Zabójstwo nad Babim Lochem. Proces dobiega końca

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Archiwum (O)
Sąd wysłuchał mów końcowych w procesie o zabójstwo nad Babim Lochem. Prokurator chce dla Adama J. 25 lat więzienia. Wyrok ma zapaść 9 maja.

- Chciałbym wszystkich przeprosić, bo stała się rzecz straszna - mówił w ostatnim słowie przed ogłoszeniem wyroku 38-letni Adam J. - Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym to.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w nocy z 20 na 21 kwietnia 2014 roku nad stawem Babi Loch koło Kościerzyc (gmina Lubsza). Mieszkający w Brzegu Adam J. i 34-letnia kobieta - jego późniejsza ofiara - byli w bliskich relacjach. Kobieta rozwiodła się, ale oskarżony, choć mijały lata, nie potrafił zdobyć się na ten krok.

Kilka miesięcy przed zabójstwem pomiędzy parą zaczęło dochodzić do nieporozumień. Tak było między innymi podczas imprezy andrzejkowej. Adam J. poszedł na nią z żoną, choć była na niej również kochanka.

Rodzina oskarżonego była przeciwna jego podwójnemu życiu. Rozmawiali na ten temat m.in. podczas wielkanocnego spotkania. Tego dnia Adam J. podjął decyzję, że się rozwodzi. Chciał powiedzieć o tym kochance.

O tym, co się wydarzyło feralnego wieczoru wiadomo niewiele. Kobieta wsiadła do samochodu oskarżonego i wspólnie pojechali nad Babi Loch, popularny dziki staw w pobliżu Brzegu. Nie ma pewności, co spowodowało u oskarżonego wybuch agresji (proces troczył się z częściowo wyłączoną jawnością). Podobno kobieta uraziła jego męską dumę. Zdaniem śledczych Adam J. pobił ją do nieprzytomności, a następnie wrzucił do wody.

ZOBACZ Morderstwo kobiety nad Babim Lochem [nowe fakty]

- Mój klient chciał jej dać nauczkę, ale nie chciał zabić - przekonywał w mowie końcowej w Sądzie Okręgowym w Opolu mecenas Grzegorz Ćwiek, obrońca oskarżonego. - Gdy padła na ziemię powiedział do niej „nie wygłupiaj się, wstawaj”, bo myślał, że udaje. Później próbował ją reanimować. Gdy ciągnął ją do wody, był przekonany, że nie żyje, dlatego powinien odpowiadać za nieumyślne spowodowanie śmierci.

O tym, że Adam J. próbował ratować kochankę - w ocenie obrony - świadczą m.in. połamane żebra i mostek, które mają być efektem nie pobicia, ale nieudolnej reanimacji. Prokurator dowodził, że mężczyzna chciał zabić i domagał się dla niego kary 25 lat więzienia.

Na zwłoki kobiety natrafili w wielkanocny poniedziałek wędkarze. Tej samej nocy w sąsiednich Pisarzowicach doszło do wypadku, który wzbudził czujność śledczych. Kierowca volkswagena golfa - był nim Adam J. - z dużą prędkością przejechał przez skrzyżowanie i z całym impetem wjechał w budynek. W ciężkim stanie trafił do szpitala, a śledczy uznali, że była to próba samobójcza i zaczęli łączyć ze sobą te dwa wydarzenia.

CZYTAJ Wypadek w Pisarzowicach. VW golf wjechał w budynek

Bliscy ofiary domagają się od Adama J. półmilionowego zadośćuczynienia oraz renty dla dzieci kobiety. Wyrok ma zapaść 9 maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska