Mieszkańcy Namysłowa: - Zbankrutujemy!

fot. Jarosław Staśkiewicz
fot. Jarosław Staśkiewicz
Przedsiębiorcy są przerażeni planami burmistrza. - Jeśli rzeczywiście zamknie Rynek dla ruchu aut, to mnóstwo rodzinnych firm splajtuje - alarmują.

Właścicieli sklepów i punktów usługowych w popłoch wprowadziła wypowiedź burmistrza zamieszczona w nto przed drugą turą wyborów.

- Rynek musi być miejscem, gdzie ludzie spacerują - zapowiadał Krzysztof Kuchczyński, mówiąc o wprowadzanych stopniowo w życie planach uporządkowania ruchu w centrum i usunięcia z niego aut. - Marzy mi się tam typowy deptak.

Na reakcję nie trzeba było czekać. - Już wcześniej dochodziły do nas takie sygnały, ale uważaliśmy, że to niemożliwe - mówi Józef Sypko, przedsiębiorca, który swój lokal ma tuż obok Rynku i jest jednym z inicjatorów protestu wysłanego do władz miasta. Podpisała się pod nim ponad setka właścicieli firm z centrum.

- Przecież to oczywiste, że takie posunięcie spowoduje spadek obrotów, a w wielu wypadkach doprowadzi do ruiny małe, rodzinne firmy, z których żyją setki ludzi - przypomina Sypko. - Już wcześniej dostaliśmy w kość, bo w Namysłowie powstaje jeden supermarket za drugim, a nam wprowadzono płatną strefę parkowania. Teraz chcą nas dobić.

Dziś Rynek i jego okolice tętnią życiem dzięki dziesiątkom sklepów, punktów usługowych i knajp. Na taką działalność zajęte są partery praktycznie wszystkich kamienic.

- Najgorsze jest to, że nikt z nami nie rozmawiał i nie konsultował tych planów - dodaje przedsiębiorca Zenon Filarowski. - Szkoda, że na takie pomysły władze nie wpadły, kiedy kilkanaście lat temu sprzedawały lokale usługowe w kamienicach w Rynku. Ciekawe, czy wtedy ktokolwiek by je kupił.

Tymczasem burmistrz Kuchczyński traktuje list przedsiębiorców jako echo kampanii wyborczej.
- Od dawna mówiłem o planach wyprowadzenia ruchu samochodowego z Rynku - przypomina. - Kiedy udrożnimy ulicę Dworcową i urządzimy tam miejsca parkingowe, uporządkujemy ruch na Dubois czy Piastowskiej, będziemy mogli zamknąć Rynek.

Skąd ten pomysł?: - To jest odpowiedź na oczekiwania mieszkańców Rynku, którzy chcą spokoju - przekonuje burmistrz.

A co z przedsiębiorcami? Zdaniem Kuchczyńskiego, będą musieli pogodzić się z nową sytuacją: - I jeśli dotychczasowa działalność nie będzie przynosiła dochodów, to albo się przebranżowią, albo znajdą sobie inne miejsce. Rynek to ekskluzywna część miasta, tu powinny się znaleźć sklepy z drogimi towarami albo banki. Taki trend przyszedł z Zachodu i trzeba w tym kierunku iść.

- A czy my nie jesteśmy mieszkańcami miasta? Co z naszymi rodzinami - pytają właściciele sklepów.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska