W Kędzierzynie-Koźlu radny chce patrolować ulice razem ze strażą miejską

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Strażnicy miejscy z Kędzierzyna-Koźla nie widzą żadnych problemów i chętnie pójdą na patrol z radnym.
Strażnicy miejscy z Kędzierzyna-Koźla nie widzą żadnych problemów i chętnie pójdą na patrol z radnym. Daniel Polak
Ryszard Masalski na urlopie planuje chodzić na służby ze strażnikami miejskimi. Dowiem się wreszcie, jak oni pracują, czy są potrzebni - tłumaczy samorządowiec.

Masalski jest radnym gminy Kędzierzyn-Koźle. - Mieszkańcy osiedla Blachownia, z którego mnie wybrano do rady, mają sporo uwag do pracy straży miejskiej - tłumaczy samorządowiec. - Skarżą się, że na osiedlu w ogóle nie nie widać jakichkolwiek patroli. A jeśli już strażnicy się na chwilę pojawią, to co najwyżej samochodem. Przejadą i tyle.

Radny mówi, że jeżeli mieszkańcy mają rację, to na obradach rady trzeba się będzie zastanowić, czy taka formacja jest w Kędzierzynie-Koźlu w ogóle potrzebna.

Szczególnie że jej utrzymanie kosztuje ponad milion złotych rocznie.
Ale Ryszard Masalski nie chce oceniać w ciemno. Dlatego planuje wcielić się w rolę strażnika miejskiego i chodzić na służby. - Jestem gotowy wziąć nawet urlop i przebywać z nimi 24 godziny na dobę. Byle dowiedzieć się, co oni tak naprawdę robią - tłumaczy. Najbardziej zależy mu na uczestnictwie w patrolach.

Radny nie będzie się oczywiście przebierał w mundur strażnika, bo na to nie pozwalają mu przepisy. Ma jednak zamiar chodzić za patrolującymi i wszystko dokładnie oglądać oraz notować.
- To jest jedyna możliwość, aby sprawdzić, czy straż miejska jest nam potrzebna. Być może jest tak, że oni bardzo ciężko pracują, a mieszkańcy tego nie doceniają - asekuruje się Ryszard Masalski.

Komendant Straży Miejskiej w Kędzierzynie-Koźlu nie widzi żadnego problemu w tym, żeby radny przychodził na służbę. - Jeśli tylko jest taka wola, to zapraszamy - mówi komendant Grzesik.

Komendant zdaje sobie sprawę, że praca jego formacji często nie jest dobrze oceniania przez mieszkańców. Jego zdaniem to sami strażnicy się do tego przyczynili. - W całej Polsce straże za bardzo zaangażowały się w fotoradary, a za mało w pracę na ulicy. Efektem jest spadek zaufania do naszej służby - mówi. W Kędzierzynie-Koźlu straż miejska już się fotoradarami nie zajmuje, chociaż kiedyś urządzenia potrafiły przynosić potężne dochody miastu - po 60 tys. zł miesięcznie.

Dziennie kędzierzyńska straż miejska organizuje średnio trzy patrole. Coraz częściej strażnicy chodzą też z policjantami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska