Pana Andrzeja od marca okradziono już pięć razy. "Policjanci powiedzieli, że takich spraw mają na pęczki". Złodzieja złapał w końcu szwagier

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
– W ciągu 1,5 miesiąca miałem cztery kradzieże, a policja nic z tym nie robi. Twierdzili, że oni mają takich spraw na pęczki – skarżył się opolanin, gdy na początku tygodnia spotkaliśmy się na terenie jego składu. Tej samej nocy doszło do kolejnej próby kradzieży.
– W ciągu 1,5 miesiąca miałem cztery kradzieże, a policja nic z tym nie robi. Twierdzili, że oni mają takich spraw na pęczki – skarżył się opolanin, gdy na początku tygodnia spotkaliśmy się na terenie jego składu. Tej samej nocy doszło do kolejnej próby kradzieży. Mirela Mazurkiewicz
- Ja zgłaszałem kolejne kradzieże, a policjanci mnie zbywali, mówiąc, że i bez tego mają mnóstwo pracy. Nie pomogło ani to, że dałem im paszport, który wypadł jednemu z tych ludzi, spisanie numerów rejestracyjnych auta, ani nawet to, że rozpoznaliśmy i wskazaliśmy jednego ze sprawców z imienia i nazwiska – skarży się Andrzej Wendziłowicz. Sprawa nabrała tempa dopiero wtedy, gdy zainteresowała się nią Nowa Trybuna Opolska.

Andrzej Wendziłowicz prowadzi wraz z żoną firmę handlującą oponami i felgami. Przeznaczone do sprzedania części przechowuje na posesji swojej mamy w Opolu-Grudzicach.

- W ciągu 1,5 miesiąca miałem cztery kradzieże, a policja nic z tym nie robi. Twierdzili, że oni mają takich spraw na pęczki – skarżył się opolanin, gdy na początku tygodnia spotkaliśmy się na terenie składu. Tej samej nocy doszło do kolejnej próby kradzieży. – Złodzieje są tak zuchwali, że nie odstraszyły ich nawet kamery, które zamontowaliśmy tydzień po pierwszym zdarzeniu.

Opolanin tłumaczy, że modus operandi sprawców jest zawsze taki sam. Wchodzą w nocy, przerzucają kompletne koła lub same felgi poza posesję, a następnie przenoszą je do pobliskiego lasu, gdzie fanty czekają na transport. Ten zwykle odbywa się wiele godzin później.

– Za drugim razem nakryła ich moja mama i siostra. Spisały numery rejestracyjne auta, a jednemu z uciekających wypadł paszport, który przekazaliśmy policji. Drugiego z tych mężczyzn rozpoznaliśmy nawet z imienia i nazwiska. To człowiek, który wykonywał u nas drobne prace przydomowe – relacjonuje Andrzej Wendziłowicz. – Myślałem, że przy tak miażdżących dowodach zatrzymanie sprawców powinno być tylko formalność, a tymczasem policjant poradził mi jedynie, żeby lepiej zabezpieczył posesję. Widząc ich bezradność faktycznie dołożyłem nad ogrodzeniem metrową siatkę, żeby utrudnić złodziejom robotę, ale wychodzi na to, że powinienem sam ich złapać i przyprowadzić policjantom. My boimy się o swoje życie, bo nie wiemy co tym ludziom przyjdzie do głowy.

Sprawcy zwykle wynosili komplety kół, m.in. 20-calowy zestaw do audi Q7. Pan Andrzej oszacował straty na około 15 tys. złotych. – Za pierwszym razem ktoś musiał spłoszyć złodziei, bo zostawili opony rozrzucone na polu i uciekli. Liczyłem, że policja zabezpieczy choć odciski palców, ale tak się nie stało – przekonuje okradziony mężczyzna.

– Po złodziejach zostały dwa rowery. Funkcjonariusz powiedział, żebyśmy wzięli je na przechowanie, bo ktoś z policji się po nie zjawi, a jeśli nie, to mamy je zatrzymać. Dni mijały, ale nikt się nie zgłaszał, dlatego mama w końcu zadzwoniła, żeby zapytać co z nimi dalej. Na policji usłyszała, że… możemy je zawieść do biura rzeczy znalezionych.

Wszystko wskazuje na to, że złodzieje wynoszą felgi i koła, by później sprzedać złom. Świadczyć o tym może fakt, że z kompletnych zestawów powycinali felgi, a ogumienie porzucili w lesie, w którym szykowali fanty do transportu. Andrzej Wendziłowicz spotkał się ze mną w poniedziałek (6 maja). Tego samego dnia przesłałam do opolskiej policji pytania, by zweryfikować relację czytelnika oraz ustalić, co do tej pory zrobiono w sprawie. W ciągu kilku godzin wydarzenia nabrały tempa.

– Od pierwszej kradzieży nie działo się nic, dlatego z bezsilności poprosiłem o pomoc nto. Zadziałało natychmiast, bo jeszcze tego samego popołudnia pojawili się policjanci po cywilu, którzy stwierdzili, że szef kazał im zabezpieczyć nagrania z monitoringu. Kamery były w tym miejscu od miesiąca i jakoś wcześniej pies z kulawą nogą nie pytał o nagrania – skarży się pan Andrzej. – Pod wieczór zadzwoniła też policjantka, żebym przyjechał na ul. Luboszycką w Opolu, bo tam odkryli dziuplę i chcieli, żebym rozpoznał, czy są w niej moje rzeczy. Rozpoznałem tam ukradzione za trzecim razem dwa komplety do hyundaia santa fe. Zostały po nich same opony, bo felgi sprawcy zdążyli wyciąć. Na oponach były charakterystyczne naklejki, więc nie mam wątpliwości, że wyniesiono je ode mnie.

Tej samej nocy doszło do kolejnej próby kradzieży. Siostra pana Andrzeja zauważyła na kamerach, że ktoś odkrył folię ze składowanych na posesji kół.

- Jej partner ujął w pobliskim lesie mężczyznę. To był ten chłopak, który pomagał nam w pracach przydomowych. Już po drugiej kradzieży podaliśmy jego imię i nazwisko policji – mówi nasz czytelnik. - Ten człowiek pojechał z funkcjonariuszami, ale znowu został po nim rower, a na nim plecak z rękawiczkami i sprzętem do cięcia drutu. Mundurowi i tym razem próbowali zostawić nam jednoślad, ale już nie daliśmy sobie go wcisnąć, bo z tego tylko są problemy.

O szokującą relację naszego czytelnika zapytałam opolską policję. Chciałam wiedzieć m.in., ile interwenci związanych z kradzieżami przeprowadzono od marca z zawiadomienia Andrzeja Wendziłowicza, czy ustalono sprawców, a także czy opisane przez mężczyznę sytuacje faktycznie miały miejsce. Odpowiedź jest enigmatyczna.

- W wysłanych przez Panią pytaniach jest bardzo dużo nieścisłości. Chociażby ta, że paszport należał do sprawcy, zgłoszenia miały być lekceważone czy że policjanci zajęli się tą sprawą dopiero po pytaniach z NTO – napisał mł. asp. Przemysław Kędzior z Komendy Miejskiej Policji w Opolu. - Na tą chwilę mogę przekazać, że do tych włamań policjanci zatrzymali 2 osoby, które łącznie usłyszały 11 zarzutów kradzieży. Sprawa ta dla nas jeszcze się nie zakończyła, a policjanci badają różne pojawiające się w niej wątki. Zarówno część zarzutów jak i dalsze śledztwo wykracza poza zawiadomienia, o które Pani pyta. Dla dobra prowadzonego postępowania, to wszystko co mogę na ten moment przekazać.

Policjant mówi o wielu nieścisłościach w relacji, dlatego poprosiłam o ich wskazanie. - Wątpliwości budzi (…) przytoczony przez panią sposób i treść prowadzonych przez policjantów rozmów z pokrzywdzonym. Natomiast na ten moment, ze względu na wciąż prowadzoną pracę operacyjną, nie mogę udzielić więcej informacji dotyczących tej realizacji – kwituje mł. asp. Przemysław Kędzior.

Odpowiedź na pytanie, czy dwa rowery - które poszkodowani kilka tygodni temu wskazali jako należące do sprawców - wciąż nie zostały od nich odebrane pozostała bez odpowiedzi. Do sprawy wrócimy.

od 16 lat
Wideo

Ceny warzyw i owoców w maju

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska