W Starym Grodkowie pamiętano o żołnierzach "Bartka". Niezłomni zginęli w zasadzce na starym lotnisku

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Kilka dni po Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych władze gminy Skoroszyce i mieszkańcy Starego Grodkowa uczcili pamięć żołnierzy NSZ, wymordowanych na tym terenie w 1946 roku.

Poniemieckie lotnisko w Starym Grodkowie przez lata skrywało największą tragedię i największą leśną mogiłę Żołnierzy Niezłomnych na Opolszczyźnie. We wrześniu 1946 roku do opuszczonego lotniskowego baraku przyjechała ciężarówką grupa partyzantów spod Babiej Góry w Beskidach. Należeli do oddziału Narodowych Sił Zbrojnych kpt. Henryka Flame ps. "Bartek". Do ich oddziału przeniknął agent Urzędu Bezpieczeństwa, który zorganizował rzekomy przerzut oddziału na zachód.

Zamiast do wolnego świata trafiali w zasadzkę. W czasie pierwszego noclegu na Opolszczyźnie trzy grupy żołnierzy "Bartka" zostały skrytobójczo wymordowane przez UB i NKWD. Zbrodnię starannie ukryto, rodziny przez lata nie wiedziały co się stało z ich bliskimi. Dopiero w 2016 roku ekipa poszukiwawcza IPN trafiła na starym lotnisku na pozostałości wysadzonego w powietrze baraku wraz z wymieszanymi szczątkami ludzi. Dzięki identyfikacji genetycznej udało się już bez wątpliwości potwierdzić tożsamość kilku z partyzantów. Pochowano ich na nowo z honorami, a na Polanie Śmierci w Starym Grodkowie stanęła przestrzenna instalacja – pomnik tragedii z 1946 roku.

Niedzielne uroczystości w Starym Grodkowie zorganizowali miejscowi, władze gminy Skoroszyce, mieszkańcy Starego Grodkowa. To społeczna i lokalna inicjatywa.

- Chcemy pamiętać o chłopcach, którzy tu zostali zamordowani. Są w naszych sercach – mówi Michał Niedzielski, sołtys Starego Grodkowa. - Pierwsi powojenni mieszkańcy wioski opowiadali, że coś się tu wydarzyło, że doszło do tragedii, ale nikt nie znał szczegółów, nie wiedział gdzie. Zresztą ludzie bali się o tym mówić.

- Dla nas jest to honor i zaszczyt, że możemy się opiekować takim miejscem i dwa razy do roku organizować takie uroczystości – podkreśla Anna Mierzwa ze Starego Grodkowa.

- Kto inny ma pilnować i czcić takie miejsce jak nie my, mieszkańcy? – mówi Bronisław Urbański. - My tu chodziliśmy na grzyby, wypasaliśmy krowy w pobliżu, tu zbieraliśmy poziomki czy maliny. A w miejscu gdzie stał wysadzony barak, podobno poziomki były najbardziej dorodne.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska