Nie choruj w niedzielę

Beata Szczerbaniewicz [email protected]
- Czytam wywieszkę, że przychodnia nie przyjmuje po 18, i zastanawiam się, gdzie pójdę, jak się rozchoruję nie w czas - mówi Zbigniew Piecha.
- Czytam wywieszkę, że przychodnia nie przyjmuje po 18, i zastanawiam się, gdzie pójdę, jak się rozchoruję nie w czas - mówi Zbigniew Piecha.
Krapkowickie przychodnie pracują tylko w powszednie dni, do godziny 18.

Wciąż nie wiadomo, kto ma przyjmować pacjentów w soboty, niedziele i w pozostałe dni tygodnia po godzinie 18. Konkurs na kontrakty zaplanowano dopiero na koniec stycznia. Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej powiatu krapkowickiego uznali, że tymczasowo ten obowiązek należy do szpitala i pogotowia. Dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej nie ma jednakże podpisanej umowy na tego rodzaju usługi z Narodowym Funduszem Zdrowia.

Chorych przyjmuje na razie izba przyjęć, w pogotowiu odnotowano zwiększoną liczbę wyjazdów, ale jak mówi Grażyna Mrugała-Marcyniuk, kierownik oddziału pomocy doraźnej, jest to w pewnym sensie zagrożenie dla pozostałych pacjentów. Obsada lekarska nie została bowiem zwiększona:
- Odbieramy trzykrotnie więcej zgłoszeń - mówi Mrugała-Marcyniuk. - Często są to naprawdę błahe sprawy: przeziębienia, skręcenia kończyn, ostatnio było nawet... pogryzienie przez wszy! Karetki są dwie, jak wyjadą na jeden koniec powiatu w takiej sprawie, mogą nie zdążyć do kogoś z zawałem na drugi albo do wypadku na autostradzie. Ktoś musi przyjmować chorych. W innych powiatach, na przykład w Kędzierzynie, robią to jednak nadal całodobowo lekarze pierwszego kontaktu i myślę, że to jest właściwe. Było przecież ustalone, że w styczniu przychodnie mają funkcjonować tymczasowo na zasadach zeszłorocznych.
W minionym roku - od września - krapkowiccy lekarze poz zerwali umowę z SPZOZ na tzw. nocną opiekę stacjonarną. Na zasadzie porozumienia dyżurowali na zmianę w przychodni "Remedium".

Od 1 stycznia tego nie robią:
- Zawiesiliśmy dyżury, bo nie mamy na nie umowy - tłumaczy Tomasz Świstuń, współwłaściciel niepublicznego ZOZ "Otmęt". - To okres przejściowy, nikt nie wie, na jakich zasadach pracuje. Być może wznowimy dyżury, o ile fundusz nam za nie zapłaci.
Przed izbą przyjęć zwiększyły się kolejki.
- Wcześniej przyjmowaliśmy po 5 osób dziennie, teraz w soboty i niedziele po 30 - 35 - mówi Andrzej Mrowiec, wicedyrektor SPZOZ. - I też nie wiemy, czy fundusz nam za to zapłaci. To, co robią "peozety" jest nieetyczne. Lekarz, który schodzi na izbę przyjęć, powinien być w tym czasie na oddziale.
Iwona Gajda, przedstawicielka lekarzy zrzeszonych w Porozumieniu Zielonogórskim, na powiat krapkowicki przedstawia argumenty drugiej strony:
- Aneks, jaki podpisaliśmy, mówi o pracy tylko do godziny 18, dzwoniłam do biura NFZ w Opolu i pytałam, kto powinien przyjmować pacjentów w pozostałym czasie, odpowiedziano mi, że izba przyjęć i pogotowie. Poza tym są jednostki, które podpisały umowy na wyjazdy nocne. Jest bałagan. Wiem, że najbardziej cierpi na tym pacjent, ale bałagan nie wynika z naszej winy, tylko z tego, że rząd długo nie chciał z nami pertraktować.

Pacjenci są zdezorientowani:
- Gdzie ja pójdę, jak się źle poczuję w niedzielę - pyta Zbigniew Piecha. - Znajoma wiozła teściową, jak zasłabła, do szpitala, a tam pełna poczekalnia, czeka się nawet parę godzin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska