W Górach Opawskich harcerze upamiętnili Władysława Załogowicza, żołnierza Armii Krajowej ze Lwowa. "To patron i wzór idealny dla każdego"

Marcin Żukowski
Marcin Żukowski
Władysław Załogowicz „Felek" upamiętniony przez ZHR Głuchołazy na Górze Chrobrego.
Władysław Załogowicz „Felek" upamiętniony przez ZHR Głuchołazy na Górze Chrobrego. Marcin Żukowski
W Górach Opawskich została poświęcona i odsłonięta tablica upamiętniająca Władysława Załogowicza pseudonim „Felek" - lwowskiego żołnierza AK, harcerza, więźnia okresu stalinowskiego. Za inicjatywą stoją harcerze ze środowiska ZHR Głuchołazy. „Felek" to dobry patron i wzór do naśladowania dla każdego, nie tylko dla harcerzy - przekonuje Małgorzata Suszyńska ze Stowarzyszenia Odra-Niemen.

Wśród Żołnierzy Wyklętych jest wielu takich, którzy traktowani są jako ikony reprezentujące całą grupę uczestników powojennej konspiracji niepodległościowej i polskich żołnierzy represjonowanych przez reżim komunistyczny. Niestety, większość z Wyklętych wciąż pozostaje w zapomnieniu, dlatego każde działanie przypominające konkretną, nieznaną dotąd postać przyciąga uwagę.

Takiego zadania podjęli się harcerze ze środowiska głuchołaskiego Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. W sobotę (2 marca) na Przedniej Kopie Góry Parkowej (zwanej też Górą Chrobrego) odsłonili tablicę poświęconą Władysławowi Załogowiczowi pseudonim „Felek".

- Pochodził ze Lwowa. Uczestniczył w wojnie obronnej 1939 roku. Następnie służył w Armii Krajowej, gdzie dowodził plutonem Szarych Szeregów „Grunwald”. W 1946 roku opuścił rodzinne strony i przyjechał do Głuchołaz – mówiła druhna Dominika Matusik, instruktorka głuchołaskiego ZHR.

W Głuchołazach „Felek" pracował w miejscowych zakładach drzewnych. Był bardzo aktywny społecznie. Angażował się w życie parafii, współtworzył miejscowe harcerstwo, animował młodzież, przygotowywał przedstawienia, potańcówki, organizował pielgrzymki.

Swoją aktywnością wzbudzał zainteresowanie funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki. Wielokrotnie był przesłuchiwany. Z tego powodu w 1950 roku przeprowadził się do Wrocławia. Niestety, w 1951 został aresztowany. Przeszedł brutalne śledztwo we Wrocławiu, Nysie i Opolu. Sądzony był w Prudniku. Za kratami w więzieniu w Opolu spędził 3,5 roku.

W samotności modliłem się prawie stale. Zrobiłem sobie różaniec z małych kamyczków i z własnych zębów, które mi wypadły po jednym z przesłuchań. Moja modlitwa nie uszła uwagi szpeca Kuźmińskiego – klawisza. Wezwał mnie kiedyś na dyżurkę. Zameldowałem przybycie sposobem wojskowym. Szpec wyładował na mnie swoją złość na księży, na Papieża, na Episkopat – „Co ci daje ta modlitwa?” Powiedziałem, że tego nie da się wytłumaczyć i że nie każdy rozumie jej siłę. Oczy szpeca świeciły złością, kiedy pytał, jak długo mam zamiar się tak modlić. Odpowiedziałem, że do końca życia - czytamy we wspomnieniach spisanych przez Felka.

Władysław Załogowicz po wyjściu na wolność, przez resztę życia mieszkał we Wrocławiu. Zmarł 26 lutego 2017 roku. Jest pochowany na tamtejszym cmentarzu Ducha Świętego.

"Władysław Załogowicz to patron doskonały nie tylko dla harcerzy"

- Poznałam go przy pracach w parafii. Był niezwykle zaangażowany do końca, gdy miał jeszcze siły - wspominała Małgorzata Suszyńska, wiceprezes wrocławskiego Stowarzyszenia Odra-Niemen, która mieszkała z Felkiem po sąsiedzku. - Był zawsze na każdej mszy za Ojczyznę, na każdych wydarzeniach „Solidarności”, gdzie stał ze sztandarem. Był niezwykłą postacią. Angażował młodzież. Pamiętam, że już był bardzo schorowany, a wciąż chodził z młodzieżą po domach jako kolędnik. Było to urocze i wspaniałe. Znajomość z Felkiem była darem. Dziękuję Bogu, że go poznałam.

Od osób znających Władysława Załogowicza można również usłyszeć opinię, że był on człowiekiem pod każdym kątem dobrym. Wyzbytym pretensji za to, co go spotkało w życiu.

- Dla prawdziwych patriotów żadna ofiara dla Ojczyzny, jej wolności, dla naszego wspólnego dobra nie wywołuje później żalu za to, co spotkało. Ojczyzna wymaga ofiar i myślę, że nadchodzi czas, gdzie ofiary będą potrzebne. To ofiary dodatkowej pracy, dodatkowej nauki. Nie tylko w szkole, ale też poza nią, ofiara dbania o historię, język ojczysty, o nasze wspólne dobro i nasza ziemię. Taki był „Felek", bierzcie z niego przykład. To doskonały patron nie tylko dla harcerzy. Warty naśladowania – tłumaczyła i zachęcała Małgorzata Suszyńska.

Władysław Załogowicz jest patronem 7. Głuchołaskiej Drużyny Harcerzy „Starodrzew”. Jego tablica została zawieszona na skałach w pobliżu kaplicy świętej Anny. Inicjatywę harcerzy wsparło Stowarzyszenie Odra-Niemen Oddział Opolski. Dużą życzliwość i zrozumienie dla sprawy otrzymali również w Nadleśnictwie Prudnik i parafii św. Wawrzyńca w Głuchołazach. Odsłonięcie tablicy było elementem tegorocznych harcerskich obchodów Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych w Głuchołazach.

Harcerze tłumaczą, że miejsce upamiętnienia nie jest przypadkowe. Nieżyjący już podkomendny Felka, również lwowiak, który zamieszkał w Głuchołazach, Władysław Pieniążczak pseudonim Harcerz opowiadał, że w pierwszych latach powojennych na Górze Chrobrego organizowano obozy harcerskie.

O życiu Władysława Załogowicza można przeczytać w autobiograficznej książce pt. „Na Łyczakowie" (Wrocław 2002).

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska