Jacek Zieliński, wokalista grających od 44 lat Skaldów przywiózł do Opola żonę oraz troje wnucząt: Wojtka, Weronikę i kilkunastomiesięczną Lenę.
- Opole zawsze traktowaliśmy jako wypad rodzinny, choć zawsze starałem się mieć kogoś bliskiego przy sobie - mówi muzyk, który razem z zespołem miał dzisiaj drugą próbę w amfiteatrze.
Zdaniem Zielińskiego mimo upływu lat i zmian, jakie przeszła polska scena muzyczna gra mu się tu tak samo dobrze jak kiedyś.
- Nadal jest tu amfiteatr, wieża piastowska stoi, te same drzewa rosną wkoło, we wtorek spotkałem starych znajomych - przyznał dodając, że o ile nowe pokolenie gra trochę inną muzykę, to nadal opolski festiwal jest dla niego świętem.
Debiutujący w Opolu w 1966 roku Skaldowie odbiorą w sobotę Grand Prix za całokształt twórczości.
- Bardzo nam miło, ale proszę nas nie skreślać - nadal z radością gramy, przygotowujemy nową płytę, więc po remoncie amfiteatru jeszcze tu wrócimy - zapowiedział Zieliński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?