Jak posprzątać ten bałagan

Fot. Witold Chojnacki
Na przejrzenie tych akt sprawy prokurator Chamerska miała... dwa tygodnie.
Na przejrzenie tych akt sprawy prokurator Chamerska miała... dwa tygodnie. Fot. Witold Chojnacki
Najdalej w poniedziałek prezes Sądu Okręgowego w Opolu zdecyduje, czy zwróci akt oskarżenia prokuraturze, by ta go poprawiła.

To efekt wtorkowej decyzji sądu, przed którym toczy się proces dotyczący korupcji w opolskim ratuszu. Prokuratura przy odczytywaniu aktu oskarżenia skorygowała część zarzutów. Ogólna kwota łapówek, które mieli przyjąć główni oskarżeni, zmniejszyła się o połowę. Wobec takich zmian przewodniczący składu sędziowskiego Andrzej Głowacz oznajmił, że kieruje wniosek do prezesa sądu okręgowego, by ten zdecydował, czy słuszne jest zwrócenie prokuraturze aktu oskarżenia do uzupełnienia. Poprawki miałyby być naniesione jedynie w tym dokumencie, a nie w całych aktach.

Prokuratura jest zaskoczona i sprzeciwia się zwrotowi dokumentu. Prokurator okręgowy Józef Niekrawiec był wczoraj oburzony komentarzem "NTO", w którym napisaliśmy, że na sali sądowej doszło do kompromitacji. W rozmowie z dziennikarzami (opublikujemy ją w piątek) dowodził, że korekt w zarzutach dokonano w ramach aktu oskarżenia, a prokuratura sama zauważyła błędy i potrafiła się do nich przyznać. Korekty wprowadziła na początku procesu, co w ocenie Józefa Niekrawca nie powinno komplikować dalszego biegu rozprawy. Prokurator przypomniał, że błędy w łapówkach są wynikiem nieszczęśliwego wypadku drogowego prowadzącej śledztwo prokurator Beaty Kozickiej. Na kilka miesięcy w pracy zastąpiła ją koleżanka Sylwia Chamerska, która pisała akt oskarżenia, a na zapoznanie się z 100 tomami akt miała jedynie dwa tygodnie. Goniły ją terminy.

Teraz los procesu ratuszowego leży w rękach prezesa Sądu Okręgowego w Opolu. Od jego decyzji zależy bowiem, co się będzie dalej działo ze sprawą i czy następna rozprawa przesunie się w czasie o kilka tygodni.
- Decyzja w sprawie zwrotu aktu oskarżenia do prokuratury zapadnie najprawdopodobniej w piątek lub w poniedziałek - powiedział nam wczoraj Ryszard Janowski, prezes Sądu Okręgowego w Opolu.

Chodzi o to, by ujednolicić dokument, który obecnie jest w trzech częściach. Pierwsza to główny akt oskarżenia, druga - wątek dotyczący łapówki od Rossmanna, a trzecia to skorygowane zarzuty. To wszystko powinno się znaleźć w jednym tomie, który zawierał będzie również nowe uzasadnienie.
Co się teraz może wydarzyć? Możliwości jest kilka. Prezes sądu może przychylić się do wniosku i skierować akt oskarżenia do poprawki. Wówczas - jak powiedział nam sędzia Ryszard Janowski - prokuratura ma siedem dni na naniesienie zmian.
Od tej decyzji oskarżyciel może się jednak odwołać.
- Wówczas zażalenie będzie musiał rozpoznać inny skład, złożony z sędziów sądu okręgowego - tłumaczy prezes Janowski. Wówczas scenariusze są dwa. Pierwszy: sędziowie uwzględniają zażalenie prokuratury i akt oskarżenia zostaje w sądzie. Drugi: zażalenie zostaje oddalone i należy nanieść poprawki.
Prokurator okręgowy Józef Niekrawiec zapowiedział wczoraj w rozmowie z dziennikarzami "NTO", że jeśli decyzja sądu będzie niekorzystna, to z pewnością się od niej odwoła. To wydłuży procedurę o tydzień dwa.
Jest też inna możliwość, że prezes nie zdecyduje o zwrocie dokumentu prokuraturze i wówczas ten zostanie w sądzie. Wówczas do gry mogą wkroczyć adwokaci, którzy we wtorek poczuli, że wygrali pierwsze starcie. Piłka znajdzie się po ich stronie i mogą zacząć grać na czas.
- Jeśli dokument nie zostanie poprawiony, to na następnej rozprawie i tak zażądamy nowego pisemnego uzasadnienia. Bez tego sąd nie będzie mógł zacząć procesu - powiedział nam jeden z mecenasów.

Całe zamieszanie z pewnością spowoduje przeciągnięcie procesu, ale na razie nie wiadomo, na jak długo. Wariant optymistyczny - rozprawy będą w maju. Wariant pesymistyczny - oskarżeni pojawią się w sądzie dopiero po wakacjach.
Wybierzmy wariant najbardziej realistyczny. Załóżmy, że w piątek lub poniedziałek sąd decyduje się na zwrot aktu oskarżenia prokuraturze. Ta od tej decyzji się jednak odwołuje. To nie pomaga i na początku kwietnia akt trafia na biurko prokurator beaty Kozickiej. Po naniesieniu poprawek, w połowie miesiąca, dokument wraca do sądu. Sąd wyznacza termin na maj, proces rusza.
Jeśli kolejnej rozprawy nie uda się wyznaczyć przed lipcem, to adwokaci zapowiadają, że nie zgodzą się na prowadzenie procesu w trakcie wakacji. Tłumaczą to urlopami. A sąd też ma prawo odpocząć. Wówczas na złożenie wyjaśnień przez pierwszych oskarżonych poczekamy do września.
Co dalej z aresztami Stanisława Dolaty i Leszka Pogana?
Pieniądze, które wpłacili jako kaucje, nadal spoczywają na sądowym koncie, nie zostały jeszcze wypłacone. Po podjęciu decyzji o zwrocie lub nie aktu oskarżenia prokuraturze sąd zwoła posiedzenie, na którym zdecyduje, co z dalszym aresztowaniem. Główni oskarżeni mają nadzieję na to, że śniadanie wielkanocne zjedzą w domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska