Specjaliści badają most Kościuszki w Nysie

Klaudia Bochenek
Podnoszone przęsło waży sto ton, a dźwigane jest w górę na ośmiu podnośnikach hydraulicznych. Przy całej tej skomplikowanej akcji pracuje kilkanaście osób.
Podnoszone przęsło waży sto ton, a dźwigane jest w górę na ośmiu podnośnikach hydraulicznych. Przy całej tej skomplikowanej akcji pracuje kilkanaście osób. Klaudia Bochenek
W zależności od jego stanu objazdy mogą potrwać nawet do miesiąca.

- To trudne zadanie inżynierskie, skomplikowana procedura. Dlatego takie podnoszenie trwa długo i wymaga zachowania wszelkich środków ostrożności - tłumaczy Tadeusz Dziubandowski, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych w Nysie.

Podniesienie mostu Kościuszki i zamknięcie go dla ruchu kołowego planowano początkowo na miniony poniedziałek, czyli 2 lipca.

Okazało się jednak, że konstrukcja jest tak mocna i gęsto zbrojona, że na wwiercenie się weń fachowcy potrzebowali zdecydowanie więcej czasu. Stąd dwudniowe opóźnienie.

- Na razie przęsło jest na wysokości jedenastu centymetrów, w związku z czym jeszcze nie pora by stwierdzić, jaki jest stan łożysk - mówi Tadeusz Dziubandowski. - Dopiero jak podniesiemy je na około pół metra, będzie można dokładnie je obejrzeć. Przy czym może to trochę potrwać, gdyż podnoszenie odbywa się etapami.

Trudno zresztą się dziwić skomplikowanej procedurze, skoro kolos waży 100 ton.

Dźwigany jest w górę na ośmiu podnośnikach hydraulicznych, a przy całej akcji pracuje kilkanaście osób. Chodzi bowiem o to, by dostać się do łożysk ślizgowych i wówczas stwierdzić czy wystarczy tylko ich konserwacja, czy też trzeba będzie je wymienić na nowe. W zależności od ich stanu naprawa może potrwać od tygodnia do miesiąca.

- W tym czasie most dla samochodów będzie zamknięty ze względów bezpieczeństwa. Piesi natomiast, wbrew naszym pierwotnym planom, mogą nadal korzystać z przeprawy - tłumaczy dyrektor Dziubandowski.

Kierowcy powinni kierować się na sąsiedni most Bema lub - w miarę możliwości - korzystać z przejazdu przez tamę na jeziorze nyskim.

Niewykluczone, że na czas podniesienia przęsła można spodziewać się w mieście korków i utrudnień na drogach.

Aby nieco poprawić komunikację w mieście nyska gmina w ciągu jednej nocy zorganizowała nowe rondo przy zbiegu ulic Kolejowej, Wrocławskiej, Parkowej i Chodowieckiego. Nie trzeba było go budować, ponieważ zmiana organizacji ruchu polegała tylko na wytyczeniu poziomych i pionowych znaków.

Pomysł gmina podpatrzyła u starostwa, które nie tak dawno podobne rozwiązanie zastosowało na skrzyżowaniu ul. Piłsudskiego, Prudnickiej i Mickiewicza, gdzie od tamtej pory ruch zdecydowanie się upłynnił i - jak twierdzą sami kierowcy - jest wygodniej i bezpieczniej.

Na nowym gminnym rondzie, które na razie robi sporo zamieszania wśród mieszkańców Nysy, ma być podobnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska