Rocznica śmierci majora “Zapory”. Wielu szczegółów tej historii ciągle nie znamy. Na pewno aresztowano go w Nysie

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Hieronim Dekutowski Zapora
Hieronim Dekutowski Zapora Archiwum
7 marca 1949 roku w więzieniu bezpieki na Mokotowie w Warszawie wykonano wyrok śmierci na majorze Hieronimie Dekutowskim ps. Zapora, bohaterze partyzantki AK na Lubelszczyźnie. Jego gehenna zaczęła się dwa lata wcześniej w Nysie, gdy próbował uciec na Zachód.

16 września 1947 roku to był wtorek. Tego dnia wpadł Zapora, ale do lokalu w Nysie przyjechało w ciągu kilku kolejnych dni prawdopodobnie siedmiu partyzantów. W kraju nie mieli nic do stracenia. Nysa miała być punktem przerzutowym w drodze na Zachód, do wolnego świata. UB wplątała ich w skomplikowaną operację, otoczyła informatorami i agentami, poprowadziła w zasadzkę.

Dwa dni później Hieronim Dekutowski był już w areszcie śledczym w Będzinie. W protokole przeszukania zapisano, że miał przy sobie tomik wierszy Leopolda Staffa i pigułkę z trucizną. UB-ecy musieli go więc zaskoczyć, skoro nie zdążył jej połknąć.

Trzy dni na przerzut

Pierwszy przesłuchiwał go przez kilkanaście dni por. Jerzy Kędziora. Zachowały się stenogramy z przesłuchania. Dekutowski mówił jak doszło do aresztowania. Musiał już wtedy podejrzewać, kto go zdradził. Na przesłuchaniu dość otwarcie mówił o „przerzucie” na Zachód, za którym kryła się prowokacja UB. Nie ukrywał nazwiska Franciszka Abraszewskiego ps. Boruta, byłego inspektora organizacji Wolność i Niezawisłość na Lubelszczyźnie. Abraszewski wyszedł z więzienia w lipcu 1947.

- Przed odjazdem umówiłem się z nim, że jeśli dotrę do strefy amerykańskiej, to dam pisemnie znać Borucie i on zorganizuje przerzut przez granicę pozostałych ludzi - zeznawał w Będzinie Dekutowski. - Ja miałem napisać list z hasłem: „Wkrótce wracam do kraju. Kazimierz”. Przerzut miał trwać trzy dni.

W lutym 1947 roku zaczęła obowiązywać amnestia dla politycznych. Dla leśnych dowódców to był bardzo trudny moment. Każdy z partyzantów miał za sobą dwa lata walki i tułaczki za komuny i wcześniejszy okres za okupacji niemieckiej. Ludzie mieli dość wyrzeczeń, zabijania. Chwytali się perspektywy na normalne życie, nawet jeśli była tylko iluzją.

Wiosną 1947 w lasach na Lubelszczyźnie odbyły się tajne negocjacje Dekutowskiego z kierownictwem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w sprawie ujawnienia oddziałów „Zapory”. Dowódca zażądał wypuszczenia z więzień aresztowanych przed amnestią. Władza się nie zgodziła.

Jedźcie do Nysy, tam was przeprowadzą

W czerwcu 1947 Dekutowski ujawnił się w ramach amnestii, ale natychmiast poczuł, że UB dalej depce mu po piętach. W tych czasach opozycję zabijano nawet skrytobójczo. Urwał ogon i znów się zamelinował.

- W nocy z 2 na 3 września 1947 roku we wsi koło Puław spotkałem się z Borutą (Franciszkiem Abraszewskim) i Stefanem (Władysław Nowicki) - zeznawał w pierwszym śledztwie legendarny dowódca WiN. - Boruta powiedział, że działa w imieniu nowej organizacji i że ludzie zagrożeni mają zniknąć z terenu, najlepiej wyjechać za granice. Broń ma zostać zamelinowana, albo przekazana innym. Mówił też, że mają możliwość przerzutu za granicę.

Na kolejne spotkanie umówili się za tydzień w wiosce Wólka Łubkowska koło Puław. Boruta - Abraszewski naciskał na dowódcę, żeby osobiście skontaktował go ze swoim zastępcą Uskokiem (Zdzisław Broński, pozostał w kraju w konspiracji. W 1949 roku w czasie obławy zdetonował granat, aby popełnić samobójstwo). Zapora przekazał mu tylko kontakt na łączniczkę Uskoka.
Na spotkanie w Wólce Łubkowskiej przyjechali wytypowani do pierwszego przerzutu. Wszyscy dostali nowe dokumenty na fałszywe nazwiska, dostarczone przez Stefana. Sam Dekutowski miał dokumenty na nazwisko Mieczysław Piętak, wyrobione jeszcze w maju przez znajomego, który miał wtyki w Wojskowej Komendzie Uzupełnień w Lublinie.

- Stefan (Władysław Nowicki) dał mi kontakt na spotkanie w Nysie, celem przekroczenia granicy - zeznawał Zapora.

14 września doszło do kolejnego spotkania całej grupy w Warszawie na Pradze. Zapora podał śledczemu dokładny adres - Targowa 15 mieszkanie 103. Musiał wiedzieć, że nikogo nie wydaje, bo podaje UB-ekom adres ich własnego lokalu. Adresu w Nysie nie podał, albo to śledczy nie zapisał w protokole.

Odkopani bohaterowie

Latem 2012 roku ekipa ekshumacyjna Instytutu Pamięci Narodowej przekopała tzw. Łączkę czyli kwaterę Ł Wojskowego Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie. Okryto szczątki prawdopodobnie 248 osób. Po przeprowadzeniu badań porównawczych DNA zidentyfikowany siedmiu ludzi z oddziału Zapory w tym samego dowódcę. Z aresztowanych w Nysie byli to (oprócz Dekutowskiego) Stanisław Łukasik, Edmund Tudruj, Tadeusz Pelak, Arkadiusz Wasilewski i Jerzy Miatkowski.

Z aresztowanych w Nysie przeżył tylko Stefan, znany potem opozycjonista prawnik, obrońca w procesach politycznych mecenas Władysław Siła Nowicki. Stefan zmarł w 1993 roku. Siła Nowicki razem z pozostałymi Zaporczykami został skazany przez sąd wojskowy na karę śmierci, ale Bolesław Bierut w akcie łaski jemu jednemu złagodził wyrok na dożywotnie więzienie. Wyszedł z więzienia po odwilży w grudniu 1956 roku. Paradoks. Dwie ciotki Siły - Nowickiego wyszły za mąż za dwóch braci Feliksa Dzierżyńskiego, bolszewickiego rewolucjonisty i twórcy „czeka”, pierwowzoru wszystkich radzieckich służb specjalnych. Aldona Dzierżyńska napisała do Bieruta prośbę o ułaskawienie bratanka.

Prośby o łaskę, pisane przez matkę Dekutowskiego, zostały odrzucone.

Pamiątka po Zaporze

W 2014 roku w Nysie na ścianie kamienicy przy ul. Dąbrowskiego 6 wywieziono tablicę, upamiętniającą aresztowanie majora Zapory. Adres przy ul. Dąbrowskiego 6 podał w czasie przesłuchania jeden z złapanych w 1947 roku "zaporczyków". Arkadiusz Wasilewski ps. "Biały" zeznał, że 14 września razem ze "Żbikiem" (Roman Groński) nocowali pod tym adresem. Nazajutrz taksówką pojechali do wioski, bliżej granicy. Tam wpadli w zasadzkę UB. Nazwa tej wioski nie pada w żadnych zeznaniach spisanych przez ubeków.

Kilka lat temu pytałem o te wydarzenia najstarszą mieszkankę kamienicy nr 2 przy ul. Dąbrowskiego w Nysie.

- Nie słyszałam, żeby tu UB kogoś zatrzymało – opowiadała. - Żeby był jakiś tajny czy nie zamieszkany lokal. Tu w każdym mieszkaniu żyli kolejarze, po kilku, ciasno było bardzo. Wybrali ten dom, bo stąd było blisko do dworca. Środkowa kamienica była wtedy całkiem zburzona, wszędzie było pełno ruin.

Szczegółów operacji nie znamy do dziś. Spotkanie musiało być przygotowane przez bezpieczniaków w najdrobniejszych szczegółach. UB też musiało zastosować najwyższe środki bezpieczeństwa, bo mieli do czynienia ze zdesperowanymi i doświadczonymi partyzantami. UB-ecy raczej nie rzucali się na „Zaporczyków” zza drzwi. Może, tak jak w przypadku żołnierzy Bartka, upojono ich wcześniej alkoholem?

Być może więc z Nysy wysyłano ich kolejno gdzieś do odległej wioski czy przysiółka, bliżej granicy, gdzie łatwiej i bezpieczniej byłoby przeprowadzić taką akcję?

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska