Tylko pszczół żal

Aneta Ludwig [email protected]
Z 26 rojów nie przetrwał żaden. Dlaczego zniszczono ule? - To barbarzyństwo - załamuje ręce pszczelarz.

Jeszcze w sobotę Krystian Kowol sprawdzał, czy u jego pszczół wszystko w porządku. W wędrownym wozie, który co roku wywozi w pobliże kwitnącego pola rzepaku, hodował 26 pszczelich rodzin. Zwierzęta były tak silne i zdrowe, że nawet mimo zimnej wiosny za 3-4 tygodnie dałyby pierwszy w tym roku miód rzepakowy. W niedzielę okazało się, że miodu nie będzie.

- Przeraziłem się, jak zobaczyłem, co zostało z pasieki - wzdycha pan Krystian. - Padłe pszczoły leżały w trawie, na podłodze wozu, w ulach. Jeszcze trochę zwierząt żyje, ale to już niedobitki, nie da się uratować żadnego roju - załamuje ręce hodowca, wyciągając garściami martwe owady z uli.
Co się stało? Pan Krystian wyklucza zatrucie środkami ochrony roślin, bo ostatnio w okolicy nie było żadnych oprysków. Całe i zdrowe są także pszczoły z pasieki położonej bliżej plantacji rzepaku.

- Ktoś je zatruł, nie wiem czym, ale musiał wpsiknąć truciznę do otworów, którymi pszczoły wychodzą na zewnątrz. Tam, gdzie są one większe, padły całe roje, tam, gdzie są trudniej dostępne, część pszczół przeżyła - mówi właściciel pasieki. - Najgorsze jest to, że to musiał zrobić ktoś, kto się zna na pszczołach - kto nie bał się podejść do uli i wiedział, że w taki zimny i pochmurny dzień, jaki był w niedzielę, pszczoły siedzą w ulach.
Straty, które poniósł pszczelarz to ponad 13 tys. zł. Jedna pszczela rodzina z królową kosztuje 500 zł. W dobrym sezonie może wyprodukować nawet 30 kilogramów miodu rzepakowego i po około 10-15 kilogramów lipowego i akacjowego.

- Nie chodzi o pieniądze. Pszczół mi żal. Kto mógł być zdolny do takiego barbarzyństwa? - zastanawia się pan Krystian.
Wytruciem pasieki zajęła się już krapkowicka policja (ponieważ pasieka znajduje się już na terenie Choruli w sąsiedniej gminie Gogolin).
- Zabezpieczyliśmy ślady i martwe pszczoły - mówi Karolina Mielnik, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Policji w Krapkowicach. - Owady przebadamy, żeby sprawdzić, jakimi substancjami je zatruto.

Za zniszczenie i uszkodzenie cudzego mienia sprawcom zatrucia grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Policjanci zbadają też, czy nie złamano ustaw o ochronie środowiska i ochronie zwierząt.
- Pszczoły to całe moje życie, nie zrezygnuję z nich i odbuduję pasiekę - planuje pan Krystian. - Kupię nowe rodziny, które do jesieni zdążą dojrzeć. Miód będzie jednak dopiero w przyszłym roku.Pomóżmy
Właściciel zniszczonej pasieki prosi osoby, które w minioną niedzielę przebywały w pobliżu wozu z ulami (lasek niedaleko Choruli, w okolicy drogi wojewódzkiej nr 423) o kontakt telefoniczny pod nr 464 35 93. Być może znajdą się świadkowie, którzy pomogą ustalić sprawców. Na ewentualne zgłoszenia czeka także policja w Krapkowicach pod numerem telefonu dyżurnego - 4079723.

Trzeba dużo pracy
Pszczelarz zaczynający hodowlę może kupić młodą rodzinę owadów z królową już za około 300 zł (liczy ona średnio 2,5 do 3 tysięcy sztuk). Stado dojrzewa przez kilka miesięcy, aby osiągnąć liczebność 10-15 tysięcy. Jeśli pan Krystian Kowol odbuduje pasiekę do czerwca, czyli zasiedli wszystkie 26 uli, jego pszczoły osiągną dojrzałość jesienią, ale miód wyprodukują dopiero w przyszłym roku. Żeby to się stało, będzie musiał zapewnić im właściwą temperaturę (ule nawet wiosną są jeszcze zabezpieczane przed niskimi temperaturami odpowiednim uszczelnieniem), a także dokarmiać. Każda rodzina będzie potrzebować około 12 kilogramów cukru (przygotowuje się dla nich specjalne ciasta np. cukrowo-miodowe czy cukrowo-drożdżowe), a także leki przeciwko warrozie - groźnemu pasożytowi
pszczół (są to paski-pułapki za około 20 zł). Nie wystarczy jednak odpowiedni ul, pożywienie i odżywki - hodowcy poświęcają swoim pszczołom czas codziennie. Pan Krystian dojeżdżał do nich około 2 kilometry, bo nie ma stałej pasieki - jego pszczoły mieszkały w wędrownym wozie, który wiosną wywożony jest na tzw. pożytek - na pola i łąki, np. w pobliży kwitnącego rzepaku. Pszczoły mają blisko do kwiatów, dzięki czemu zjedzą mniej pyłku i wyprodukują więcej miodu. Jesienią wóz z ulami znowu stanie koło jego domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska