w Kamionce Strumiłłowej.
Po wojnie osiadł w Brzegu, gdzie przez 29 lat był dziekanem i położył duże zasługi w restaurowaniu zabytków sakralnych. Odbudował kilkanaście kościołów na Śląsku, w tym jedną z największych świątyń gotyckich - kościół św. Mikołaja w Brzegu. Miał duży autorytet i charyzmę. Jedna z głównych ulic w Brzegu nosi dziś jego imię.
W Brzegu osiedli też rodzice ks. Kazimierza Makarskiego i stryj Antoni - z zawodu kowal. Obecnie potomkowie Makarskich mieszkają we wsi Pępice pod Brzegiem i są spokrewnieni z inną znaną rodziną kresową - Winiarzów z Milatyna, prowadzących Schronisko im. św. Brata Alberta.
Z Brzegiem, a właściwie z Lewinem Brzeskim, gdzie osiadło też wielu kołomyjan, m.in. rodzina Greniuchów, związana jest powojenna biografia Jakuba Tymoczki (1920-1998) - wcześniej pracownika kołomyjskiej elektrowni, w październiku 1941 roku, przy wyjściu z kościoła w Kołomyi, został ujęty w łapance ulicznej. Wysłano go do pracy przymusowej do Niemiec, do zakładów BMW w Monachium.
Udało mu się jednak stamtąd uciec do Włoch, gdzie wstąpił do II Korpusu gen. Władysława Andersa. Miał dobry zawód - był kierowcą, został więc w V Kresowej Dywizji Piechoty kierowcą jej dowódców i z nimi przejechał cały szlak bojowy - od Włoch poprzez Niemcy, Holandię do Anglii. W grudniu 1946 roku wrócił do Polski. Osiadł w Lewinie Brzeskim, podjął pracę w tamtejszych zakładach energetycznych i ożenił się z kołomyjanką, Janiną Zajączkowską. Później przeniósł się do Brzegu.
Jakub Tymoczko był postacią niezwykle malowniczą i dość powszechnie rozpoznawalną. Jego koleżanka z Kołomyi, Danuta Krupska, napisała o nim: Był to wesoły kołomyjski batiar o urodzie Włocha, który godzinami mógł opowiadać o swoich przygodach wojennych śmiesznym bałakiem włosko-żydowsko-kołomyjskim.
Rodzina Sosnowskich
Do Opola rzuciły też losy Danutę Sosnowską-Wołosz (1920-1991) - kołomyjską sportsmenkę, narciarkę, zawodniczkę Klubu Pokucie-Kołomyja, utalentowaną malarkę i poetkę. Była typem "chłopczycy", szalonej w pomysłach.
Jeździła w Kołomyi na motocyklu, czym szokowała, zwłaszcza swoje nauczycielki - zakonnice z Zakładu ss. Urszulanek. Nim trafiła na Śląsk, przeszła gehennę syberyjską oraz szlak wojenny z gen. Władysławem Andersem. W brezentowej kaplicy na pustyni pod Aleksandrią w Egipcie wzięła ślub z plutonowym Zygmuntem Wołoszem. U schyłku życia w jednym z wierszy napisała:
A tęsknota moja biedna
Szarpie mą nieszczęsną duszę,
Nikomu nie jest potrzebna
I nikogo już nie wzruszy.
Czemu człowiek jest skazany
Na tęsknotę przez czas cały
Za tym miejscem ukochanym,
Skąd go losy złe wygnały.
Z emigracji trafiła do Opola, bo tu po wojnie osiedli jej rodzice - Helena z Koreckich i Józef (1885-1955) Sosnowscy oraz jej siostry: Halina (ur. 1921) - ekonomistka, Anna (ur. 1923) - bibliotekarka i Barbara (ur. 1943) - księgarz i pedagog. Sosnowscy wyjechali z Kołomyi w Wigilię 1945 roku ostatnim polskim transportem, który miał dotrzeć do Złotoryi. Ale na dworcu Opole-Wschód Józefa Sosnowskiego poznał jego uczeń Hofman z kołomyjskiej szkoły im. Kopernika i namówił go, aby wysiadł z rodziną, bo stąd będzie bliżej do Kołomyi.
Sosnowscy zamieszkali początkowo w barakach przy ulicy Katowickiej, naprzeciwko Szpitala Wojewódzkiego, a później przenieśli się do Chrząstowic - wsi pod Opolem, gdzie Józef Sosnowski został kierownikiem szkoły i uczył, podobnie jak w Kołomyi, geografii i matematyki.
W Chrząstowicach, gdzie przydzielono im dom, osiadł też i tam zmarł wuj Sosnowskich Tadeusz Gludovics de Szyklossy (nazwisko węgierskie) - kołomyjski, niezwykle dystyngowany prawnik, który do końca życia (zmarł, gdy miał 83 lata) nie wierzył, że nie wróci do Kołomyi. Był ciągle spakowany i gotowy do drogi. Tylko wziąć walizki i iść na dworzec.
Mieszkająca do dziś w Opolu najmłodsza z Sosnowskich, Barbara po mężu Bukład, zgromadziła imponującą kolekcję archiwalnych fotografii rodzinnych (kilkaset): Sosnowskich, Koreckich i Gludovics de Szyklossy i po żmudnych, wieloletnich badaniach rozrysowała drzewo genealogiczne tych rodzin, do sześciu pokoleń wstecz. Jest autentycznym strażnikiem pamięci o kołomyjskich korzeniach swej rodziny.
Z Kołomyją związał się w okresie międzywojennym Jakub Kamiński (1887-1940), wcześniej lekarz pułkowy armii carskiej. Miał w sobie dziwne poczucie bezpieczeństwa. Uważał, że lekarzowi nie grozi żadna agresja i że lekarz zawsze jest potrzebny, zwłaszcza w czasie wojny. Sowieci byli innego zdania. Przyszli po niego do domu, a później zamordowali w Katyniu. Miał dwoje dzieci uczęszczających do kołomyjskich gimnazjów - syna Michała i córkę Zofię.
Mieszkając w Kołomyi, Kamińscy związali się z rodzinami Pleziów i Michalewiczów, które później osiadły głównie w Opolu. Stanisława Plezia-Kamińska, Janina Plezia-Burzyńska, Emilia Plezia-Mazurek (z wykształcenia nauczycielka, świetna łacinniczka i matematyczka), zmarły w Opolu, a ich siostra Maria Plezia-Baumann osiadła w Warszawie. Marian Michalewicz był po wojnie nauczycielem w Technikum Ekonomicznym w Opolu.
Oczywiście nie byłem w stanie przywołać nazwisk wszystkich kołomyjan, którzy po wojnie tworzyli na Śląsku polską rzeczywistość. Ale już tych kilkadziesiąt nazwisk ukazuje znaczenie tych rodzin w historii Śląska, ale także Ziemi Lubuskiej i Pomorza.
Poszukuję wiadomości o kołomyjaninie, znakomitym chirurgu Władysławie Liebharcie (1907-1989) - po wojnie dyrektorze szpitala w Kluczborku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?