Na opolską wieś wracają przychodnie zdrowia. Trzeba jednak znaleźć lekarza, który lubi takiego pacjenta

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Dr Wojciech Skowron lubi pracować z pacjentami z małych miejscowości
Dr Wojciech Skowron lubi pracować z pacjentami z małych miejscowości Krzysztof Strauchmann/Archiwum
Lekarz tylko w mieście? Nie wszędzie na Opolszczyźnie trzeba ze wsi dojeżdżać do miasta na wizytę u doktora. Pierwsza nowa wiejska przychodnia już zdobyła sobie popularność, a dwie kolejne mają szansę na rozwój z młodą kadrą.

W ciągu pół roku tysiąc ludzi zapisało się do lekarza w nowej przychodni! Działa to świetnie, mieszkańcy są zadowoleni i już myślimy o rozszerzeniu opieki medycznej – opowiada Mariusz Kozaczek, wójt Lubrzy w powiecie prudnickim.

Chodzi o wiejską przychodnię zdrowia w wiosce Dytmarów, jedyną jaka została w 4 tysięcznej gminie Lubrza. W połowie ubiegłego roku duża spółka medyczna Optima zapowiedziała władzom gminy, że rezygnuje z dalszego najmu pomieszczeń od gminy i przenosi działalność do swojej siedziby w Prudniku. Pacjenci mogą dojeżdżać kilka kilometrów do Prudnika, do tego samego lekarza rodzinnego.

- Nie zgadzam się na takie rozwiązanie – opowiada wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek. – Zacząłem szukać innych możliwości i udało mi się trafić na grupę lekarzy, którzy szukali dla siebie możliwości prowadzenia przychodni podstawowej opieki zdrowotnej.

Obie strony szybko się dogadały, przy czym gmina zrezygnowała z czynszu za dzierżawę pomieszczeń. Lekarze opłacają bieżące koszty działania i wynagrodzenia dla personelu.

Szturmem zdobyli pacjentów

- W Dytmarowie zaczęliśmy działalność od zera, czyli faktycznie bez pacjentów. Przez pół roku musieliśmy dopłacać. Pracowaliśmy na sukces i obecnie mamy tam zapisanych tysiąc osób – mówi dr Wojciech Skowron z firmy Larkmed. – W miarę swoich możliwości możemy otwierać działalność w kolejnej wsi, ale musimy mieć zebrane co najmniej 600 deklaracji wyboru lekarza od pacjentów. Przy mniejszej ilości jest to dla nas kompletnie nieopłacalne.

Lekarze rodzinni pracują na podstawie kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Na jednego lekarza wg norm NFZ powinno przypadać 2,5 tysiąca pacjentów. Za każdego zapisanego fundusz przekazuje wynagrodzenie roczne 204 złote od osoby stawki bazowej, przy czy dla dzieci do 18 roku życia stawka jest mnożona razy 2,8 (co daje 571 zł rocznie), dla osób powyżej 40 lat – razy 1,43. Dla pacjentów powyżej 66 roku życia stawka przeliczeniowa wynosi 2,7, a dla seniorów po 75 roku życia aż 3,1 (co daje 632 złote rocznie). Przy 2,5 tysiąca pacjentów w stawce podstawowej lekarz dysponuje kwotą pół miliona rocznie, ale za te pieniądze musi zatrudnić dodatkowy personel, opłacić część badań, koszty dodatkowe.

W tej sytuacji część dużych firm medycznych komasuje działalność w głównej siedzibie, w mieście, gdzie łatwiej jest oszczędzić na siedzibie, łatwiej jest zarządzać personelem. Wycofują się z filii na wsiach, gdzie mają zapisanych 1000 czy 1500 osób. Dochodzi do tego naturalny proces starzenia się lekarzy prowadzących praktyki indywidualne.

Pacjent czasem woli znanego doktora

Nie we wszystkich małym miejscowościach pacjenci godzą się przepisać do nowego lekarza na miejscu. Czasem wolą jeździć co znanego od lat doktora, nawet kilka kilometrów dalej.

W ciągu ostatnich 2 lat w kręgowej Izbie Lekarskiej w Opolu wykreślono 28 praktyk lekarskich z powodu śmierci lekarza i 14 z powodu zakończenia działalności (dane z biuletyny OIL). Na ich miejsce wchodzą ostatnio głównie lekarze – obcokrajowcy, którzy chętniej pracują w szpitalach i w dużych miejscowościach. Takich firm jak prudnicki Larkmed, które wychodzą z ofertą na wieś, jest niewiele.

- My z koleżanką dr Małgorzata Woźniak lubimy taką specyfikę działalności medycznej, która wiąże się z współpracą z pacjentem na wsi – przyznaje dr Wojciech Skowron.

Firma Larkmed w marcu przejmie kolejną wiejską przychodnię z Biedrzychowicach w gminie Głogówek. Wcześniej wieloletnia lekarka z Biedrzychowic skupiła się na pracy w ośrodku w Głogówku. Tam są już zebrane deklaracje od pacjentów. W ubiegłym tygodniu młodzi lekarze spotkali się z mieszkańcami Burgrabic i Biskupowa w gminie Głuchołazy. Tam pod koniec roku też przestała działać przychodnia prowadzona przez starszego wiekiem lekarza.

- Dostaliśmy miesiąc na zebranie 600 deklaracji od mieszkańców i jestem optymistą, że się uda – mówi Ryszard Udziela, radny gminny z Biskupowa. – Jeśli będą chętni pacjenci, burmistrz obiecał użyczyć gminny lokal dla przychodni.

Dotychczasowa przychodnia w Burgrabicach została przed laty „sprywatyzowana” czyli sprzedana przez władze powiatu osobie prywatnej, co komplikuje działalność nowym lekarzom. Władze Głuchołaz są jednak gotowe zaadaptować na przychodnie pomieszczenia przy wiejskiej świetlicy.

Nie wszędzie jednak udaje się przekonać pacjentów wiejskich do nowego lekarza. Jesienią ubiegłego roku w Nowym Lesie przychodnię opuściła spółka lekarska, która przeniosła całą działalność do Głuchołaz. Tam budynek pozostał pusty, bo tylko 250 pacjentów zdecydowało się zmienić lekarza. Za mało na utrzymanie działalności z lekarzem przez 3 dni w tygodniu i pielęgniarską w każdy dzień roboczy. Mieszkańcy dojeżdżają na wizyty do Głuchołaz.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska